Nie będzie „komisji ruskiej” do wykańczania Tuska. Przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości Marek Ast z PiS w wywiadzie dla PAP stwierdził, że zostało za mało czasu, żeby ją powołać.
Czytaj też: Komisją w Tuska. Totalna i niekonstytucyjna hucpa
Pisowski scenariusz, pisowskie role
Może czasu jest za mało. A może nie ma chętnych do odegrania ról napisanych przez partię Jarosława Kaczyńskiego i podpisania własnym nazwiskiem pisowskiego scenariusza oczerniania lidera opozycji. I to mimo gwarancji nieodpowiedzialności tak karnej, jak cywilnej. A może poważnie liczą się ze zmianą władzy.
"Lex Tusk" tango down. Dziękuję Wam. pic.twitter.com/NoP8r6gtdq
— Donald Tusk (@donaldtusk) August 18, 2023
Być może też PiS zniechęciła zapowiedź Komisji Europejskiej zaskarżenia „lex Tusk” do TSUE. A może coś się zmieniło w partii, bo poseł Ast powołał się na to, że „pani marszałek Sejmu Elżbieta Witek nie zdecydowała się na wyznaczenie terminu do zgłaszania kandydatur”. W samym obozie władzy nie było pewności, czy Państwowa Komisja ds. Zbadania Wpływów Rosyjskich nie zadziała na niekorzyść PiS, bo wyborcy uznają, że to przesada.
Czytaj też: Komisja ds. odwracania kota ogonem
Idea komisji pozostała. Ktoś ją ożywi?
Wreszcie na koniec, choć to równie ważne: może komisję zastąpiono referendum, szytym równie grubymi propagandowymi nićmi i równie absurdalnym? Jakiekolwiek były powody, jeśli PiS odpuścił sobie teraz komisję, to jest dobra wiadomość. Nie to, żeby Donald Tusk tego nie przetrzymał, bo chyba ma już dość twardą skórę. Po prostu lepiej, jeśli taki potworek nie będzie elementem wyborczej kampanii.
Ale idea komisji pozostała. I gotowy wzorzec jej utworzenia. To uchwalone, obowiązujące prawo, a więc w każdej chwili do zastosowania. A po wyborach jakieś ugrupowanie – choćby Konfederacja – może to prawo ożywić, żeby kogoś wykańczać, tak jak partia Kaczyńskiego zamierzała to robić z dzisiejszą opozycją.