Praktyka czyni mistrza. Dlatego bardziej doświadczeni rodzice powinni każdemu kolejnemu mieć nieco więcej do zaoferowania w kwestii wychowania – a zatem dzieci urodzone później powinny rozwijać się lepiej. Tak przynajmniej podpowiada intuicja.
A jednak badania prowadzone w różnych regionach świata od lat pokazują, że pierworodni mają przeciętnie wyższy iloraz inteligencji i osiągają lepsze wyniki w egzaminach szkolnych. Nawet rodzice – zazwyczaj silący się na neutralność w tego rodzaju kwestiach – postrzegają swoje pierwsze dzieci jako najbardziej utalentowane.
Na przykład amerykański departament pracy systematycznie pyta wielodzietne matki o to, jak ich zdaniem kolejne dzieci radzą sobie w szkole. Oto uśrednione wyniki badań National Longitudinal Survey of Youth:
Pierworodni znacznie częściej – przynajmniej w ocenie ich matek – okazują się prymusami niż ich młodsze rodzeństwo, któremu częściej z kolei przypada rola najsłabszych uczniów.
Naukowcy od lat usiłują wytłumaczyć przewagę pierworodnych nad kolejnymi członkami rodziny. Magazyn „The Atlantic” niedawno zebrał najczęściej spotykane teorie w kilka punktów:
1. Kwestia czasu. Urodzeni wcześniej mogą liczyć na to, że rodzice poświęcą im więcej uwagi – z każdym kolejnym dzieckiem dostępny czas (i energię) trzeba dzielić na więcej dzieci.
2. Kwestia genów. Wyższe IQ obserwowane zazwyczaj wśród pierworodnych potwierdza zdaniem niektórych ekspertów, że otrzymują oni od rodziców najlepsze geny. Dlaczego? Chociażby przez młodszy wiek rodziców.
3. Kwestia frustracji. Niektórzy rodzice rezygnują z posiadania kolejnych dzieci po tym, jak przytrafi im się wyjątkowo wymagający potomek. Stąd też najbardziej opornymi będą często najmłodsi w rodzinie – po nich rodzice mówią „stop”.
4. Uczenie = uczenie się. Starszym dzieciom według tej teorii znaczne korzyści daje to, że mogą przekazywać swoją wiedzę młodszemu rodzeństwu. Ucząc siostry i braci – sami nabywają umiejętności, które przydają się potem w szkole.
5. Ryzyko rozwodu. Kryzysy rodzinne i rozwody znacznie częściej zdarzają się już po tym, jak urodzi się pierwsze dziecko. (Rzadko spotykamy sytuację odwrotną: najpierw małżeństwo, potem rozwód i dopiero później pierwsze dziecko). Pierworodni mają więc szansę dłużej dorastać w pełnej rodzinie niż ich młodsze rodzeństwo.
Do tej bogatej listy kolejny punkt dopisali ostatnio ekonomiści Joseph Hotz oraz Juan Pantano. W pracy zatytułowanej „Strategiczne rodzicielstwo, kolejność narodzin i wyniki szkolne” przekonują, że z każdym kolejnym dzieckiem matki i ojcowie są coraz bardziej wyluzowani.
Gdy rodzi się pierwszy potomek, opiekunowie są stosunkowo skłonni trzymać się sztywnych zasad wychowawczych – choćby odnośnie do czasu przeznaczanego na zabawę i naukę. Blisko przyglądają się wynikom szkolnym swoich pierworodnych. I częściej nagradzają ich za dobre oceny – a karzą za złe. Z każdym kolejnym potomkiem rodzice jednak łagodnieją.
Dlaczego tak się dzieje? Tu również pojawiają się różne teorie. Według Horza i Pantano wiele matek i ojców podświadomie przyjmuje, że stanowczą postawą u początków rodzicielstwa wypracowali sobie posłuch już przy pierwszym dziecku. I młodsze dzieci niejako automatycznie odziedziczą uznanie dla autorytetu rodziców od starszego rodzeństwa. Nadzieja ta okazuje się oczywiście złudna.
Ale zdaniem innych komentatorów interpretacja ta jest przesadnie wydumana. I proponują prostszą. Dokładne pilnowanie dzieci, czasu przeznaczanego przez nich na pracę i naukę oraz zabawę (np. siedzenie przed telewizorem) oraz śledzenie ich postępów w nauce już przy jednym dziecku bywa wymagające. Przy dwóch – wyczerpujące. A przy trzech zwyczajnie niewykonalne.