Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Timmermans przyjeżdża do Polski po ustępstwa

Frans Timmermans spotka się dziś z premierem Mateuszem Morawieckim. Frans Timmermans spotka się dziś z premierem Mateuszem Morawieckim. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej odwiedzi dziś Warszawę. Spór z Brukselą znów zaczyna eskalować, bo rząd nie chce wykroczyć poza kosmetyczne zmiany w ustawach sądowych.

Holender Frans Timmermans spotka się dziś z premierem Mateuszem Morawieckim. I raczej nie będzie to łatwe spotkanie dla polskiego premiera, bo wygląda na to, że taktyka pozorowanych ustępstw w sporze z Brukselą o sądy nie przyniosła rezultatów.

Bruksela była podzielona

Jeszcze niedawno z Brukseli dochodziły głosy, że szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker i jego najbliższy współpracownik Martin Selmayr forsują zawarcie kompromisu z polskim rządem. Przewodniczący Komisji miał uznawać, iż w obliczu wielu innych problemów nie warto jest tracić czasu i politycznego kapitału na dociskanie Warszawy.

Kluczowa jest kwestia ustawy o Sądzie Najwyższym, która już weszła w życie, a 3 lipca doprowadzi do odesłania na emeryturę kilkudziesięciu sędziów tego sądu. Będzie wśród nich jego I prezes Małgorzata Gersdorf, co doprowadzi do przerwania jej zagwarantowanej konstytucją sześcioletniej kadencji. Polska opozycja, organizacje pozarządowe, a także europosłowie z różnych państw i partii apelowali do Brukseli, żeby zaskarżyła ustawę o SN do unijnego trybunału w Luksemburgu na tyle wcześnie, żeby ten wstrzymał wejście w życie tych przepisów.

Wydawało się, że czas na interwencję już minął, a Komisja nie reaguje. Wydarzenia ostatnich dni pokazują jednak, że w Brukseli górę bierze twardsza, zasadnicza linia Timmermansa. I pozew do trybunału znów stał się możliwy.

Czytaj też: Nowa, propagandowa broń PiS

Powrót twardej linii

7 czerwca Komisja poprosiła Radę Unii, czyli ministrów krajów członkowskich, o przeprowadzenie formalnego wysłuchania Polski w sprawie praworządności. Oznacza to kolejny krok w procedurze na podstawie art. 7 unijnego traktatu, w ramach której Polska może nawet zostać objęta sankcjami. Brukselę poparły Niemcy i Francja, a także kraje Skandynawii i Beneluksu, przeciw były tylko Polska i Węgry. Bułgarska prezydencja w Unii zdecydowała się przeprowadzić wysłuchanie już 26 czerwca, na najbliższym posiedzeniu unijnych ministrów ds. europejskich.

Z kolei w ubiegłym tygodniu sytuacja w Polsce była przedmiotem debaty w Parlamencie Europejskim. Timmermans tłumaczył tam europosłom, że dotychczasowe zmiany w polskich ustawach sądowych (m.in. przywrócenie równego wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn w ustawie o sądach powszechnych) nie są wystarczające. Wiceprzewodniczący przypomniał też, że Komisja kwestionuje wcześniejsze zmiany w sądach, w tym w Trybunale Konstytucyjnym.

Holender otrzymał wsparcie pięciu z sześciu największych frakcji: chadeków, socjalistów, liberałów, Zielonych i radykalnej lewicy (przeciw byli tylko konserwatyści, których do których należy PiS). Liderzy tych grup politycznych zaapelowali w specjalnym liście do Junckera o złożenie skargi do trybunału w Luksemburgu w sprawie ustawy o SN.

Czytaj też: Manipulacje Trybunałem Konstytucyjnym

Kluczowe spotkanie w Warszawie

Kompromis wciąż jest możliwy, ale Bruksela oczekuje od Warszawy dużo głębszych ustępstw, przede wszystkim rezygnacji z odesłania w stan spoczynku sędziów SN, w tym Gersdorf. Rząd powinien też ponownie oddać I prezes SN, decyzję o tym, którzy sędziowie powinni odchodzić na emeryturę (nowa ustawa przekazała tę kompetencję władzy wykonawczej, czyli prezydentowi), czy też ograniczyć instytucję tzw. skargi nadzwyczajnej, która według Komisji jest zagrożeniem dla pewności prawa w Polsce.

Wygląda jednak na to, że rząd PiS nie jest gotów na tego rodzaju kroki. Z wypowiedzi przedstawicieli PiS i prezydenta w ostatnich dniach wynika, że Warszawa zamierza iść w zaparte, twierdząc iż dotychczasowe korekty ustaw sądowych wystarczą. To oznacza, że rząd nie chce realnie ustąpić.

Jeśli premier Morawiecki nie zadeklaruje dziś Timmermansowi dalszych ustępstw, Komisja Europejska w końcu pewnie zaskarży ustawę o SN do unijnego trybunału. Nie zdąży to zapewne zatrzymać odejścia sędziów z SN, ale w drugą połowę roku, w tym w kluczowe negocjacje dotyczące budżetu Unii po 2020 r. Polska wkroczy z zaognionym sporem z Brukselą i unijnymi stolicami.

Reklama
Reklama