Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Zakaz TikToka dla polityków. Następne restrykcje będą dla dzieci?

TikTok jest najpoważniejszą konkurencją dla Meta – zwłaszcza że nie działa wobec niego żadna dotychczasowa strategia, taka jak przejmowanie funkcjonalności. TikTok jest najpoważniejszą konkurencją dla Meta – zwłaszcza że nie działa wobec niego żadna dotychczasowa strategia, taka jak przejmowanie funkcjonalności. Solen Feyissa Avatar of user Solen Feyissa Solen Feyissa solenfeyissa / Unsplash
Rada ds. Cyfryzacji przyjęła uchwałę w sprawie popularnej platformy TikTok. Tym samym przedstawi rządowi zalecenie, by nakazać usunięcie aplikacji z telefonów polskich urzędników. Chociaż nie ujawniono dotąd konkretnych przypadków przekazywania danych chińskiej firmie i dalej władzom w Pekinie, panuje powszechne przekonanie, że trafiają one do potencjalnie wrogiego państwa.

Powodem jest troska o bezpieczeństwo danych – TikTok został stworzony przez chińską korporację ByteDance i chociaż wykonał – pod wpływem nacisków politycznych i wizerunkowych – wiele ruchów, aby odciąć się od korzeni, nadal jest z nią powiązany i kojarzony. Chociaż nie ujawniono dotąd konkretnych przypadków przekazywania danych chińskiej firmie i dalej władzom w Pekinie, panuje powszechne przekonanie, że trafiają one do potencjalnie wrogiego państwa. Zgodnie z decyzją polskiej Rady ds. Cyfryzacji, jeśli politycy nadal będą chcieli łowić młodych wyborców na TikToku, będą musieli robić to z prywatnych urządzeń – o ile nie mają na nich zainstalowanych żadnych aplikacji służących do pracy urzędowej.

Podobny „zakaz TikToka” został niedawno wprowadzony w innych krajach zachodnich, m.in. we Francji. W komunikacie francuskiego ministerstwa transformacji i służby publicznej czytamy, że „po analizie kwestii, zwłaszcza bezpieczeństwa, rząd podjął decyzję o wprowadzeniu zakazu pobierania i instalowanie aplikacji rozrywkowych na telefonach służbowych urzędników państwowych”. Chodzi zatem o wszystkie aplikacje, które nie służą do pracy i nie mają odpowiedniego poziomu cyberbezpieczeństwa. Przewidziano jednak wyjątki, takie jak używanie aplikacji do potrzeb zawodowych.

TikTok, czyli emocje

Dlaczego akurat TikTok budzi tyle emocji, chociaż nie jest ani jedyną aplikacją rozrywkową, która zbiera dane, ani nawet jedyną chińską zabawką, którą podejrzewano o niecne zachowania (było tak też z popularną grą fantasy „Genshin Impact”, która przez „błąd we wczesnej wersji” próbowała zaglądać do schowków telefonów)? W ciągu kilku lat TikTok stał się domyślną platformą dla kilku pokoleń. Generacja Z się na nim wychowała, millennialsi zamieszkali tam w czasie pandemii. Chociaż wciąż ma opinię „aplikacji dla tańczących nastolatków”, to w USA osoby między 10. i 19. rokiem życia stanowią jedynie 25 proc. użytkowników. Powyżej 50. roku życia korzysta z niego zaledwie 11 proc., co może zastanawiać, czy urzędnicy w ogóle mają zainstalowanego TikToka (niesławny występ Andrzeja Dudy był obsługiwany przez kogoś innego). Gdyby to ode mnie zależało, polityków i urzędników odciąłbym przede wszystkim od Twittera.

Uchwała Rady ds. Cyfryzacji nie wzbudzi raczej emocji, bo nie dotyczy zwykłych użytkowników. Zupełnie inaczej jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie niedawno komisja Kongresu wezwała na przesłuchanie prezesa TikToka. Shou Zi Chew ma 40 lat i pochodzi z Singapuru, studiował w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Stanowisko objął dwa lata temu, co było elementem działań naprawczych po ostatnim starciu z amerykańskim rządem. Aby uniknąć posądzenia o przekazywanie danych Chinom, TikTok – teraz już jako większościowo niechińska firma – podjął się wdrożenia przeniesienia danych do Teksasu (na serwery firmy Oracle) i do Irlandii.

Te wszystkie posunięcia najwyraźniej nie wystarczyły, aby uspokoić kongresmanów. Przesłuchanie było długie i miejscami wprawiało w osłupienie, zwłaszcza obserwujących wszystko młodych użytkowników TikToka, którzy w takich pytaniach jak: „czy TikTok łączy się z moim WiFi?”, widzieli jedynie niekompetencje rządzących.

Przewijały się dwa wątki – bezpieczeństwa danych użytkowników oraz bezpieczeństwa dzieci. Trzeba wiedzieć, że w przeciwieństwie do Europy USA wciąż nie posiada żadnych regulacji dotyczących handlu danymi. To problem wszystkich platform społecznościowych i należy rozwiązać go w przejrzysty sposób, zamiast szukać kozła ofiarnego.

Kto myśli o dzieciach?

O tym, że chodziło głównie o wzbudzenie negatywnych emocji związanych z popularną platformą, świadczy wątek „bezpieczeństwa dzieci”. Trudno jednak poważnie traktować pytania o to, „ile dzieci zmarło przez tiktokowe wyzwania”, stawiane przez kongresmena Buddy’ego Cartera, który na swojej stronie chwali się poparciem dla regulacji dostępu do broni palnej, głównej przyczyny zagrożenia dla dzieci. W niektórych momentach trudno było nie mieć wrażenia, że to powtórka z historii i „satanic panic” – paniki moralnej, w czasie której chciano zakazać muzyki metalowej. Oto jako przykład szkodliwego dla dzieci filmiku z TikToka pokazano… fragment z serialu „The Bear” z Disney+.

Sporo pytań sprawiało też wrażenie, że nie mogło zrodzić się w głowie laika. Kto lubi łączyć kropki, niech spróbuje – rok temu okazało się, że Meta Marka Zuckerberga wynajęła firmę Target Victory, aby prowadziła kampanię oczerniającą TikToka, m.in. przez wysyłanie do prasy artykułów o niebezpiecznych tiktokowych trendach (które zresztą zwykle pochodziły z Facebooka). TikTok jest najpoważniejszą konkurencją dla Meta – zwłaszcza że nie działa wobec niego żadna dotychczasowa strategia, taka jak przejmowanie funkcjonalności. Dla młodych odbiorców produkty Zuckerberga są zwyczajnie nudne – tymczasem TikTok co chwila dostarcza nowych zabawek, takich jak efekty specjalne na kinowym poziomie. Zuckerberg w to miejsce postanowił dostarczyć dolarów na lobbying.

Przebija się przy tym narracja, że oto chińscy komuniści chcą zniszczyć Amerykę od środka, ogłupiając jej młodzież wyzwaniami i tandetną (amerykańską!) popkulturą. Podkreśla się, że chiński pierwowzór TikToka, Douyin, ma zupełnie inne treści, zwłaszcza te przeznaczone dla młodzieży. Wydaje się jednak, że nie jest to wina podstępnych agentów obcego reżimu, a kultury. Państwa totalitarne mają środki służące wychowaniu posłusznych i wykształconych obywateli, bo ich media nie muszą operować jedynie chęcią zysku i oglądalności. Wystarczy porównać, jak zmieniła się polska telewizja po roku 1989 – wraz z wolnością przyszła komercjalizacja, na którą narzekają niektórzy wzdychający za minionymi czasami. Tyle że mimo tego kultu kultury i nauki, którym ZSRR stawiało pałace, młodzież wybierała właśnie „amerykańskie wartości” – wolała grać w piłkę i słuchać Rolling Stonesów. I na to żadne bany nie pomogą.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Gra w Zielony Ład. W tym gorącym sporze najbardziej szkodzi tępa propaganda

To dziś najważniejszy i najbardziej emocjonalny unijny spór, w którym argumenty rzeczowe mieszają się z dezinformacją i tępą propagandą.

Edwin Bendyk
07.05.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną