Krakowski Pałac Krzysztofory, który w przeszłości gościł zarówno różnych mężczyzn, m.in. księcia Józefa Poniatowskiego, jak i teatr Tadeusza Kantora, tym razem zgromadził kilkudziesięciu mężczyzn i kilka kobiet zainteresowanych wprowadzeniem męskich problemów do debaty publicznej. Wśród nich: nauczyciele, lekarze, prawnicy, przedstawiciele i przedstawicielki coraz liczniej powstających organizacji działających na rzecz męskich spraw w Polsce.
Mimo że wciąż zdecydowaną większość klasy politycznej w kraju stanowią mężczyźni, to ich problemy są bagatelizowane, a nawet w pewien sposób umniejszane. Dosłownie kilka dni przed Kongresem TVN24 i Gazeta.pl naśmiewały się z przykładu przemocy kobiety wobec partnera. Prof. Magdalena Środa, od wielu lat organizatorka Kongresu Kobiet, wzywała uczestników krakowskiego spotkania do zajmowania się przede wszystkim problemami kobiet.
W dniu Kongresu pojawiły się w mediach społecznościowych sugestie, że powinien on podjąć przede wszystkim temat tzw. alimenciarzy. Stowarzyszenie na rzecz Chłopców i Mężczyzn, organizator wydarzenia, od ponad dwóch lat podejmuje różne działania na rzecz ograniczania tzw. przemilczanych nierówności, opisanych w specjalnym raporcie. Skarży się, że sens tych działań jest unieważniany na różne sposoby – zarówno przekonaniem, że „wszystko zmieni się, gdy skończy się patriarchat”, jak i tym, że mężczyźni nie mają prawa się skarżyć na los, który sami sobie zgotowali, lub że „i tak sobie poradzą”. Dla jasności: robią to kobiety i sami mężczyźni.
„Mniej ważne” męskie problemy
Nie jest to takie proste. Zaledwie kilka kongresowych spotkań zarysowało mapę wielu różnych męskich problemów o dużej skali, o których niby słychać, a jakby ich nie było. Szczególnie dotyczą edukacji, zdrowia i opieki nad dziećmi. Niby dane dotyczące długości życia mężczyzn (żyją osiem lat krócej niż kobiety, piąta pozycja od końca według danych Eurostatu), wskaźnika samobójstw (ponad 84 proc. w ubiegłym roku to mężczyźni) czy liczby mężczyzn w kryzysie bezdomności (80 proc. to mężczyźni) są powszechnie znane i od czasu do czasu ktoś przyzna im rangę poważnych problemów społecznych, ale na tym zainteresowanie się kończy.
Uczestnicy Kongresu zwrócili uwagę, że być może źródłem męskich problemów społecznych oraz ich unieważniania jest edukacja. – Polski system nie uwzględnia różnic rozwojowych między dziewczynkami i chłopcami – mówi dr Stanisław Kowal, ekspert ds. edukacji z Fundacji Sternik w Krakowie. Dzieje się to już na wczesnym etapie i dotyczy wymagań związanych z małą motoryką, przyswajaniem treści lekcyjnych, lektur szkolnych i zachowaniem. – Chłopcy potrzebują w szkole ruchu, lektur o faktach, a nie o emocjach, treści podanych za pomocą obrazków – dodaje Marcin Skrabka z męskieczytanie.pl.
Oczywiście nie chodzi tu o to, aby odbierać chłopcom prawo do rozwoju emocjonalnego. Eksperci wskazywali jednak, że brak dostrzegania różnic rozwojowych (niestety przede wszystkim ze względu na feminizację szkoły) przyczynia się do tworzenia tzw. luki edukacyjnej w wykształceniu, słabszych wyników w nauce, co w znaczący sposób może wpływać na przyszłość chłopców. Ich zdaniem polska szkoła na każdym poziomie wymaga systemowych zmian w zakresie metod i technik, doboru treści, ale także takich detali jak projektowanie przestrzeni bibliotecznych. Brak tych zmian prowadzi do tego, że w dorosłym życiu mężczyźni rzadziej sięgają po książki i korzystają z oferty life long learning. W prostej konsekwencji może to mieć znaczenie dla związków, rozwoju zawodowego czy zdrowia.
„Twardziel” ze wszystkim sobie poradzi
– Trudno oczekiwać od dorosłych czy później zaawansowanych wiekiem mężczyzn, że będą interesować się swoim zdrowiem, jeśli nikt ich tego nie nauczył – uważa prof. Piotr Chłosta, urolog, założyciel urologiczno-muzycznego festiwalu KultURO. W Polsce wciąż brakuje wiedzy, kampanii społecznych dotyczących zdrowia i prostych metod autodiagnoz skierowanych do mężczyzn. – Często przychodzi do mnie pacjent zdziwiony, że coś mu jest, bo on przecież nigdy nie chorował. Chorował, tylko o tym nie wiedział – dodaje dr Chłosta.
Winny jest oczywiście kontekst kulturowy „twardziela, który sobie ze wszystkim poradzi”, ale istotne są także systemowe ograniczenia. Eksperci od zdrowia zasugerowali, że być może dobrym rozwiązaniem w różnego rodzaju projektach przesiewowych badań profilaktycznych byłoby zapraszanie mężczyzn i kobiet lub całych rodzin albo wizyta lekarska „na żądanie” u specjalistów zajmujących się najczęściej wykrywanymi, groźnymi schorzeniami. Podobne działania – zdaniem uczestników Kongresu – są potrzebne w obszarze zdrowia psychicznego. Co prawda coraz więcej mężczyzn trafia do gabinetu psychiatry czy psychologa, ale najczęściej dzieje się to dopiero wtedy, kiedy wszelkie inne metody zawiodły, a mężczyznom towarzyszom poważne zaburzenia.
Wydaje się więc, że kluczowym elementem potrzebnym w edukacji i dla zdrowia mężczyzn jest zachęcanie do poszerzania wiedzy i rozwoju. To samo dotyczy obszaru ojcostwa. Temat wydaje się bardzo konfliktogenny, mimo że w Polsce powoli, niejako wbrew przekazom kulturowym, które wciąż prezentują obraz niezaradnego i gapowatego faceta, który nie wie, jak zmienić pieluchę, zmieniają się modele ojcostwa i coraz więcej mężczyzn angażuje się aktywnie w życie dzieci.
Dlaczego nie płacą alimentów
Chodzi oczywiście o problem niepłacenia alimentów, co wytykają mężczyznom środowiska kobiece, oraz problem alienacji rodzicielskiej. Wydaje się jednak, że mimo różnic dialog jest możliwy. W czasie Kongresu wielokrotnie powtarzano, że każdy ojciec powinien ponieść odpowiednie kary za niepłacenie alimentów. Jednocześnie eksperci – prawnicy, mediatorzy, działacze na rzecz praw ojców – wskazywali na problem braku danych o tym, jaki wpływ na poziom długu alimentacyjnego (obecnie 15 mld zł) ma niepłacenie alimentów przez ojców, którzy nie mają kontaktu z dziećmi, bo nie chcą go mieć, lub gdy ten kontakt jest utrudniony, bo są w zakładach karnych. Potrzebne są systemowe rozwiązania, jak przyspieszenie spraw w sądach zarówno związanych z alimentami, jak i w kontekście relacji ojców z dziećmi.
Kongres zakończył się podpisaniem deklaracji, w której znalazły się postulaty dotyczące zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, wyrównania szans w edukacji, zmian w programach profilaktycznych dotyczących zdrowia, zrównania praw wobec instytucji publicznych, równego traktowania przez wymiar sprawiedliwości oraz jednakowego obowiązku obronnego z różnymi formami jego realizacji. Spraw jest tak dużo, że niektóre w czasie Kongresu nie zostały praktycznie poruszone. Wiele z nich budzi kontrowersje lub obojętność. Dla uczestników Kongresu stanowić mają podstawę do dalszych prac i prób wpływu na władze publiczne. Kolejny Kongres Mężczyzn za rok.