III Kongres Prawników Polskich, który odbył się w sobotę w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku, w uchwale końcowej zaapelował do polityków o porozumienie ponad podziałami dla wypracowania dobrego prawa przyjętego „w duchu dialogu społecznego i w zaufaniu do instytucji państwa prawa”. Prawa, które „przywróci konstytucyjny ład”. Prezes Trybunału Sprawiedliwości UE prof. Koen Lenaerts mówił natomiast o społecznym aspekcie tego dialogu: że największe zagrożenie dla demokracji, wolności i sprawiedliwości jest wtedy, gdy obywatele nie bronią tego, co słuszne, przed zakusami polityków. Skojarzenie z połową społeczeństwa, która popiera lub ignoruje to, co zrobił PiS z państwem prawa, nasuwa się samo.
Skutki pisowskiej zmiany w sądach
Choć widać zmianę nastrojów społecznych: sześć lat temu, podczas I Kongresu Prawników Polskich zorganizowanego w 2017 r., po roku rujnowania państwa prawa przez PiS, pod gmachem, w którym odbywał się Kongres, demonstrowali zwolennicy pisowskich „porządków w sądownictwie”. Wzywali do osądzenia sędziów i „dekomunizacji” sądownictwa. Teraz wzmożonych obywateli nie było. Może przestały się im podobać pisowskie porządki, kiedy odczuli ich skutki?
O skutkach mówili uczestnicy pierwszej z trzech debat, na której podsumowano osiem lat rządów PiS nad sprawiedliwością. Sędzia Anna Wypych-Knieć, członkini społecznej Komisji Kodyfikacyjnej z ramienia stowarzyszenia sędziów Iustitia, podała, że czas oczekiwania na wyrok w sądach zwiększył się o 80 proc. Prokuratorka Katarzyna Kwiatkowska, prezeska Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia, oceniła, że prokuratura Zbigniewa Ziobry jest bardzo droga i nieefektywna: wydatki na nią wzrosły o ponad 90 proc., a działa coraz gorzej, bo liczba postępowań przewlekłych, trwających dłużej niż pięć lat (generalnie powinny się skończyć w ciągu trzech miesięcy), wzrosła o… 900 proc.
W dodatku mimo wciąż malejącej przestępczości wzrosła liczba i długość tymczasowych aresztowań, szczególnie w sprawach gospodarczych. Aresztów trwających do sześciu miesięcy – o 600 proc., a powyżej dwóch lat – o 900 proc.
Sędzia Żurek: Jeśli ten układ się zabetonuje, nadejdzie mroczna noc
SN: dworzec zamiast kuźni, samobójstwo Trybunału
Sytuację w Sądzie Najwyższym podsumował prezes Izby Pracy Piotr Prusinowski, ostatni „niedobrozmianowy” prezes w SN: – Sąd Najwyższy był kuźnią, w której ludzie o różnych poglądach wykuwają fundament nowoczesnego państwa prawa. I nagle trzech smutnych panów uznało, że tę kuźnię przerobią na dworzec kolejowy. Zaczęli się zjeżdżać jacyś ludzie nie wiadomo skąd, bez biletów, bez bagaży, a każdy chciał się dostać na lepszy pociąg. My zostaliśmy w naszej kuźni, ale coraz nas mniej i ogień dogasa.
Rzeczywiście, „starzy” sędziowie w SN stanowią dziś mniejszość. Puentę prezes Prusinowski dodał jednak optymistyczną: – W polskim języku nie ma słowa „niemożliwe”.
– Nie istnieje, popełnił samobójstwo instytucjonalne, prawne i moralne – tak sytuację w Trybunale niegdyś Konstytucyjnym opisał prof. Mirosław Wyrzykowski, sędzia Trybunału w stanie spoczynku. Hańbą określił wyrok w sprawie aborcyjnej. I porównał członków neo-Trybunału, którzy brali udział w jego wydaniu, do Lady Makbet: – Ona usiłuje umyć ręce z krwi, ale krew – hańba – zostaje.
– Nie ma dialogu, nie ma duetu. Zamiast tego mamy pojedynek – tak z kolei ocenił relacje neo-Trybunału z sądami unijnymi.
Podkast: Ustawa o SN. Niewłaściwy lek na poważną chorobę
Europa wyznacza standardy
Zdymisjonowana zastępczyni rzecznika praw obywatelskich Hanna Machińska za symboliczne dla praworządności w Polsce uznała to, co dzieje się na granicy z Białorusią. – Całe władztwo nad człowiekiem przekazano Straży Granicznej. Państwo dało licencję na bezprawne, niesprawiedliwe działania. Pogrążamy się w otchłani zła.
Optymistyczny był adwokat Michał Wawrykiewicz, działacz organizacji Wolne Sądy. Podsumował efekty ośmioletniej obrony praworządności przez prawników: ponad sto spraw dotyczących praworządności w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. 14 spraw dotyczących wywózek uchodźców, kilkanaście wyroków TSUE, rozpoczęcie procedury zaskarżenia „lex Tusk” przez Komisję Europejską do TSUE: – Wyroki w tych sprawach może nie są wykonywane przez władzę, ale budują standard, dają sądom narzędzia do obrony praworządności. Nie byłoby ich, gdyby nie odwaga polskich sędziów i prokuratorów – mówił Wawrykiewicz. I dodał: – Pamiętajmy jednak, że byli i tacy, którzy zapomnieli o wartościach. Niech infamia towarzyszy im do końca ich dni.
– Odmawiam im prawa do miana prawników. Są wykonawcami procesu tworzenia antykonstytucyjnej satrapii – dodał prof. Wyrzykowski.
To jak naprawić wymiar sprawiedliwości?
Wątek rozliczenia kolaborantów pojawił się też w ostatniej debacie. Wcześniej przedstawiono propozycje projektów naprawy: sądownictwa, prokuratury, Krajowej Rady Sądownictwa i Trybunału Konstytucyjnego. Przygotowały je zespoły ekspertów w ramach organizacji sędziowskich, prokuratorskiej i Fundacji im. Stefana Batorego.
W projekcie dotyczącym Trybunału Konstytucyjnego odchodzi się od jednoosobowego kierownictwa prezesa na rzecz kolegialności: szereg kompetencji dostaje Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału. To reakcja na doświadczenie destrukcyjnej samowładzy Julii Przyłębskiej. Trybunał mógłby np. z urzędu kontrolować, czy proces stanowienia konkretnego, zaskarżonego prawa był zgodny z konstytucją.
Odnowiona Krajowa Rada Sądownictwa ma być (w części sędziowskiej) wybierana przez sędziów. Ma przejąć część kompetencji ministra sprawiedliwości do administrowania i nadzoru nad sądami. Będzie przy tym współpracować z kolegiami sądów, zgromadzeniami sędziów i ministrem. – Czy możemy stworzyć apolityczny, sprawny i obywatelski system wymiaru sprawiedliwości? – pytała retorycznie sędzia i dr hab. nauk prawnych Katarzyna Gajda-Roszczynialska. I sama odpowiedziała: – Musimy!
Projekt reformy sądów powszechnych przedstawił sędzia prof. Piotr Walasik. Ma zostać opracowany nowy system przydziału spraw sędziom tak, by byli podobnie obciążeni. Minister sprawiedliwości będzie pozbawiony możliwości ingerowania w działalność sądów; parlament, a nie minister, będzie określać granice okręgów sądowych i strukturę organizacyjną sądownictwa.
O reformie Sądu Najwyższego mówił prof. Włodzimierz Wróbel. SN ma być powołany na nowo. Ma sam sobie uchwalać regulamin funkcjonowania (PiS przekazał tę kompetencję prezydentowi). Wraca się do dawnej liczebności SN – z dzisiejszych 120 sędziów do 80.
– Nie będziemy pudrowali trupa [ustawy z 1981 r. – red.] ani poprawiali pisowskiej [z 2016], bo w całości jest nie do przyjęcia – przedstawiał projekt prawa o prokuraturze prokurator Mariusz Krasoń. Funkcje prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości zostaną rozdzielone. Ma powstać Naczelna Rada Prokuratorów, a przy niej Rada Społeczna. Zlikwiduje się Prokuraturę Krajową (dziś liczy blisko 400 osób) i zastąpi skromnym Biurem Prokuratora Generalnego. Powróci się do konkursów na funkcje kierownicze w prokuraturach i do kadencyjności tych funkcji. Prokuratorzy mają przede wszystkim oskarżać przed sądem, a nie – jak dziś – nadzorować policjantów prowadzących śledztwa.
Konieczne rozliczenia, a nie zemsta
Kongres zamknęła debata „Przywrócić godność prawu”. Najtrudniejsza i bez konkluzji, bo nikt jeszcze nie ćwiczył tego, jak posprzątać prawo po populistycznej dyktaturze. Ale we wszystkich trzech debatach przewijał się wątek rozliczenia kolaborantów: naukowców, sędziów, prokuratorów, legislatorów i innych prawników, bez których rządowi PiS nie udałoby się tak głęboko zrujnować 30-letniego dorobku III RP w tworzeniu państwa prawa.
Wcześniej mówiono m.in. o resecie w Sądzie Najwyższym, pociąganiu do odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów i prokuratorów „dobrej zmiany” i środowiskowym ostracyzmie naukowców.
– Nie ma drogi na skróty do miejsca, do którego warto dojść. Proces przywracania praworządności nie może prowadzić ani do naruszania konstytucji, Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, ani innych traktatów i umów międzynarodowych. Powinien prowadzić do rozliczenia, ale takiego, które nie jest zemstą – mówiła adw. Małgorzata Szuleka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Filozof prawa prof. Jerzy Zajadło z Uniwersytetu Gdańskiego przypomniał esej Leona Fullera „Kazus donosiciela” z pracy „Moralność prawa”, gdzie autor przedstawił pięć modeli rozliczania:
- „uproszczony legalizm” – według niego należy uznać, że rozliczyć się nie da, bo rządzący działali w ramach prawa – cóż, że bezprawnego. I na podstawie demokratycznej legitymacji, bo doszli do władzy legalnie;
- „gruba kreska”, czyli odstąpienie od rozliczeń;
- rozliczenie za pomocą prawa działającego wstecz – na zasadzie, że mniejszym złem jest naruszyć kardynalną zasadę prawa, niż dopuścić do bezkarności;
- nic nie robić, a lud dokona samosądu;
- „oddzielić ziarna od plew” – karząc tylko za ewidentne łamanie prawa.
– My, prawnicy, opowiadamy się za ostatnim modelem – powiedział prof. Zajadło. Ale ostrzegł, że nie będzie to łatwe. – Będzie tego musiał dokonać wymiar sprawiedliwości, w którym są sędziowie winni sprzeniewierzenia się zasadzie praworządności i bezstronności. A ilu sędziom trzeba by postawić taki zarzut? Ilu prokuratorom zarzut nadużycia władzy czy niedopełnienia obowiązków za wszczynanie spraw, do których nie było podstaw, i niewszczynanie w takich, gdzie były? – zastanawiał się prof. Zajadło.
Co z prezydentem i neo-Trybunałem?
I Kongres Prawników Polskich w 2017 r. powołał Społeczną Komisję Kodyfikacyjną, która miała przygotować projekty ustaw przywracających praworządność. Jej destrukcja poszła jednak dalej, niż się obawiano. Gdyby nie dużo silniejszy, niż przypuszczano, opór sędziów, prokuratorów i środowiska prawniczego, a także dużej części społeczeństwa, być może z praworządności pozostałyby tylko zgliszcza.
III Kongres, zakończony w sobotę w Gdańsku, przedstawił gotowe projekty naprawy. Niewykluczone, że za kilka miesięcy, po wyborach, się przydadzą. Tyle że nie ma odpowiedzi na pytanie, jak je zrealizować, jeśli prezydent Andrzej Duda ich nie podpisze, a Trybunał niegdyś Konstytucyjny – unieważni.