Zawsze jest czas na miłość
Zawsze jest czas na miłość. „Kto to widział? Wczoraj w kościele dwóch staruchów ślub brało!”
Artykuł w wersji audio
Ona: anestezjolożka, 80 lat, jeszcze rok temu aktywna zawodowo. On: internista, przez ponad 40 lat lekarz uzdrowiskowy w Polanicy-Zdroju, rok starszy od niej. Wpadli sobie w oko na studiach we Wrocławiu. Ale potem życie ich rozdzieliło. Ona nie założyła rodziny. On tak, ma trójkę dzieci; przed 25 laty owdowiał. Spotkali się po pół wieku w Polanicy. Akurat tam dostała skierowanie na rehabilitację po zabiegu kardiologicznym. Anna Żołnowska i Janusz Zawada
Zanim Janusz oświadczył się Annie i przyjechał do niej z pierścionkiem, powiedział o swoich planach dzieciom. I wszystkie zareagowały entuzjastycznie.
Anna Żołnowska-Zawada: – Spisaliśmy intercyzę. Nie dziedziczymy po sobie. Nie było żadnych sugestii ze strony rodziny, ale uznaliśmy, że tak będzie po prostu lepiej.
Pani doktor przyznaje, że gdyby nie oświadczyny na ławce w Polanicy, po których oboje zapalili papierosa, to nie wie, jak potoczyłaby się na nowo stara miłość do Janusza. Przecież nigdy nie wpuściła do swojego mieszkania mężczyzny na stałe. A mąż to mąż.
– Na nauki przedmałżeńskie też chodziliśmy. Ksiądz żartował, że to on powinien się od nas uczyć, a nie mówić nam, czym jest małżeństwo. Doktor pokazuje prezentację, jaką przygotowali dla gości na przyjęcie. Bo słowa „wesele” nie używają. Są tu zdjęcia państwa młodych z ich młodości, kiedy zakochani byli w sobie po raz pierwszy. Są z pracy jego i jej, z podróży po świecie, z dziećmi i z przyjaciółmi… Album ze zdjęciami z ich ślubu jest w specjalnej teczce.
Czytaj też: Czy starość musi być biedna i głodna? O seniorach w Polsce wiemy zaskakująco mało
Wróg numer jeden
W styczniu 2025 r. Polski Czerwony Krzyż przeprowadził badanie, z którego wynika, że ponad 55 proc. osób w wieku 60+ mieszka samotnie, a ci, którzy mieszkają z rodziną, często sygnalizują, że relacje z bliskimi nie zaspokajają ich potrzeb. Dane populacyjne pokazują realną skalę problemu: aż 9 mln Polaków to osoby w wieku powyżej 60 lat.
Demografowie szacują, że za 25 lat seniorzy będą stanowić ponad 30 proc. społeczeństwa. Jednocześnie geriatrzy mówią jasno: obowiązująca wciąż definicja starości, za której początek uważa się przekroczenie progu sześćdziesiątki, jest już nieaktualna i nie oddaje zmian, jakie dokonują się w społeczeństwie, w którym faktyczny próg starości przesunął się zdecydowanie powyżej 70. roku życia.
Dwa lata temu Stowarzyszenie Mali Bracia Ubogich przeprowadziło badanie dotyczące samotności 80+. Pokazało ono, że: 60 proc. osób po osiemdziesiątce to wdowy i wdowcy, 58 proc. mieszka samotnie, a 26 proc. odczuwa osamotnienie. 12 proc. prawie nigdy nie wychodzi z domu.
W populacji osób starszych większość stanowią kobiety. Według raportu sygnowanego przez ministrę ds. polityki senioralnej (uwaga: stanowisko to właśnie zlikwidowano!) w 2023 r. stanowiły one 58 proc. seniorów. Na 100 mężczyzn przypadało ich 138. Przewaga liczebna kobiet wzrasta wraz z przechodzeniem do kolejnych grup wiekowych – np. w grupie 60–64 lata kobiety stanowiły 52,7 proc. ogółu osób starszych, ale już wśród osób co najmniej 85-letnich 72,1 proc. to kobiety, a na 100 mężczyzn przypada ich 258.
Prof. Mateusz Cybulski z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, naukowo zajmujący się geriatrią i gerontologią, na UMB zorganizował i prowadzi dwa programy senioralne: Uniwersytet Zdrowego Seniora i Uniwersytet Profilaktyki Psychogeriatrycznej. – Samotność rodzi łańcuch zależności, bo samotność to depresja, a depresja to bardzo często również różnego rodzaju problemy somatyczne i w efekcie większe prawdopodobieństwo szybszego zgonu – mówi.
Jak podkreśla prof. Cybulski, choć w polskim społeczeństwie to wciąż temat tabu, badania naukowe jednoznacznie pokazują, że znaczenie ma też aktywność seksualna i – co więcej – ok. 50 proc. osób w wieku 60+ w tym obszarze jest aktywna.
– Na pewno największym obciążeniem psychicznym jest dla seniora wdowieństwo. Osoby, które tracą partnera w młodszym wieku, mają jeszcze szansę kogoś znaleźć. Trudniej jest tym starszym, choć są przestrzenie, gdzie jest to możliwe. Jedną z nich są uniwersytety trzeciego wieku – podpowiada prof. Cybulski, przyznając, że kiedy uruchomił w Białymstoku Uniwersytet Zdrowego Seniora, to już pierwszy rok zajęć zaowocował kilkoma bliższymi relacjami słuchaczy i słuchaczek.
– Jako społeczeństwo stajemy się bardziej konserwatywni, a to oznacza bardziej restrykcyjne normy i zachowania, ale dzisiejsze pokolenie 70–80+ to przecież dzieci kwiaty, których młodość przypadała na czas znacznie większej swobody i otwartości w szukaniu i nawiązywaniu relacji – tłumaczy profesor. I dodaje, że w tym szukaniu odważniejsi wydają się jednak mężczyźni, kobiety rzadziej wychodzą z inicjatywą.
Tę inicjatywę mogą wesprzeć portale randkowe – tych sformatowanych pod seniorów jest całkiem sporo. Jeden przeznaczony dla osób z wyższym wykształceniem, inny dla tych, które stawiają raczej na swobodną relację. Kilka zarejestrowanych jest za granicą, w Stanach Zjednoczonych i Luksemburgu, choć istnieje też portal polski, reklamujący się jako pewny, z autentycznymi propozycjami, bez oszustw.
Czytaj też: Emerytura pod palmami? Polscy seniorzy nieśmiało ruszyli na podbój świata. Wracać nie planują
Randki i intymność
Maria Bierska, wieloletnia szefowa klubu seniora we Wrocławiu, w jednym z wywiadów nie kryła, że jeszcze kilkanaście lat temu najwięcej znajomości zawieranych było na… cmentarzach. Ona wdowa, on wdowiec, a miejsce sprzyjało nie tylko zadumie, ale też rozmowie o tym, co ich spotkało.
Dzisiaj seniorzy może nie są aż tak biegli w świecie internetu jak ich wnuki, ale na pewno radzą sobie z nim znacznie lepiej niż jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu. Tym bardziej że rejestracja na profilu randkowym jest prosta: prowadzi nas wirtualna asystentka, a pytania dotyczą wieku, wykształcenia, typu sylwetki, dochodów, ale też tego, czy ktoś pije alkohol (jak często), pali papierosy… Podaje się też swoje trzy wybrane cechy (np. empatyczny, rozrywkowy, inteligentny) i te oczekiwane u poszukiwanego partnera. Po podaniu miejsca zamieszkania i kodu pocztowego system wyszukuje potencjalnych kandydatów. Najpierw do randek, a potem się zobaczy.
Prof. Piotr Gałecki, krajowy konsultant ds. psychiatrii: – To było krótko po studiach. Przyszła do mnie pacjentka. Miała 84 lata. I do dzisiaj ją pamiętam, bo kiedy wykluczyłem już wszelkie podejrzenia depresji czy początków demencji, okazało się, że powodem jej stanu i wizyty u mnie był zawód miłosny. Wtedy byłem naprawdę mocno zaskoczony, bo wydawało mi się, że taki stan jest przypisany osobom młodym, a jednak…
Dzisiaj prof. Gałecki ma 50 lat i na tamto doświadczenie patrzy już zupełnie inaczej. Nie kryje też, że choć medycyna wie dużo o rozwoju niemowlęcia, okresie dorastania, o menopauzie i andropauzie, to wciąż niewiele wie o tym, jak zmienia się człowiek, który się starzeje. Tymczasem okazuje się, że 80-latek może być zakochany tak samo jak nastolatek i odczuwać takie same emocje.
– Nikt na studiach nie uczy studentów fizjologii starzenia, również w aspekcie seksuologicznym, który dla człowieka jest szalenie istotny, bo przecież każdy z nas jest istotą seksualną – tłumaczy prof. Gałecki, dodając, że na seksualność, czy precyzyjniej: libido, wpływ mają np. leki antydepresyjne (u kobiet częściej je obniżają).
– Dla mężczyzn aktywność seksualna to sposób potwierdzania męskości. Dla kobiet wyznacznik ich atrakcyjności dla partnera. Zmienia się anatomia i fizjologia naszych narządów, ale potrzeba bliskości, intymności, kontaktu fizycznego jest istotna w budowie relacji emocjonalnej i nie możemy udawać, że tego aspektu w związkach, szczególnie osób starszych, nie ma, że on zanika z wiekiem – podkreśla profesor.
Czytaj też: Oblicza szwedzkiej starości. Tu nie boją się śmierci, dzieci mają o tym pogadanki w przedszkolu
No kto to widział
Doktor Anna i doktor Janusz wspominają, że ślub był cudowny. Kościół przystrojony, wszyscy przejęci. A ksiądz Wojciech Zięba, który im tego ślubu udzielał, chyba najbardziej.
– Na drugi dzień moja siostra była w sklepie na osiedlu, na którym znajduje się ten kościół. Coś kupowała, chodziła między regałami i nagle usłyszała dwie starsze panie. Jedna do drugiej mówiła: „No widziała pani coś takiego? Wczoraj w kościele dwóch staruchów ślub brało. Powariowali ci ludzie do reszty!”. Zadzwoniła do nas ze śmiechem, że jesteśmy parą wariatów. Może i jesteśmy, ale za to na pewno szczęśliwą – mówi Janusz Zawada.
– Jeśli możemy coś radzić, to tylko jedno: nie zamykajcie się w czterech ścianach. Pielęgnujcie przyjaźnie z młodzieńczych lat. Spotykajcie z ludźmi – mówią Anna i Janusz Zawadowie, którzy 4 września będą świętować już czwartą rocznicę ślubu.
Wszystkie teksty i wywiady, które do tej pory ukazały się w cyklu „Odchodzić po ludzku”, znajdą Państwo w specjalnej zakładce na naszej stronie: www.polityka.pl/odchodzicpoludzku
Zachęcamy też do dzielenia się z nami swoimi doświadczeniami: akcja@polityka.pl