Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Docenci wzajemnej adoracji

Prof. dr hab. Bogusław Śliwerski o wypaczeniach w szkolnictwie wyższym

Prof. dr hab Bogdan Śliwerski Prof. dr hab Bogdan Śliwerski Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta
Rozmowa z prof. dr. hab. Bogusławem Śliwerskim, członkiem Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów, o nadprodukcji doktorów i klikach profesorskich.
„Są pracownicy naukowi, którzy pozostają adiunktami przez 20 lat. Pozorują działalność naukową”.monticello/Smarterpix/PantherMedia „Są pracownicy naukowi, którzy pozostają adiunktami przez 20 lat. Pozorują działalność naukową”.

AGNIESZKA SOWA: – Studenci ostatnio strajkowali, bo obawiają się, że reforma Gowina zniszczy uczelnianą demokrację.
BOGUSŁAW ŚLIWERSKI: – Autonomia uczelni zostanie niewątpliwie ograniczona przez rady nadzorcze, w których zasiądą ludzie spoza uczelni, także politycy. Minister likwiduje Centralną Komisję ds. Stopni i Tytułów, skracając jej kadencję o półtora roku. Trochę jak z Krajową Radą Sądownictwa. Powstanie Rada Doskonałości Naukowej, która będzie robiła to samo, tylko w innym składzie, powołanym przez ministra. Komisja jest właściwie jedynym organem, do jakiego naukowiec, mający problem na swojej uczelni, może się odwołać. Jak pewien doktorant z socjologii, który zrobił świetne badania na temat homoseksualistów, ale rada wydziału odmówiła mu nadania stopnia doktora.

Co z tym doktorantem?
Przenieśliśmy jego doktorat do innej jednostki. Względy światopoglądowe, zwłaszcza w naukach humanistycznych, mają duże znaczenie. Dlatego za chybiony uważam pomysł losowania recenzentów habilitacji. Nie można dać pracy z personalizmu katolickiego do recenzowania marksiście, bo ją zmiażdży.

Minister Gowin argumentuje, że losowanie ma przeciwdziałać układom, kumoterstwu.
To problem recenzji prac doktorskich. Centralna Komisja przeprowadziła kontrolę w Instytucie Badań Edukacyjnych podlegającym Ministerstwu Edukacji Narodowej. Prace doktorskie na żenująco niskim poziomie, a w ciągu roku wypromowali 27 doktoratów. Najlepszy, jeśli chodzi o pedagogikę, wydział Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu miał w tym czasie 17. W Instytucie to szło taśmowo. Trzech profesorów, jeden był promotorem, dwaj recenzentami, potem się zamieniali. Przyjeżdżali ludzie z całej Polski, żeby się doktoryzować. Odebraliśmy tej jednostce prawa do nadawania stopnia doktora.

Polityka 26.2018 (3166) z dnia 26.06.2018; Społeczeństwo; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Docenci wzajemnej adoracji"
Reklama