Rzecz symboliczna: areszt dla ks. Tomasza Z., gospodarza orgii w Dąbrowie Górniczej
Wśród wielu śledztw, które po zmianie rządu niebywale przyspieszają – choć wciąż w układzie prokuratury ustanowionej za Zbigniewa Ziobry – pojawiła się sprawa gejowskiego party z sierpnia minionego roku. Miejscem akcji tego wydarzenia było probostwo przy parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Anielskiej w Dąbrowie Górniczej. Wiele jeszcze skrywa prokuratorko-kościelna tajemnica zawiązana za PiS. Ale coś już się objawia...
Party na plebanii
Wróćmy na chwilę do tego letniego eventu, który można nazwać orgią lub może tylko erotycznymi igraszkami z udziałem facetów w sutannach i bez. Jak kto woli. Świat nie dowiedziałby się o tym dniu, gdyby ks. Tomasz Z. – ważna persona w sosnowieckiej kurii – nie popadł w euforię i nie przesadził. Gdyby nie to, być może byłby to dzień jak co dzień.
Tymczasem namiętności i cała impreza wyrwały się spod kontroli. Któryś z gości zabawił się do utraty tchu i przytomności. Partner delikwenta (osoba towarzysząca, opiekun, kasjer... cholera wie), który nie dawał znaku życia, uznał, że zrobiło się niebezpiecznie. Wezwane pogotowie pocałowało klamkę, bo przerażony sytuacją ksiądz nie wpuścił medyków, zasłaniając drzwi własnym rozdygotanym ciałem. Zabarykadował się w obronie swego parafialnego gniazdka rozkoszy niczym przeor Augustyn Kordecki w obronie Jasnej Góry przed Szwedami – co jest stosownym odwołaniem, bo kuria sosnowiecka, razem z rozgrzaną do białości dąbrowską parafią, wchodzą w skład archidiecezji częstochowskiej.
W każdym razie dopiero interwencja policji pozwoliła sforsować twierdzę ks. Tomasza i uratować prawdopodobnie życie nieprzytomnego uczestnika orgii, naszpikowanego narkotykami, seksualnymi dopalaczami i alkoholem.
Jan Hartman: Dąbrowa Górnicza to żaden skandal!
W domu księdza Tomasza
Stąd zarzut, który prokuratura w Dąbrowie Górniczej ośmieliła się przedstawić ks. Tomaszowi, to „nieudzielenie pomocy człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu” (art. 162 kk). Właśnie ów tajemniczy gość o nieujawnionej tożsamości otrzymał w śledztwie status osoby pokrzywdzonej, czyli ofiary całego zdarzenia.
Rzecz w tym, że nieudzielenie pomocy to czyn zagrożony karą do trzech lat pozbawienia wolności. Wątpliwe więc, żeby był podstawą aresztowania ks. Tomasza na dwa miesiące.
Ksiądz usłyszał inne zarzuty. „Trzy z nich dotyczą przestępstw opisywanych w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii i są związane z udzielaniem narkotyków”, powiedział Waldemar Łubniewski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu. „Jedno z nich dodatkowo jest powiązane z przestępstwem z rozdziału XXV kodeksu karnego, w którym opisywane są przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności”. Prokurator nie ujawnił, o które konkretnie chodzi, ale dorzucił, że zagrożone jest karą do ośmiu lat więzienia.
No więc jesteśmy w domu... w domu ks. Tomasza. Co też tam musiało się dziać, że ta surowa kara, plus obawa matactwa, doprowadziła go za kratki? W stosunku do duchownych popełniających przestępstwa to rzadki przypadek.
Kodeks karny w XXV rozdziale zna dwa przypadki zagrożone karą do ośmiu lat pozbawienia wolności: współżycie płciowe z osobą w stanie ograniczonej poczytalności lub rozpowszechnianie pornografii.
Obstawiam, że zarzut wobec księdza dotyczy wykorzystania bezradności drugiej osoby na skutek narkotyków, choć nie można też wykluczyć przestępstwa utrwalania scen seksu w celu dalszego ich rozpowszechniania.
Czytaj też: Boskie memy przeciw religii. Karnawał Kościoła się kończy
Kościelne młyny też ruszyły
Kiedy sprawa ujrzała światło dzienne i nabrała rumieńców, pojawiła się sugestia policji, że mężczyzna, który zasłabł, był „męską prostytutką”. Dzisiaj prokuratura wycofuje się z tej opcji, bo nie stwierdziła, aby pokrzywdzony czerpał korzyści majątkowe z uprawiania seksu. Można więc z ulgą przyjąć, że kościelna kasa nie doznała uszczerbku, a zaproszeni na orgię panowie nawet coś do niej dorzucili. Tak mają się sprawy odpowiedzialności prawnej ks. Tomasza Z. z punktu widzenia naszego codziennego kodeksu karnego.
Od września minionego roku ruszyły też kościelne młyny sprawiedliwości. Co się z nich sypie?
Najpierw sosnowiecki bp Grzegorz Kaszak upomniał ks. Tomasza kanonicznie i pozbawił go wszystkich urzędów i funkcji kościelnych, także etatu redaktora tygodnika „Niedziela”. No i bezapelacyjnie pokuta, szczera do bólu. Zwołano także stosowną komisję, której zadaniem było zbadać, co się właściwie wydarzyło w budynku plebanii tamtego sierpniowego wieczora. Choć wszystko wcześniej zostało ustalone przez policję, ratowników medycznych, szpital i świadków, kuria w swoich procedurach stwierdziła (jakby niedowierzając): „Fakty ustalone przez Komisję w oparciu o świadectwa przesłuchanych osób pozwoliły stwierdzić, że ks. Tomasz Z. wraz z dwiema osobami świeckimi dopuścił się bardzo poważnego złamania norm moralnych, na co Kościół nie wyraża zgody i co zdecydowanie potępia. (...) Zdarzenie stało się powodem wielkiego zgorszenia wiernych i słusznego oburzenia opinii publicznej. Ks. Tomasz Z. swoim postępowaniem poważnie naruszył zobowiązania wynikające ze stanu duchownego, co może być uznane za przestępstwo w rozumieniu prawa kanonicznego”.
Czytaj też: Kobiety odchodzą z Kościoła. „Złość nie mija”
Ksiądz za kratami?
Sprawa szybko dotarła do Watykanu z wiadomością dla Franciszka, że bp Kaszak i sosnowiecka kuria w zakresie przymykania oka na homoseksualne problemy wśród swoich księży osiągnęła mistrzostwo. Krótko po tym ordynariusz sosnowiecki musiał złożyć rezygnację. Wdrożono kościelną procedurę karną, na mocy której można wobec duchownego zastosować najcięższe kary, z wydaleniem ze stanu duchownego włącznie.
Aresztowanie ks. Tomasza Z. pewnie przyspieszy procesy kościelne. Bo ksiądz za kratami? – jakoś ciągle nie uchodzi. Nie mieści się w głowie. Tomasz Z., cywilna czarna owca, to już coś innego. Niech sam bierze na klatę cały ten syf.
W tej sprawie wszystko wskazuje na to, że Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu zbiera się na odwagę. To ważne, bo ten prokuratorski twór (piąta okręgówka w województwie śląskim) powstał w 2021 r. na wyraźne życzenie Bogdana Święczkowskiego, prokuratora krajowego, najbliższego współpracownika Ziobry. Dzisiaj sędziego Trybunału Konstytucyjnego. I Sosnowiec pozostaje w jego władzy.
Warto przypomnieć, że sosnowieccy prokuratorzy mieli wręcz nakaz uczestniczenia w mszach odprawianych przez bp. Kaszaka. Biskupa już nie ma, ale uważny duch Święczkowskiego na bank snuje się po prokuratorskich korytarzach sosnowieckiej okręgówki. Aresztowanie ks. Tomasza Z. można więc uznać za akt odwagi. Za symboliczne rozdzielenie tronu i ołtarza. Na okręgową miarę, rzecz jasna. Szału nie ma, ale jaskółką odnowy warto się ucieszyć. W końcu wróży nadejście wiosny.