Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Wojenny pan, co wojen nie chciał

Koniec dynastii Jagiellonów

„Śmierć Zygmunta Augusta w Knyszynie” według Jana Matejki. „Śmierć Zygmunta Augusta w Knyszynie” według Jana Matejki. Andrzej Skowroński / Muzeum Narodowe w Warszawie
7 lipca 1572 r. jęknęły dzwony w Knyszynie. Za nimi rozkołysały się w całym kraju, niosąc straszną nowinę. Król polski i wielki książę Litwy Zygmunt II August zmarł. Bezpotomnie, co oznaczało kres wielkiej dynastii.
Portret królowj Bony pędzla Lucasa Cranacha Młodszego.Reprodukcja: Marek Skorupski/Forum Portret królowj Bony pędzla Lucasa Cranacha Młodszego.
„Zjawa Barbary Radziwiłłówny”, obraz Wojciecha Gersona.Reprodukcja: Marek Skorupski/Forum „Zjawa Barbary Radziwiłłówny”, obraz Wojciecha Gersona.

Dotąd Jagiellonowie uchodzą w powszechnej opinii za najwspanialszą dynastię w dziejach polskich. Opinia ta wydaje się zasłużona. Po pogromie Zakonu Krzyżackiego w 1410 r. i elekcji Jagiellonów na trony czeski i węgierski „system jagielloński był największą potęgą polityczną na wschód od Rzeszy niemieckiej”, a królowie polscy prowadzili „politykę wielkomocarstwową” – pisał Henryk Łowmiański w obszernej „Polityce Jagiellonów”. Władztwo Jagiellonów rozciągało się na ok. 2 mln km kw. (obecna Polska to ok. 312 tys. km kw.) i to w czasach, gdy wokół wyrastały nowe potęgi i konkurenci: austriaccy Habsburgowie, tureccy Osmanowie i moskiewscy Rurykowicze.

Do czasu Jagiellonowie dominowali, co związane też było z rozrodzeniem się dynastii. Żona Kazimierza IV Jagiellona Elżbieta Rakuszanka, pomimo kalectwa, urodziła 13 dzieci, zyskując zaszczytne miano Matki Królów. Uważano to za potwierdzenie łaski Bożej i tym chętniej obsadzano Jagiellonami trony. Zadziwia nas przy tym, że Kazimierz, prowadząc aktywną i skuteczną politykę „od morza do morza”, był „nieuczony w piśmie, ale mądry i rozsądny”, jak dowodził kronikarz Bernt Stegmann. Gorzej powiodło się synom Kazimierza: ani Jan Olbracht, ani Aleksander nie pozostawili potomstwa, obaj zmarli wskutek zarażenia się krętkiem bladym.

Dynastyczną nadzieją pozostał piąty syn, ponad 40-letni Zygmunt – wbrew etykietce „niewojennego pana”.

Opinia Ludwika Kolankowskiego, że za Zygmunta wielkie zdobycze i pozycja Jagiellonów „padły ofiarą zabójczego kwietyzmu, bezwładu, nieudolności i nieumiejętności skoordynowania potężnych sił i ich użycia” – wydaje się niesprawiedliwa. Król wykazywał wręcz cechy „wojennego pana”: usiłował bronić schedy po Jagiellonach, walcząc z Moskwą i z własnym siostrzeńcem, wielkim mistrzem Zakonu Krzyżackiego Albrechtem Hohenzollernem, a wobec Turcji prowadził konsekwentną politykę utrzymywania pokojowych stosunków. Natomiast słabością okazało się oddawanie atutów politycznych Habsburgom w imię zgodnej republiki chrześcijańskiej.

Zygmunt dochował się tylko jednego syna, Zygmunta Augusta. Zawisł nad nim cień królowej Bony Sforzy: kontrowersyjnej Włoszki, która usiłowała wzmocnić władzę królewską. Jednakże tworząc własną domenę i państwo w państwie, Bona posuwała się do łamania prawa, na co szlachta nie chciała się zgodzić. Mimo to Iron Lady importowana z Italii zdołała przeprowadzić elekcję i koronację vivente rege, za życia króla, niespełna 10-letniego Zygmunta Augusta. Następnym krokiem Bony i Zygmunta Starego było oddanie synowi w 1544 r. w zarząd Litwy, na której Zygmunt August mógł przyuczać się do trudnej sztuki rządzenia.

„W roku 1472 żyło siedmiu Jagiellonów, w wiek potem nie było już żadnego”, zauważył gorzko Józef Szujski. Wymierali szybko. Brat Zygmunta, król węgierski i czeski Władysław II Dobzse Jagiellon, zmarł w 1516 r., pozostawiając także jedynego syna Ludwika. Ale i on w wieku 20 lat zginął podczas odwrotu spod Mohacza, po przegranej bitwie z Turkami w 1526 r.

Władztwo Jagiellonów skurczyło się, choć Bona usiłowała zachować wpływy na resztkach Węgier, wydając w 1539 r. swą córkę Izabelę za Jana Zapolyę, konkurenta Ferdynanda Habsburga do korony św. Stefana.

Matka usiłowała podporządkować sobie Zygmunta Augusta, zbyt długo przetrzymując go w kobiecym fraucymerze i podsyłając mu dojrzałe kobiety, byle odciągnąć od wojaczki i polityki.

Młody król nie był jednak zniewieściałym dojutrkiem, jak to widziała szlachta i usiłowała postrzegać część historiografii. Pomimo zagrożenia życia walczył na turniejach i na jednym z nich życie stracił jego przeciwnik Ilia Ostrogski. Wielką pasją młodego króla były polowania, na których bywało równie niebezpiecznie.

Jednym z pierwszych posunięć Augusta o znaczeniu politycznym było uwolnienie się od tyranii Bony, której się obawiał. Tajny ślub z Barbarą Radziwiłłówną, zawarty latem 1547 r. (po śmierci żony Elżbiety Habsburżanki), wywołał furię Bony, która oskarżała syna, że tym „niegodnym małżeństwem” przyczynił się do śmierci ojca, a jej męża, 1 kwietnia 1548 r. Kolejna śmierć – Barbary 7 grudnia 1550 r. – wcale nie zbliżyła syna do matki i Bona w końcu wyjechała z Polski w lutym 1556 r., uwożąc „sumy neapolitańskie”. August usiłował je odzyskać, nie do końca skutecznie.

Król umiał prowadzić własną politykę, choć do rządzenia marnie go przyuczono. Anna Sucheni-Grabowska: August to był „homo politicus do szpiku kości, ale zarazem człowiek, »któremu nic co ludzkie nie było obce«”. Usiłując nie dopuścić do sojuszu moskiewsko-habsburskiego, w 1553 r. poślubił siostrę swej pierwszej żony, Katarzynę Habsburżankę. Podobnie jak Elżbieta i ona okazała się epileptyczką i na dodatek usiłowała wtrącać się do polityki. Odsunął ją od siebie i zaczął starać się – bezskutecznie – o rozwód, przekonany, że związek z inną kobietą zaowocuje spłodzeniem następcy tronu.

Sprawa rozwodu powiązana była z kwestią reformacji. Król mógł przecież posunąć się do zerwania z Rzymem, jak to uczynił Henryk VIII, tym bardziej że duchowieństwo polskie bliskie było zwołania synodu narodowego. Mimo to król nie zerwał z Rzymem. Na ten temat wylano sporo atramentu: od pochwał tolerancji królewskiej przez Józefa Szujskiego do potępień Michała Bobrzyńskiego, który dowodził, że król nie umiał wyzyskać przeciwieństw religijnych i „nie poszedł z Rzymem, tak samo jak nie poszedł z narodowym kościołem”.

Obecne badania wskazują, że wypada się raczej zgodzić z opinią, że król się „w Pana Jezusowe plewiło wdać nie chciał”, dzięki czemu – jak pisał autor „Poloneutychii” Andrzej Lubieniecki – „Pan Jezus bez rozlania krwie i ostrości miecza uprzątnął tak wiele sekt w Polszcze i na Litwie”. Królewska polityka tolerancji, skrzyżowana dziwnie z jego zainteresowaniami astrologią i magią, wielce przy tym przychylna dla Żydów, zaowocowała pokojem religijnym. I to w czasach, gdy Europa spływała krwią wskutek waśni wyznaniowych.

Zygmunt August miał też ogromne wyczucie polityczne podczas rozstawania się z systemem senatorsko-ministerialnym. Przez pierwsze 10 lat rządów był niechętny szlachcie i jej ruchowi egzekucji praw, co kojarzyło mu się z rokoszami. Badaczki tych spraw Anna Sucheni-Grabowska i Irena Kaniewska sądzą, że te 10 lat zostało przez króla zmarnowane, gdy usiłował rządzić, podobnie jak jego ojciec, przy pomocy senatu. Jednakże w obliczu groźby wojny o Inflanty z Moskwą, krzyków wojska zaciężnego o uposażenie, król pojął, że domaganie się egzekucji praw przez szlachtę nie jest działaniem osłabiającym państwo, lecz na odwrót: jest warunkiem usprawnienia struktur państwa i wzrostu jego obronności oraz potęgi. Lepiej było mieć szlachtę za sobą niż przeciw, nawet kosztem osłabienia władzy senatu i króla na rzecz izby poselskiej. Oznaczało to akceptację demokracji szlacheckiej, systemu politycznego nieistniejącego w innych krajach Europy, może poza Republiką Wenecką.

Na sejmach piotrkowskich 1562 i 1563/1564 r. obóz egzekucyjny wygrał walkę o zastawione i wydzierżawione dobra królewskie. W rok później, pomimo sprzeciwu senatorów, uchwalono reformę podatkową wzmacniającą obronność państwa. Z „senatorskiego króla”, za jakiego uchodził Zygmunt I, jego syn stał się „królem szlacheckim” i swoistym gwarantem demokracji, pomimo że pod koniec życia drogi króla i ruchu egzekucyjnego znów się rozeszły.

Zygmunt August był zdecydowanie niechętny wojnom. Ale zagrożenia ze strony Moskwy Iwana IV Groźnego, Szwecji, a nawet Danii, wymuszały na nim akcje zbrojne. Gdy w Inflantach zaczął słabnąć Zakon Kawalerów Mieczowych, król zorientował się, jak ważny jest Bałtyk i handel Dźwiną dla umocnienia pozycji Rzeczpospolitej. Zygmunt August najpierw szukał rozwiązań dyplomatycznych; wprawdzie w 1557 r. wyprawił się na Inflanty, ale zatrzymał armię w Pozwolu na granicy. Jego działania były jedynie manifestacją siły i początkiem gry politycznej najwyższej próby. Przerażony mistrz Wilhelm Fürstenberg ukorzył się przed Zygmuntem i podpisał sojusz antymoskiewski. Król wiedział, że wywoła to atak Moskwy – i tak też się stało. Wtedy, zgodnie z opracowanym scenariuszem, na prośbę Zakonu „król przyjął Inflanty pod swoją opiekę i przyrzekł obronę”, jak napisał Stanisław Cynarski. „Polityka wobec Inflant okazała się trafna”.

Dalsze wypadki również szły wedle planów króla. Po sekularyzacji Zakonu przez księcia Gottharda Kettlera Inflanty, poza północną Estonią, Semigalią i Kurlandią, zostały włączone w 1563 r. do Polski. Niemieckie rody Tyzenhausenów, Manteufflów, Rómmlów, Platerów, Reytanów, Denhofów polonizowały się szybko. Doceniając kwestię dominium maris Baltici, czyli panowania na Bałtyku, August stworzył też flotę kaperską, liczącą 30 okrętów. Niestety, zostały one zniszczone przez Szwedów.

Zarzucano Augustowi unikanie wojen. Z tego powodu wynikły, wedle niektórych historyków, zaniedbania polityki wschodniej. Iwan IV parł uporczywie przez Inflanty nad morze i w 1563 r. Litwa utraciła Połock nad Dźwiną, ważną twierdzę bronioną przez wojewodę Stanisława Dowojnę. Iwan IV zdołał zgromadzić wówczas ogromną 60-tysięczną armię i potężną artylerię. Zygmunt August traktował jednak wojny jako ostateczność i rodzaj straszaka. Wprawdzie forsował program zbrojeń, zakładając ludwisarnie i arsenały oraz kupując broń na Zachodzie, ale wojnę zostawiał hetmanom. Istotnie, 26 stycznia 1564 r. pod Czaśnikami Mikołaj Rudy Radziwiłł rozbił zupełnie armię Piotra Szujskiego, który zginął na polu bitwy.

W trzy lata później król zebrał 50-tysięczną armię i 100 dział oblężniczych w Radoszkowicach. I znów okazało się to jedynie manifestacją siły. Wielu historyków ma o to do króla pretensje, gdyż wskutek krwawych rządów carskiej opriczniny bojarzy Bielscy, Worotyńscy, Kurbscy czy Stariccy usiłowali zbiec na Litwę, szukać wsparcia króla. Ten jednak ograniczył się do dywersji, to jest podrzucania listów w cerkwiach skierowanych przeciw carowi, których celem było przeciągnięcie na polską stronę najznaczniejszych bojarów.

Jak wskazywał Andrzej Lubieniecki w „Poloneutychii”, oprycznicy Iwana IV odkryli spisek i ściętą głowę Iwaszki Kozłowa, agenta litewskiego, gosudar kazał przesłać staroście orszańskiemu Filonowi Kmicie. Anonimowy Wenecjanin wspomina, że Iwan IV oznajmił, iż szykuje dół dla polskiego króla na Kremlu.

Były to czcze przechwałki, gdyż pozycja Iwana IV tak osłabła, że wystarczyłoby uderzenie polsko-litewskie, aby go obalić. Zygmunt August, pomimo sprzyjających okoliczności, nie chciał jednak iść na Moskwę. Takich skrupułów nie mieli Tatarzy, którzy w 1571 r. spalili Moskwę i wyniszczyli ziemie wokół carskiej stolicy. Ale nawet wtedy król polski nie przyjął propozycji chana, by wspólnie uderzyć na Moskwę. Wcześniej, w 1569 r., August nie zgodził się także na współdziałanie z Turcją i nie przepuścił przez Kresy wojsk sułtana idących na Astrachań. Turcy ponieśli klęskę, osłabieni długim przemarszem.

Czym tłumaczyć niewykorzystywanie okazji przez króla? Jak się wydaje, powód tkwił w jego dość powikłanej psychice. Podobnie jak ojciec wyznawał zasadę: „myśl długo, działaj szybko”, co sprawiło, że Zygmunta Augusta nazywano dojutrkiem. Wpływ na jego postępowanie miała też widoczna depresja po śmierci Barbary. Zapewne miała też znaczenie niechęć Zygmunta Augusta do rozlewu krwi chrześcijańskiej i wiązania się z islamem w wyprawie na Moskwę.

Kiedy jednak król na coś się zdecydował, potrafił być konsekwentny. Doprowadził do wielkiego dzieła unii lubelskiej 1569 r. 26 czerwca przyszło mu przemawiać sześć godzin, w dwa dni później – dziewięć, aby przekonać Litwinów, którzy drenowali skarb koronny na obronę własnych granic przed Moskwą, a przed unią realną się wzbraniali.

Mówcą August był znakomitym: „wymowy był takiej, że strudna kto miał z nim w polszczyźnie zrównać, do tego języków kilka umiał” – czytamy w kronice Bielskich. Argumenty króla przeważyły w końcu przy utworzeniu „jednej nierozdzielnej na wieki, nieróżnej Rzeczypospolitej”.

Umierał w wieku 52 lat, przekonany, że jeszcze długo pożyje, gdyż pochodzi z długowiecznej rodziny. Do końca był przytomny. Jego śmierć obrosła czarną legendą, gdyż kilka przekazów wskazuje na rabunek mienia królewskiego po jego śmierci. Dworzanin Kacper Irzykowicz pisał w liście z 18 lipca 1572 r., że przy królu znaleziono tylko 10 003 złote, „bo jedno kochankowie, pierzynki uwiązując z okna pobrali, drugie się kurwom rozdało, jako się już Giżanka zna, że ma 10 000 w zachowaniu czerwonych złotych przy sobie”. Świętosław Orzelski w swych księgach wspomniał o znalezieniu przy królu 75 tys. zł, a nuncjusz papieski Vincenzo Portico, jak i wielu dworzan, oskarżał Mniszchów, rających mu nałożnice i czarnoksiężników, o przywłaszczenie kosztowności królewskich.

Zygmunt August do końca czepiał się myśli, że spłodzi potomka. Na wieść, że jego kochanica Barbara Giżanka urodziła w 1571 r. córkę, uszlachcił Giżankę, dał pałac i spore sumy, gotując ją chyba do roli morganatycznej żony. Mikołaj Mniszech tłumaczył potem na sejmie, że król nakazał mu dać Giżance 13 tys. dukatów; drugiej nałożnicy króla, Annie Zajączowskiej – 4 tys., a siostrze Annie tylko tysiąc dukatów i stąd te pustki w skarbie.

Jak pisał Stanisław Cynarski, ostatni Jagiellon „nosił w sobie znamiona wielkości”. Był konsekwentnym dyplomatą, który uzyskał dla Polski zachowanie względnego pokoju na granicach i godził się na niezbędne reformy. W wielu przypadkach jednak zatrzymywały się one w pół drogi, zgodnie z niechęcią ostatniego Jagiellona do stawiania spraw na ostrzu noża czy miecza. Był też Zygmunt August bardziej miłośnikiem sztuki niż wojen, o czym świadczą zgromadzone arrasy, biblioteka, precjoza i inne dzieła oraz rozkwit kultury.

Nic jednak nie zostało przez Augusta politycznie stracone. Kronikarska opinia Orzelskiego, że śmierć ostatniego Jagiellona „zamknęła wiek świetny”, nie wydaje się trafna. Na miejsce „ludzkiego pana”, jak postrzegano Augusta, przyszedł przecież w 1575 r. „żelazny król niemalowany” Stefan Batory, który wymusił siłą to, co Zygmunt August usiłował wymusić manifestacją siły na Wschodzie i w Inflantach.

Polityka 27.2012 (2865) z dnia 04.07.2012; Historia; s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "Wojenny pan, co wojen nie chciał"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Mamy wysyp dorosłych z diagnozami spektrum autyzmu. Co to mówi o nich i o świecie?

Przez ostatnich pięć lat diagnoz autyzmu w Polsce przybyło o 100 proc. Odczucie ulgi z czasem uruchamia się u niemal wszystkich, bo prawie u wszystkich diagnoza jest jak przełącznik z trybu chaosu na wyjaśnienie, porządek. A porządek w spektrum zazwyczaj się ceni.

Joanna Cieśla
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną