Gry wideo od lat są już nawet nie najważniejszą gałęzią przemysłu rozrywkowego na świecie, ale wręcz jego głównym pniem. Przyzwyczailiśmy się, że przynosząc zyski większe niż branża filmowa i muzyczna razem wzięte, z roku na rok bez trudu utrzymują pozycję lokomotywy show-biznesu. Co więcej, kataklizm epidemii COVID-19, który w 2020 roku przyniósł potężny kryzys wielu sektorom gospodarki, w tym branży filmowej, przemysłowi gier wideo nie zaszkodził. Wręcz przeciwnie. Podczas gdy załamani właściciele zamkniętych na głucho kin liczyli straty, a Hollywood odwoływało kolejne premiery wyczekiwanych pewniaków, jak choćby nową przygodę Jamesa Bonda „Nie czas umierać”, przemysł growy eksplodował w dwucyfrowy wzrost (23,1 proc. względem poprzedniego roku). Około 178 miliardów dolarów zysku za rok 2020 to jednak zaledwie preludium do kokosów przewidywanych w przyszłości. Według analityków, już w 2025 roku zyski z branży gier wyniosą niemal 270 miliardów dolarów.
Najszybciej rozwijać się będzie biznes gier mobilnych – bo przecież niemal każdy ma już telefon komórkowy z czytelnym ekranem i mocą obliczeniową większą, niż mogła wycisnąć ze swych komputerów NASA w czasach programu Apollo. Liczba graczy konsolowych i komputerowych też będzie jednak rosła. Co ważne, rosnąć będą też ich wymagania. Gry będą wyglądać coraz lepiej, ale aby tak się stało, muszą być wyświetlane na coraz lepszych ekranach. Jak bardzo ważne jest to wyzwanie dla przemysłu gier, dowodzi choćby fakt ustanowienia w tym roku przez Europejskie Stowarzyszenie Obrazu i Dźwięku EISA (ang. European Imaging and Sound Association) nowej nagrody: dla Najlepszego Telewizora do Gier (ang. Best Gaming TV).
Graal wyświetlaczy
Wzrost znaczenia rynku gier nie był jednak jedynym powodem ustanowienia nowej nagrody uważanej za jedno z najbardziej prestiżowych wyróżnień w dziedzinie sprzętu audiowizualnego. Prawdopodobnie o decyzji organizatorów 2021 EISA Awards przeważył fakt, którego nie sposób było przeoczyć i nie docenić. Wreszcie pojawił się na rynku telewizor przełomowy, wyczekiwany latami, postrzegany wręcz jako Graal świata ekranów – wykonany w technologii OLED, a przy tym mogący spełniać funkcję nie tylko telewizora, ale i wyświetlacza komputerowego.
Tym telewizorem jest 48-calowy LG OLED C1. Aby zrozumieć, dlaczego jego pojawienie się na rynku wywołało takie poruszenie, zwłaszcza wśród graczy komputerowych, przypomnijmy pokrótce, na czym polega fenomen ekranów OLED – już od lat przecież docenianych przez tych amatorów gier wideo, którzy korzystają nie z komputerów PC, ale z konsol do gier, podłączanych do telewizorów.
Technologia OLED, w przeciwieństwie do wyświetlaczy ciekłokrystalicznych, nie wymaga podświetlania – światło emitują poszczególne, samoświecące piksele. To umożliwia osiągnięcie doskonałej, głębokiej czerni (piksel po prostu jest wyłączany, nic go nie podświetla od spodu), a co za tym idzie – nieskończonego kontrastu. Dzięki temu obraz jest naturalny, a kolory żywe. To jednak nie wszystko. Gracze jeszcze bardziej cenią to, że czas reakcji pikseli w telewizorach OLED jest znacznie krótszy niż w telewizorach LCD. Dzięki natychmiastowemu aktywowaniu i wygaszaniu pikseli w ekranach OLED nie ma na ekranie nawet śladu smużenia czy powidoków, a obrazy obiektów w ruchu wydają się subiektywne bardziej ostre. Co więcej, w przypadku wyświetlaczy OLED pomijalnie mały jest input lag, czyli opóźnienie między wygenerowaniem danego kadru przez konsolę lub komputer a wyświetleniem go na ekranie. Wyobraźmy sobie, że w grze kierujemy statkiem kosmicznym lecącym z dużą prędkością przez pas asteroidów. Jeśli obraz jest wyświetlany z choćby minimalnym opóźnieniem, możemy źle (z opóźnieniem) wykonać manewr, i zamiast minąć się ze skałą, roztrzaskać o nią rakietę.
Już tylko powyższe przewagi sprawiają, że nowoczesny telewizor OLED jest pod niektórymi względami doskonalszym ekranem do gier niż nawet najlepsze i bardzo drogie monitory LCD wykorzystywane w e-sportach przez profesjonalnych graczy. LG OLED C1 ma jednak – podobnie jak inne modele z najnowszych serii telewizorów LG OLED – także dalsze niebagatelne atuty. Obsługuje technologię VRR (ang. Virtual Refresh Rate), czyli synchronizuje kadry generowane przez kartę graficzną komputera lub konsoli z kadrami wyświetlanymi przez ekran. To ważne, bo gdy zmienna liczba klatek generowanych w danej chwili przez kartę graficzną nałoży się na stałą liczbę kadrów na sekundę wyświetlanych przez telewizor, dochodzi do nieuchronnej kolizji. Pojawiają się wtedy błędy wyświetlania, nieprzyjemne dla widza. Technologia VRR, do niedawna dostępna tylko w zaawansowanych technologicznie zestawach komputer PC + monitor, eliminuje ten problem i sprawia, że obraz jest wyświetlany płynnie, bez męczących oczy usterek.
LG OLED C1 potrafi wyświetlać obraz o rozdzielczości 4K w aż 120 klatkach na sekundę – jeśli tylko karta graficzna jest w stanie rysować kadry z tak dużą szybkością. Dzięki obsłudze technologii Dolby Vision HDR obraz telewizora robi wrażenie dynamiką światła i rozpiętością barw. Przypomnijmy, technologia HDR (ang. High Definition Rendering) pozwala wyświetlać obraz z rozmaitym natężeniem, dzięki czemu jest bardziej sugestywny i wiarygodny. Przykładowo, odblaski księżycowego światła na ostrzu miecza w ruinach zamku nocą potrafią zalśnić jasno, niemal rażąc oczy na tle wypełniających ekran mroków i cieni – podczas gdy na ekranie bez technologii HDR byłyby tylko jaśniejszą, ale dość bladą plamką.
Wyczekiwany przełom
Skoro jednak telewizory OLED są już obecne w sprzedaży od lat, dlaczego dopiero LG OLED C1 wywołał takie poruszenie, zwłaszcza wśród użytkowników komputerów? Nie chodzi tylko o zastosowane technologie pozwalające wykorzystać zalety współczesnych kart graficznych, napędzających komputery i konsole nowej generacji. Kluczowy jest tu rozmiar. Telewizory OLED produkowane są zazwyczaj w wyraźnie większych formatach, wykluczających wykorzystanie ich jako wyświetlacz na biurku. Po pierwsze, dużych rozmiarów chcą klienci kupujący telewizory z myślą o ich tradycyjnych funkcjach. Po drugie, mniejszy rozmiar jest niebagatelnym technologicznym wyzwaniem. Jeśli tę samą liczbę pikseli w 65-calowym ekranie OLED o rozdzielczości 4K trzeba zmieścić w 48-calowym wyświetlaczu OLED 4K, to znaczy, że piksele te muszą być znacznie mniejsze, gęściej upakowane. Zachowanie tej samej gęstości nie wchodzi w grę, bo oznaczałoby zmniejszenie rozdzielczości, a w rezultacie m.in. nieostre wyświetlanie czcionki.
Jak się okazało, 48-calowy LG OLED C1 przekroczył Rubikon – to już jest rozmiar na tyle „mały”, że można ten telewizor wykorzystywać na biurku (co prawda powinno być dość głębokie, by odległość oczu od ekranu wynosiła co najmniej ok. 80 cm). A rzeczywista ostrość odpowiada ostrości 24-calowego monitora o rozdzielczości 1080p. Jest więc całkowicie wystarczająca nawet do pracy z tekstem czy arkuszem Excela, za to gigantyczna przestrzeń robocza pozwala na komfortowe korzystanie z kilku sąsiadujących okienek.
Reakcje nabywców LG OLED C1, którzy postanowili zastąpić tym telewizorem na biurku tradycyjny monitor komputerowy, są entuzjastyczne. Nie brak opinii, że biorąc pod uwagę wyśrubowany poziom cen najlepszych monitorów komputerowych, kupując 48-calowy LG OLED C1, dostajemy znacznie więcej za wyraźnie mniej. W grach komputerowych ten telewizor dystansuje konkurencję o kilka długości, ale co istotne, gdy już skończymy się bawić i przyjdzie czas na pracę, również nie ma powodów do narzekań. LG OLED C1 nie daje też powodów do bólu głowy o przyszłość. Tak jak wszystkie telewizory LG OLED, jest przystosowany do nowego standardu telewizji naziemnej DVB-T2, który zacznie być wprowadzany w przyszłym roku.
Możemy się spodziewać, że technologia OLED z czasem zagości na naszych biurkach jako nowy, powszechny standard. W dobie coraz większego zagrożenia kryzysem ekosystemu, nie bez znaczenia jest i to, że OLED jest technologią bardziej ekologiczną, przyjaźniejszą środowisku naturalnemu, niż dominujące dotąd ekrany LCD – przy produkcji telewizorów OLED firma LG nie wykorzystuje toksycznych substancji.
Ci, dla których ekran o przekątnej 48 cali to wciąż nieakceptowalnie duży moloch, z czasem na pewno doczekają się modeli jeszcze mniejszych. Wśród komputerowych entuzjastów wyświetlaczy OLED krążą plotki o już opracowywanym telewizorze 42-calowym. Nawet jeśli dziś to tylko marzenie, z czasem na pewno stanie się rzeczywistością. Lawina ruszyła, przełom się właśnie dokonał.
Materiał powstał przy współpracy z Firmą LG