Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Kochanie i dominowanie

Miłość w czasach Greków i Rzymian

Artykuł pochodzi z 33. numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 16 sierpnia Artykuł pochodzi z 33. numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 16 sierpnia Polityka
Pogański, dziki, nieskrępowany chrześcijańską pruderią – taki rzekomo miał być seks starożytnych. Jaki był naprawdę?

W lipcowe popołudnie grupa francuskich emerytów wkracza do pomieszczeń kryjących „tajne zbiory” zgromadzone w muzeum archeologicznym w Neapolu. Dwie małe salki są zabezpieczone ciężką żelazną kratą, za którą lokalne władze przechowywały przez ponad dwa stulecia obsceniczne wazy, rysunki i płaskorzeźby odnalezione podczas wykopalisk w Pompejach i Herkulanum, chroniąc je przed wzrokiem wścibskich.

Na jednym z fresków satyr chciwie rzuca się na nimfę. Błyskają flesze. – W telewizji można zobaczyć gorsze rzeczy – uspokaja przewodniczka, widząc zakłopotane miny zwiedzających. Kolejne fotki uwieczniają orgię z udziałem Pigmejów – grupy etnicznej, która fascynowała Rzymian. Scena jest rzeczywiście warta tego, żeby się przed nią na dłużej zatrzymać. Ukazuje ona karłów, którzy ucztują, piją bez opamiętania i grają na fletach obok kopulującej pary. Dwoje innych kochanków zabawia się tak samo na rozchybotanej łodzi. – W owym czasie – mówi opiekunka grupy – życie seksualne wyglądało zupełnie inaczej. Ludzie starożytni mieli dużo mniej różnych tabu.

Świat seks-shopów

Pogańska zmysłowość oszołamia… Wyobrażamy sobie świat niczym z „Satyriconu” Felliniego, frywolne greckie biesiady, rzymską dekadencję. Mówiąc krótko, świat miłości uprawianej bez poczucia winy, zanim jeszcze rosnące w siłę chrześcijaństwo postawiło poza nawiasem cielesne przyjemności. Inne czasy, inne obyczaje: za czasów republiki rzymskiej słynny Katon Starszy, polityk znany ze swej moralnej surowości, powitał mężczyzn wychodzących z burdelu słowami: Brawo! Zuchy! Tu właśnie powinni folgować sobie młodzi, a nie w alkowach cudzych żon!.

Czy jednak obyczaje Greków i Rzymian, tych dwóch ludów o tak pokrewnej kulturze, są naprawdę bardziej rozpasane niż nasze? Nie, odpowiadają specjaliści. Nie należy polegać na freskach z tajnego zbioru. Byłoby to złudzenie – obraz społeczeństw nie sprowadza się wyłącznie do seks-shopów ani do pornografii. Bo co w takim razie powiedzieliby o nas archeolodzy z przyszłości badający nasze dzieje za dwa tysiące lat?

Wśród Greków panował „bardzo surowy system przymusów i nierówności”, jak stwierdza filozof Michel Foucault w swojej klasycznej już trylogii poświęconej historii seksualności, opublikowanej w latach 1976–1984 roku. – Świat rzymski był ciasny i purytański – dodaje ze swej strony historyk Paul Veyne, emerytowany profesor College de France, kierownik katedry historii Rzymu. – Miłość uprawiało się tam wyłącznie nocą, i to po ciemku. Przesadna wstydliwość zobowiązuje. Podkreślał to zresztą poeta Owidiusz, pisząc, że nawet sama „Wenus, bogini miłości, najskrytsze wdzięki przesłania”.

Sztuka kochania obowiązująca wśród starożytnych miała swoje kody, dla nas często szokujące i bardzo odbiegające od przyjętych wyobrażeń. Obejmowała ona także nierzadko zaskakujące zakazy. Weźmy przykład związków małżeńskich. Niewiernej żonie groziła śmierć. Natomiast jej mąż mógł się zabawić, rozładowując seksualne napięcie choćby ze służącą albo niewolnicą, o czym wprost pisał poeta Horacy.

W tym społeczeństwie, które nie znało równości, wolno urodzony mężczyzna dominował w bezwstydny sposób. – Mógł odbywać stosunki z własnymi niewolnicami, z prostytutkami, jak również z szanowanymi, ale niezamężnymi kobietami o niższym statusie społecznym, z którymi mógł utrzymywać stały związek – komentuje historyk Catherine Salles, wykładowca na Uniwersytecie Paris X. – Żył on czasem pod jednym dachem ze swoją żoną, konkubiną i dziećmi obu tych kobiet. Wywoływało to zresztą wiele domowych kłótni.

Pozamałżeńskie przygody samca były tolerowane pod warunkiem, że nie tykał zamężnych kobiet, bo to byłoby hańbiące dla innych mężczyzn… „To moralność mężczyzn – moralność rozważana, pisana i nauczana przez mężczyzn, kierowana do mężczyzn, oczywiście wolnych” – podsumował Michel Foucault. Jeszcze bardziej charakterystyczną cechą tego maczoizmu było to, że w Rzymie czy w Atenach ideałem w przypadku obywatela płci męskiej było zachowanie „aktywnej” roli w kontaktach seksualnych. „Z jednej strony byli zatem ci, którzy dokonywali penetracji; a z drugiej strony wszyscy inni, osoby niemające władzy i podlegające penetracji – kobiety, chłopcy, niewolnicy” – opisuje Géraldine Puccini-Delbey.

Rzymianom trudno byłoby sobie wyobrazić coś gorszego niż cunnilingus (miłość oralna polegająca na stymulowaniu narządów płciowych partnerki – przyp. FORUM) – zauważa Paul Veyne. Mężczyzna nie ulegał innej osobie, próbując zaspokajać jej żądze, bo byłoby to sprzeczne z jego statusem społecznym. Także fellatio (metoda seksu oralnego polegająca na stymulowaniu narządów płciowych mężczyzny – przyp. FORUM) była w przypadku mężczyzny stanu wolnego zbrodnią obrazy męskości. Była to wprost nieopisana nieprzyzwoitość! Natomiast bycie odbiorcą takich praktyk było cenione.

Krytycy Nerona, aby bardziej oczernić jego wizerunek, nie omieszkają igrać z tymi normami… „Przebrany w skórę dzikiego zwierzęcia wypadał z klatki i rzucał się na organy płciowe mężczyzn i kobiet przywiązanych do słupa. A gdy do syta zaspokoił swą okrutną żądzę, oddawał się wyzwoleńcowi Doryforosowi” – pisał Swetoniusz w „Żywotach Cezarów”.

Niemoralność w rozumieniu starożytnych wynikała zatem z transgresji ról. Mniejsza natomiast o to, czy partner był mężczyzną, czy kobietą. Każdy mógł zażywać przyjemności według swoich upodobań! Cesarz Klaudiusz kochał tylko kobiety. Wielki poeta Wergiliusz wyłącznie mężczyzn. Juliusz Cezar cenił obie płci w równym stopniu, podobnie jak poeta Katullus, który równie chętnie całowałby „słodkie jak miód” oczy Juwencjusza, co odwiedziłby „słodką Ipsitillę”.

Czy kobiety oddawały się takim samym praktykom jak mężczyźni? W tej kwestii daje się odczuć dotkliwy brak dokumentów. Bo większość starożytnych tekstów to dzieła stworzone przez mężczyzn z wyższych sfer… Z jednym wyjątkiem: Safony, greckiej poetki z wyspy Lesbos. W skąpych fragmentach, które przetrwały do naszych czasów, opiewa ona swoją namiętność do kobiet – Safona stanie się nawet przez to jednym z symboli lesbijstwa.

 

 

Ja i moja orientacja

Podstawową różnicą dzielącą nas od antycznych poprzedników, jest to, że w starożytności orientacja seksualna nie była pojmowana jako cecha determinująca tożsamość. Stała się nią dopiero od końca XVII wieku. Zresztą ani Grecy, ani Rzymianie „nigdy nie rozróżniali miłości na homoseksualną i heteroseksualną”, przypomina francuski pisarz Pascal Quignard, laureat Nagrody Goncourtów w 2002 roku, w książce „Seks i trwoga”. Pojęcia te pojawiły się dopiero w XIX wieku. – Aktywność seksualna nie była postrzegana niezależnie od innych praktyk związanych z ciałem – mówi badaczka Sandra Boehringer, wykładowca na Uniwersytecie w Strasburgu. – To, co my nazywamy seksualnością, nie było odczuwane jako zależne od szeregu działań lub postaw, które można by zebrać pod jednym określeniem.

Homoseksualizm w swojej współczesnej postaci zaskoczyłby naszych dalekich przodków. – Żaden starożytny nie poszedłby na Gay Pride – mówi Philippe Heuzé, profesor literatury łacińskiej na Uniwersytecie Paryż III, znawca dzieł Wergiliusza. – Rozbawiłaby ich myśl, że osoby tej samej płci upominają się o prawo do zawierania małżeństw i adopcji dzieci. Ale śmialiby się również do rozpuku, oglądając łzawe sentymentalne filmy albo czytając harlequiny z zwartym w nich ich ideałem „heteroseksualnej” małżeńskiej pary.

A przy tym starożytni nie byli sami, jeśli chodzi o erotyczną aktywność. Bogowie z Olimpu też kolekcjonowali podboje, nie troszcząc się o takie szczegóły jak płeć kochanka. Te bóstwa czułyby się niezwykle skrępowane w naszych kategoriach! Poczynając od nałogowego podrywacza Zeusa, któremu potrafiły zawrócić w głowie boginie, nimfy i prześliczne kobiety, ale także urodziwi młodzieńcy, tacy jak Ganimedes.

A co powiedzieć o naszych zakazach dotyczących wieku partnerów? Ateńczycy z wyższych sfer odrzuciliby je wzgardliwie, bo z upodobaniem praktykowali pederastię – utrzymując pedagogiczne związki, w ramach których dojrzały obywatel wtajemniczał (prawdopodobnie w podtekście seksualnym) nastolatka pozbawionego jeszcze zarostu. Ten zwyczaj był szeroko opisywany w literaturze.

Z kolei Rzymianie nie pochwalali stosunków seksualnych z młodzieżą, ale jak najbardziej tolerowali je w przypadku prostytutek i niewolników. Ich „faworyci” – czyli pueri delicati – usługiwali na przykład w czasie uczt, a potem z kolei mogli się spodziewać „innych zniewag w łożu”, jak mawiał Seneka. – Pamiętajmy, jaki był kontekst tamtej epoki: ludzie pobierali się młodo i wcześnie umierali – mówi Catherine Salles. Jaki był prawnie dopuszczalny wiek zawarcia małżeństwa w Rzymie? 12 lat w przypadku dziewczynki i 14 lat, gdy chodziło o chłopca. Średnia długość życia wynosiła około 25 lat.

Wróćmy jednak do Neapolu. W salach mieszczących tajne zbiory ubywa ciekawskich. Pewnie wielu z nich wsiadło już w pociąg do Pompejów… Massimo, który pracuje tu jako kustosz, może wreszcie odetchnąć. Ten archeolog z wykształcenia przechadza się teraz po muzealnych alejkach, dzieląc się swoją wiedzą.

Seks pełnił nie tylko funkcję erotyczną – komentuje, wskazując palcem gablotę. – Wystarczy spojrzeć na te amulety w kształcie fallusa. Miały one na celu rozśmieszać albo chronić od złego losu. Tutaj widzimy metalowy członek ze zwisającymi dzwoneczkami. – Powiesiłabyś to sobie przy wejściu do swojej apteki? – wybucha śmiechem turysta, patrząc na swoją towarzyszkę. Gdzie indziej widzimy statuetkę z brązu ukazującą gladiatora, którego nadmiernie przerośnięty członek kończy się w otwartej i ryczącej paszczy lamparta. Zaatakowany przez dziką bestię nieborak wywija sztyletem, aby obciąć… własny organ! Gdyby tylko Freud mógł to zobaczyć!

Takie zwariowane fallusy, prezentowane w rzeźbach albo na malowidłach, można było znaleźć przy skrzyżowaniach dróg, w domach i na polach. Te seksualne wyobrażenia były wszechobecne i nie szokowały. W Pompejach jeden z tych symboli znajdował się przy frontowym wejściu do piekarni, a towarzyszył mu napis: „Hic habitat felicitas” – „Tu mieszka szczęście”. Odnajdywano również fallusy wykonane z terakoty, które składano jako ex voto w świątyniach. Służyły one jako dary składane bóstwom w intencji błagalnej, na przykład przez osoby pragnące doczekać się dziecka albo w podziękowaniu za wyzdrowienie.

Platon relacjonuje nam scenę, w której Sokrates wypytuje Sofoklesa, będącego już w bardzo podeszłym wieku, czy potrafi jeszcze obcować z kobietami – opowiada Bernard Deforge, profesor literatury greckiej na uniwersytecie w Caen. Sofokles odpowiada:Nie mówże głupstw, człowiecze: ja z największą przyjemnością od tych rzeczy uciekłem, jak bym się wyrwał spod władzy jakiegoś pana, wściekłego i dzikiego”. Gonitwa za kolejnymi miłosnymi przygodami zniewala, bo tracimy to, co najważniejsze: panowanie nad samym sobą.

W świecie rzymskim kobieciarz uchodził za człowieka zniewieściałego, osobnika zdominowanego przez własne pragnienia – dodaje Paul Veyne. Podobnie jak bierność, tak samo nadmiar aktywności uczuciowej czy erotycznej był źle widziany. A więc mamy oto kolejny zakaz…

Moralność sztywnieje

Jak miarkować swoje zapędy? W toku całej starożytności filozofowie, politycy i pisarze zastanawiali się, jaki jest najlepszy na to sposób. Greccy lekarze rozważali zalety seksualnej wstrzemięźliwości. Niektórzy potępiali kontakty pozamałżeńskie. Myśliciele snuli uczone rozważania na temat zalet umiarkowania. Nie chodziło jednak o spójny system moralny, narzucony wszystkim… Ale z biegiem stuleci, a zwłaszcza w dobie cesarstwa rzymskiego, te idee stopniowo czyniły postępy. – Około 100 roku n.e. oficjalna moralność uległa usztywnieniu – wyjaśnia Paul Veyne. – Niewierność ze strony męża stała się równie poważnym występkiem, jak ze strony kobiety. Za czasów cesarstwa stoicyzm, ascetyczna filozofia, która uważała namiętności za chorobę, a przyjemności za ułudę, stał się modny w łonie elity.

A zatem późna starożytność nie czekała nawet na rozkwit chrześcijaństwa, żeby przeżyć moralne odrodzenie. Wprost przeciwnie: to właśnie ta epoka przejęta obsesyjną troską o pohamowanie popędów, potępiająca zmysłowe i uczuciowe ekscesy, troszcząca się o cnotę, wytworzyła klimat moralnej surowości, który przygotował grunt pod twardą reinterpretację chrześcijaństwa, podjętą przez ojców Kościoła, począwszy od III wieku n.e. Jest to wizja, która na trwałe weźmie górę. –Biskupi zafiksują się na seksualnych aspektach doktryny – analizuje Catherine Salles. – Posuwając się przy tym bardzo daleko w interpretacji Ewangelii. Bo w Nowym Testamencie te tematy są mało poruszane. Kościół promował wówczas zachowanie dziewictwa przez narzeczonych i potępiał seks, który nie miał na celu prokreacji. W 394 roku w Rzymie męskie prostytutki zostały wyłapane na rozkaz chrześcijańskiego cesarza Teodozjusza Wielkiego i spalone na publicznym placu.

Miłosna moralność w formie, jaką znamy, jest więc tylko nieco inna od tej znanej z czasów pogańskich. – Wrażenie zerwania, jakie miało nastąpić wraz z nastaniem chrześcijaństwa, jest powierzchowne – twierdzi Bernard Deforge.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną