Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Bliżej ziemi

Specjaliści od świeckich pogrzebów

Mistrzowie świeckich ceremonii pogrzebowych Anna i Jacek Borowik. Mistrzowie świeckich ceremonii pogrzebowych Anna i Jacek Borowik. Leszek Zych / Polityka
Powoli, ale systematycznie wzrasta w Polsce liczba świeckich pogrzebów. Powody? Ateizm, niechęć do Kościoła, szukanie indywidualnych form pożegnania, a także koszty.
Jeśli w miejscowości nie ma cmentarza komunalnego albo gdy rodzina ma wykupiony grobowiec na katolickim cmentarzu, ksiądz nie może odmówić świeckiego pochówku.Albert040397/Wikipedia Jeśli w miejscowości nie ma cmentarza komunalnego albo gdy rodzina ma wykupiony grobowiec na katolickim cmentarzu, ksiądz nie może odmówić świeckiego pochówku.

Na kościelnym pogrzebie raczej rzadko można usłyszeć, że zmarły lubił banany, jego pasją była wspinaczka albo że spędzał wolny czas, kopiując holenderskie martwe natury. Świecki pochówek to – jak przekonują mistrzowie ceremonii – pogrzeb szyty na miarę; podsumowanie życia. Opowieści, wspomnienia, nawet anegdoty, zamiast sztywnych, liturgicznych formułek. – Pogrzeb religijny jest o zbawieniu, świecki o osobie. Oni są od nieba, my od ziemi – przekonuje Anna Borowik, która jako jedyna kobieta w Polsce prowadzi świeckie ceremonie pogrzebowe.

Rodzina wybiera muzykę

Najpierw jest wywiad z rodziną, długa rozmowa o zmarłym. Na jej podstawie mistrz pisze przemówienie pożegnalne. Ale można sobie zażyczyć, żeby dał tylko krótkie wprowadzenie, a pożegnanie wygłosi ktoś inny. To rodzina wybiera muzykę. Może być Chopin, ale mogą być też „Schody do Nieba” albo – jak w przypadku prof. Zbigniewa Religi – „What a wonderful World” Louisa Armstronga. Może być ulubiony wiersz zmarłego albo film z rodzinnego archiwum.

Agnieszka Wróblewska po śmierci męża Andrzeja, wieloletniego dziennikarza POLITYKI, nie miała wątpliwości, że pogrzeb będzie świecki. Oboje od dzieciństwa byli ateistami, bez żadnych związków z Kościołem. Przyszedł tłum znajomych Andrzeja. Po zaplanowanych przemowach ludzie zaczęli spontanicznie wychodzić na mównicę, żeby go pożegnać. Elżbieta Wojnowska, żona Andrzeja Ibisa Wróblewskiego, opowiadała o spotkaniach klubu Andrzejów Wróblewskich, który wspólnie założyli, sąsiad wspominał rozmowy na tarasie przy czerwonym winie.

To było wzruszające, osobiste i szczere – mówi Agnieszka Wróblewska. – Byłam potem na kościelnym pogrzebie przyjaciółki, na którym ksiądz wygłosił płomienną, polityczną agitację.

Polityka 48.2013 (2935) z dnia 26.11.2013; Społeczeństwo; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Bliżej ziemi"
Reklama