Współczesny Śląsk, a ściślej przemysłowy Górny Śląsk, mitologią już się nie karmi, ale szuka w postindustrialnej rzeczywistości swojej drogi. W wymiarze regionu i w sferze indywidualnej.
Bobrek, podupadła dzielnica Bytomia, obciążony jest do dzisiaj najgorszym balastem, jaki tylko mógł pozostawić po sobie wielki przemysł. Przez ponad wiek degradował tu ludzi i ziemię, ale kolejne pokolenia świata po za nim nie widziały.
Kominy
Ostatnio dzieciom z Bobrka uczestniczącym w zajęciach „Świetlica Sztuki” w Centrum Sztuki Współczesnej Kronika, polecono namalowanie swojego otoczenia, świata w jakim żyją. Fedruje tu jeszcze kopalnia Bobrek - Centrum, ostatnia z jedenastu, z których dumny był niegdyś Bytom - miasto węgla i stali; w krajobrazie dzielnicy nie ma już wielkiej huty.
Wszyscy kiedyś przerabialiśmy takie zadania na zajęciach szkolnych i pozalekcyjnych. Ale świat w oczach dzieci z Bobrka pozytywnie zaskoczył. Na rysunkach nie było – po raz pierwszy! – górników i kopalnianych szybów; nie znalazł się na nich hutnik, w świecie dzieci nie było miejsca dla dymiących kominów i lejącej się stali. Pojawili się lekarze i piloci. W krajobrazie znalazły się hipermarkety, dźwigi nad autostradowymi węzłami i startujące samoloty. Dzieci są świetnymi obserwatorami życia społecznego. Dostrzegły więc inny Śląsk i swoją przyszłość. Śląsk przestał najmłodszym kojarzyć się z górnictwem, choć z domowych okien widzą nadal kopalniane szyby.
Napęd
Oczywiście, kopalnie i huty nie znikły jeszcze ze śląskiego krajobrazu, zresztą nie ma po temu powodów, jeżeli tylko potrafią się obronić na rynku. W górnictwie pracuje jeszcze 115 tys. osób, w hutnictwie ok. 20 tys. (tylko tyle na 1,7 mln zatrudnionych).