Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Farma trolli w resorcie Ziobry. Hejt wobec prezes Sądu Najwyższego

Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf Forum
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro twierdzi, że ludzi takich jak były wiceminister Łukasz Piebiak będzie odwoływał, wszczynał wobec nich postępowania dyscyplinarne i jeśli będą ku temu przesłanki, także postępowania karne. A więc jest okazja.

Onet i „Gazeta Wyborcza” opublikowały kolejny odcinek serialu „Farma trolli w Ministerstwie Sprawiedliwości”. Obie redakcje ujawniają inny komunikator, którego grupa „Kasta” używała do kontaktów. W pewnym momencie do tej grupy włączono hejterkę MałąEmi.

Czytaj też: Hejterka i wiceminister. Jak powinno się wyjaśnić aferę Piebiaka?

Sędzia wymyśla wulgarne kartki

Grupa prócz Twittera używała komunikatora WhatsApp. Onet i „Wyborcza” opisują, jak latem zeszłego roku, w szczycie walki o pozostanie w Sądzie Najwyższym Małgorzaty Gersdorf, obecny sędzia Izby Dyscyplinarnej SN Konrad Wytrykowski zaproponował wysyłanie jej kartek z przesłaniem „Wyp...aj” (poetyka zaskakująco podobna do okrzyków wznoszonych wobec demonstrujących osób LGBT). Miała to być odpowiedź na obywatelską akcję wysyłania kartek z wyrazami poparcia. MałaEmi podchwyciła pomysł i wezwała internautów do działania.

Pomysł na WhatsAppie w grupie „Kasta” poparli sędzia Rafał Stasikowski, który potem awansował do NSA (zamieścił emotikon podniesionego kciuka i uśmiechu), oraz wiceminister Łukasz Piebiak (dziś już były), który odpisał: „Wczoraj wykonaliśmy kolejny krok we właściwym kierunku, ale jeszcze długa droga przed nami. Robimy swoje”. I umieścił emotikon „żółwika”. Tego „żółwika” przybił z nim sędzia Ireneusz Wiliczkiewicz, wiceprezes Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Nie wiemy, czy wysłali pocztówki z takim przesłaniem do prezes Gersdorf.

Oprócz tych sędziów i MałejEmi na WhatsAppie w grupie „Kasta” mieli udzielać się sędziowie: rzecznicy dyscyplinarni Przemysław Radzik (nazywany „Rzeźnikiem”) i Michał Lasota, członkowie neo-KRS Dariusz Drajewicz, Jarosław Dudzicz i Maciej Nawacki, sędzia Arkadiusz Cichocki, dziś delegowany do Sądu Apelacyjnego w Katowicach, i prezes Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze Dariusz Kliś. A także mąż MałejEmi sędzia Tomasz Szmydt, pracownik biura KRS (odwołany właśnie w trybie pilnym z urlopu), i sędzia Jakub Iwaniec, którego przedwczoraj Ziobro odesłał z delegacji do Ministerstwa Sprawiedliwości.

Czytaj też: W aferze Piebiaka PiS trzyma się sprawdzonej taktyki

Jak płacono MałejEmi?

„Wyborcza” pisze też o kulisach płacenia MałejEmi za jej hejterską działalność. Przytacza wymianę twitterowej korespondencji między nią a sędzią Cichockim. Mowa o prywatnej zrzutce członków „Kasty” na konto bankowe męża hejterki. Wymiana korespondencji odbyła się 20 lipca 2018 r. Cichocki pisze pod nickiem „Arek Sędzia GLIWICE”:

Arek Sędzia GLIWICE: Oczywiście, bez zbędnych pytań. Konto?
Arek Sędzia GLIWICE: Zostawia ślad?
Arek Sędzia GLIWICE: Mogę wysłać np Andrzejowi, składka na parapetówkę czy coś. Albo Tomkowi – zrzutka na race na 11.11? [Marsz Niepodległości, używanie rac podczas zgromadzenia publicznego jest sprzeczne z prawem]
Emi: To na drobiazgi dla dziennikarzy. A warto niektórym podziękować
Arek Sędzia GLIWICE: Emi, zarabiam w tej chwili naprawdę dobrze. Umówmy się, że w tego typu sprawach podajesz tylko kwotę. Ale przelewy idą do Tomka. Nie zostawiamy śladów, a Ciebie przecież nie znam. Łukasz [Piebiak] dał mi dodatkowe zadania. Wchodzę w to. Z czasem, zaangażowaniem i portfelem. To żadne poświęcenie, Polska jest tego warta. Dawaj znać co potrzeba i działamy.
Emi: Dziękuję. Tak jak mówiłam to na drobiazgi w podziękowaniu dla kilku dziennikarzy.

Pełnomocniczka Emi: Hejterka dostawała od 100 do 1000 zł

Wątek dotyczący „drobiazgów dla dziennikarzy” nie oznacza, że którykolwiek z nich rzeczywiście takie „drobiazgi” dostawał lub się ich domagał. Prawdopodobnie była to przykrywka dla wynagradzania hejterki. Jej pełnomocniczka adwokat Ewa Stępniak powiedziała „Wyborczej”, że dostawała od stu do tysiąca złotych. Otrzymała też odpustową figurkę husarza z żywicy epoksydowej z dedykacją: „Mała Emi, zachowałaś się jak trzeba! Od Herszta [Piebiaka] i jego żołnierzy”. Napis to cytat z Danuty Siedzikówny „Inki”, a więc nawiązanie do „żołnierzy wyklętych”. I wskazówka, że tak właśnie traktowali samych siebie członkowie „Kasty”.

Hejterka miała podpisaną z resortem sprawiedliwości lub jakąś jego instytucją umowę na „usługi internetowe”.

Ministerstwo dementuje te informacje. Do bycia członkami „Kasty” nie przyznają się też wymienieni sędziowie. Szmydt grozi odpowiedzialnością za ujawnienie prywatnej korespondencji, co stoi w sprzeczności z twierdzeniem, że takiej korespondencji nie toczył.

Opozycja domaga się dymisji Zbigniewa Ziobry, który jeśli nie wiedział o „farmie trolli” w swoim ministerstwie, to jest nieudolny, bo powinien był wiedzieć. A także zapewnić takie funkcjonowanie resortu, żeby nie wyciekały z niego dokumenty i informacje dotyczące sędziów.

Ziobro przypomniał w TV Trwam, że jak tylko dotarły do niego informacje, że sędziowie zatrudnieni w resorcie mogą naruszać standardy, natychmiast podjął decyzję o ich odwołaniu. Z tym że odwołał z delegacji tylko sędziego Iwańca. Sędzia Piebiak, choć złożył dymisję z funkcji wiceministra, pozostaje w MS urzędnikiem.

Dalej Ziobro zapewnił: „Kiedy w przyszłości dojdzie do mnie informacja, że którykolwiek z sędziów – z jakiejkolwiek byłby strony – mógł uczestniczyć w tego rodzaju procederze, zawsze będę działał tak samo stanowczo. Będę odwoływał z Ministerstwa Sprawiedliwości, wszczynał postępowania dyscyplinarne i jeśli będą ku temu przesłanki, będę wszczynał postępowania karne”.

A więc jest okazja.

Daniel Passent: Piebiak i Ziobro idą ręka w rękę

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną