Świat

Tradycja miłych sytuacji

Sukces myśliwych w referendum na Malcie

BirdLifeMalta / Facebook
Maltańczycy zdecydowali właśnie w referendum, że nadal będzie można polować tam na ptaki. Mają w nosie, że niweczą zabiegi ochroniarskie reszty Europy.

Na Malcie i w Polsce toczy się gorąca dyskusja o prawie łowieckim. W obu krajach leżących 1500 km od siebie idzie o to samo: myśliwi sprzeciwiają się gmeraniu w tradycji zabijania.

Polscy strzelcy chcą m.in., by dzieci dalej mogły być świadkami polowań oraz by dalej mogli strzelać do ptaków i drobnej zwierzyny ołowianym śrutem zamiast droższym stalowym (i przy okazji bezkarnie wprowadzać tony toksycznego ołowiu do środowiska).

Mogą być dobrej myśli. Nad reformą przepisów pracują parlamentarzyści-myśliwi, którzy nie pozwolą ukrzywdzić koleżanek i kolegów po fuzji. W dobrych humorach są już myśliwi maltańscy, bo w weekend ich rodacy zdecydowali w referendum, przewagą 4 tys. głosów, że nadal będzie można polować tam wiosną na ptaki migrujące z Afryki na północ Europy, w tym także do Polski.

Malta jest jedynym krajem Unii dopuszczającym takie strzelanie. Teraz za utrzymaniem polowań głosował nawet maltański premier. Polowanie wiosną na ptaki jest sprzeczne z unijnymi zasadami, ale Maltańczycy obwarowali je limitami, poważnymi karami za brak zezwoleń i pozwalają zabijać tylko przepiórki (5 tys. w sezonie) i turkawki (11 tys.) – jesienią lista gatunków łownych jest znacznie dłuższa, a kanonada proporcjonalnie silniejsza.

A tak się składa, że liczebność zarówno przepiórek, jak i turkawek w Europie od lat konsekwentnie spada i ubywa pól, gdzie rozbrzmiewają rytmiczne przepiórkowe gwizdy i zagajników z turkotaniem turkawki.

Maltańczycy mają w nosie, że niweczą zabiegi ochroniarskie reszty Europy. Powołują się na tradycję, rzeczywiście bardzo silnie rozpowszechnioną w całym basenie Morza Śródziemnego, zwłaszcza na Malcie, Półwyspie Apenińskim i w Lewancie.

Reklama