Iga Świątek po rocznej przerwie zwycięża w Kalifornii. W finale BNP Paribas Open, zawodach rangi 1000, pokonała Greczynkę Marię Sakkari 6:4, 6:0. Ma 22 lata i 19 wygranych turniejów WTA. Do tego od niedzieli jej przewaga nad drugą w rankingu Aryną Sabalenką wzrosła do 2520 pkt.
Show Igi Świątek
Ale jeszcze przed pierwszym serwisem finału obie zawodniczki mogły podsumować dwa tygodnie w Kalifornii bardzo pozytywnie. Z jednej strony Maria Sakkari opanowała turbulencje w swojej karierze i po zmianie trenera na Davida Witta znów mogła realnie zacząć myśleć o najwyższych celach. Z drugiej strony Iga Świątek, z dużą pomocą wiceliderki Aryny Sabalenki (szybko odpadła), umocniła swoją pierwszą pozycję w rankingu WTA. Do tego stopnia, że może być pewna kolejnych, najpewniej wielu tygodni w tej roli. A po zwycięstwie nawet co najmniej kilku miesięcy.
Mecz rozpoczął się trochę nietypowo dla Polki, bo to ona szybko uzyskała przewagę trzech gemów. We wcześniejszych rundach początki seta zazwyczaj były dla niej trudniejsze. Gdy już się wydawało, że do końca pierwszej partii będzie łatwo i przyjemnie, Greczynka odzyskała pewność uderzeń i to ona zapisała po swojej stronie kolejne gemy. Od 0:3 do 3:3. W trudnych chwilach naszej reprezentantce pomagał pewny pierwszy serwis. A gdy przyszło do końcówki, prawie w każdej rozgrywanej piłce widać było jej mistrzostwo. Po drugim przełamaniu serwisu przeciwniczki set skończył się wynikiem 6:4.
Wiadomo, że gdy podopieczna Tomasza Wiktorowskiego jest lepsza w pierwszym secie „tysięczników”, to końcowy wynik też jest dla niej korzystny. Nie wiadomo, czy Sakkari znała tę statystykę, ale w drugim secie szybko zaczęła sprawiać wrażenie pogodzonej z losem. To był show naszej mistrzyni. Coraz częściej słyszeliśmy słynny okrzyk Igi: jazda! Nic dziwnego, że skończyło się bez straty gema przez liderkę światowego zestawienia. Cały mecz trwał niewiele ponad godzinę.
Tenis, sport nie do końca indywidualny
Jeszcze raz się okazało, że oprócz świetnego przygotowania fizycznego imponuje u Igi Świątek umiejętność utrzymywania koncentracji przez długi czas. To świetnie pomaga w wykazywaniu się umiejętnościami czysto tenisowymi.
Po triumfach w Dosze i teraz w Indian Wells można definitywnie zapomnieć o wypadku przy pracy w Australii. Gdy się patrzy na team Polki, to można mieć wrażenie, że tenis nie do końca jest sportem indywidualnym. Jej najbliżsi współpracownicy też ciężko pracują na sukces. Tomasz Wiktorowski, Maciej Ryszczuk, Tomasz Moczek i Daria Abramowicz mają także wielkie powody do satysfakcji.
Teraz zwycięska ekipa i reszta czołówki przenosi się do Miami, a trochę później nastąpi europejska część sezonu z wielkoszlemowymi zawodami w Paryżu i Londynie na czele.