Dołączyli do 42,5 mln wszystkich światowych uchodźców, którzy uciekali przed wojną, prześladowaniami i napadami. Nie wyjeżdżali, tak jak imigranci za chlebem, tylko uciekali bo nie mieli innego wyjścia. Wiedzieli, że jeśli nie podejmą ryzyka zginą. Większość trafiała tam, gdzie znaleźli najbliższe schronienie. Dlatego na przykład Afgańczycy, którzy od lat stanowią największą światową grupę uchodźców (2,7 mln), najczęściej lądowali w sąsiednim Pakistanie albo Iranie.
W ostatnim raporcie Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) Pakistan jest wymieniany jako lider, jeśli chodzi o liczbę przyjętych uchodźców (1,7 mln). Zaraz za nim plasuje się Iran - 886 tys. uchodźców, Kenia - 566 tys. i Czad, gdzie w obozach uchodźców zamieszkała większość uciekinierów z sąsiedniego Sudanu, i gdzie ogólna liczba uchodźców dziś przekracza 360 tys.
Sam tylko Pakistan przyjął więcej uchodźców niż wszystkie kraje Europy razem wzięte. W całej Europie jest 1,5 miliona uchodźców, czyli zaledwie 3,5 proc. z 42,5 mln wszystkich, którzy zostali zmuszeni do ucieczki. A w siedmiu krajach naszego regionu - Bułgarii, Czechach, Polsce, Rumunii, Słowacji, Słowenii i na Węgrzech - uchodźców jest jeszcze mniej, około 31 tys., czyli zaledwie 0,07 proc. całości. Najwięcej wciąż tkwi w Azji (4,8 mln) i Afryce (2,8 mln). Wielu żyje w krajach, w których PKB na jednego mieszkańca nie przekracza 3 tys. dol.
Spot wideo, przygotowany przez UNHCR na Tegoroczny Światowy Dzień Uchodźcy. O problemie mówi Angelina Jolie.
UNHCR od lat realizuje więc program relokacji, który polega na przesiedleniu uchodźców do bogatszych państw Zachodu, ale zaproszeń jest wciąż zbyt mało. W zeszłym roku na uchodźców w różnych państwach czekało blisko 80 tys. miejsc, czyli dziesięć razy mniej niż było potrzebne. Najwięcej uchodźców przyjęły Stany Zjednoczone (56 tys.) i Kanada (blisko 13 tys.), a z państw europejskich Szwecja (1900) i Norwegia (1300). Jednak to wszystko wciąż kropla w morzu coraz większych potrzeb. I zarówno uchodźcy jak i biedne kraje, w których uciekinierzy koczują, zostają z problemem same.