Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

O jeden „Gawron” za daleko

Z życia sfer

Wysiłkiem wielu osób i kosztem prawie pół miliarda złotych supernowoczesna korweta „Gawron” powstawała bezskutecznie od 11 lat.

Wojsko od początku wiązało z tą budową wielkie nadzieje. Jak się okazuje – słusznie, gdyż podjęta niedawno decyzja o jej zaprzestaniu przyniesie niebagatelną oszczędność miliarda złotych.

To naprawdę niezły wynik w czasach, w których przerywanie budów przynosi wyłącznie straty. Oczywiście wynik ten nie zostałby osiągnięty bez wcześniejszej decyzji o podjęciu budowy „Gawrona” jako jednostki niezwykle nowoczesnej i horrendalnie drogiej. Nie oszukujmy się, gdyby „Gawrona” zaprojektowano jako okręt dostosowany do skromnych możliwości finansowych polskiej armii, byłby to projekt chybiony, a przerwanie jego realizacji po 11 latach nie przyniosłoby większych korzyści. Być może wtedy w ogóle nie opłacałoby się budowy „Gawrona” przerywać, w wyniku czego „Gawron” zostałby w końcu zbudowany, wykończony i uzbrojony (zdaniem wielu ekspertów, nie wiadomo po co).

Na co pójdzie zaoszczędzony na „Gawronie” miliard, nie wiadomo. Za te pieniądze warto byłoby rozpocząć i przerwać budowę kilku potrzebnych wojsku obiektów. Z prostych wyliczeń wynika np., że przerwanie budowy dwóch kolejnych nowoczesnych korwet (na budowę których wcześniej wydałoby się po pół miliarda) mogłoby przynieść oszczędność aż 2 mld, nie mówiąc o korzyściach wynikających z uratowania od upadłości kolejnych stoczni.

Trzeba zapytać, czy budowę „Gawrona” przerwano we właściwym momencie? Czy z ekonomicznego punktu widzenia nie lepiej byłoby tę decyzję o kilka lat odwlec? Praktyka pokazała, że im dłużej „Gawron” był budowany, tym bardziej rosła kwota potrzebna do jego zbudowania. Gdyby zatem z przerwaniem budowy poczekano trzy lub cztery lata, oszczędności mogłyby być większe. Z drugiej strony, istniało niebezpieczeństwo, że stocznia, którą budowa „Gawrona” doprowadziła na skraj upadłości, mogłaby w akcie desperacji budowę przyspieszyć i zakończyć przed terminem, uprzedzając decyzję o przerwaniu budowy. W tej sytuacji mogło dojść do tego, że „Gawron” zostałby zbudowany i na przerwaniu jego budowy nie dałoby się już zarobić. Dodatkowe straty przyniosłaby konieczność eksploatacji „Gawrona”.

Dlatego trzeba się cieszyć, że obecnie zagospodarowania wymaga nie cały „Gawron”, a jedynie wart pół miliarda złotych kadłub. W dodatku miło, że kadłub ten udało się oddać przed rozpoczęciem Euro, na co wcześniej nikt nie liczył. Biorąc pod uwagę koszt kadłuba i zastosowane w nim rozwiązania technologiczne, powinien on z powodzeniem zrekompensować ewentualny brak kilku odcinków autostrady A2. Zwłaszcza że autostrada ta po wybudowaniu prawdopodobnie i tak będzie konstrukcją mniej nowoczesną niż kadłub „Gawrona”.

Polityka 10.2012 (2849) z dnia 07.03.2012; Felietony; s. 4
Oryginalny tytuł tekstu: "O jeden „Gawron” za daleko"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Nie tylko Collegium Humanum. Afera trwa. Producentów dyplomów MBA było więcej

Od kilkunastu tygodni śląski wydział Prokuratury Krajowej prowadzi wielowątkowe śledztwo, a o skali handlu dyplomami mówi jeden z najnowszych zarzutów, jakie usłyszał zatrzymany ponad miesiąc temu rektor Collegium Humanum Paweł Cz.

Anna Dąbrowska
11.05.2024
Reklama