Zgodnie z przewidywaniami Uczelniana Komisja Dyscyplinarna Uniwersytetu Warszawskiego ukarała studenta prawa i działacza PiS w jednej osobie Oskara Szafarowicza, udzielając mu nagany z ostrzeżeniem, czyli nagany surowej. Jeśli pozwoli sobie na kolejny naganny czyn, będzie mógł poszczycić się relegowaniem z uczelni. Gdyby miał nadal rządzić PiS, zapewne by mu taki obrót spraw odpowiadał. W obecnej sytuacji – niekoniecznie. Na jakiś czas Szafarowicz będzie musiał spuścić z tonu.
Opluł publicznie matkę w żałobie
Czyn, którego dopuścił się Szafarowicz, polegał na brutalnym zniesławieniu posłanki Magdaleny Filiks poprzez wpisy w mediach społecznościowych oskarżające ją o udział w rzekomym tuszowaniu przestępstwa pedofilii, którego ofiarą stał się jej syn Mikołaj. W wyniku ujawnienia przez dziennikarza Radia Szczecin informacji pozwalających łatwo zidentyfikować ofiarę pedofila (działacza PO skazanego przez sąd na więzienie) oraz wynikłej z tego nagonki medialnej Mikołaj Filiks popełnił samobójstwo. Każdy, kto wziął udział w obrzydliwej akcji politycznej w mediach rządowych, polegającej na zohydzaniu PO jako partii rzekomo kryjącej pedofilów z własnych szeregów, akcji wykorzystującej dramat szesnastoletniego chłopca i prowadzącej do ujawnienia jego personaliów, jest współwinny jego śmierci.
Oskar Szafarowcz miał szczęście, że przyłączył się do nagonki dopiero po śmierci Mikołaja. Jego wina polega na tym, że opluł publicznie matkę w żałobie, rzucając na nią absurdalne oszczerstwo, jakoby dla kariery milczała w sprawie krzywdy doznanej przez jej syna.