Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Rosyjski sabotaż na ogromną skalę. „Nie ma miękkiej gry”, Polska zamyka konsulat w Krakowie

Dariusz Borowicz / Agencja Wyborcza.pl
Premier Donald Tusk potwierdził we wpisie na platformie X, że za ubiegłoroczny gigantyczny pożar centrum handlowego przy Marywilskiej 44 w Warszawie odpowiadają Rosjanie. Rząd wzywa europejskich partnerów do wspólnych działań.

Wspólne oświadczenie w tej sprawie wydali minister sprawiedliwości Adam Bodnar i szef MSW oraz koordynator ds. służb specjalnych Tomasz Siemoniak. Ministrowie potwierdzili to, o czym w stolicy i w kręgach dziennikarskich nieoficjalnie mówiło się od wielu miesięcy. Za pożar przy Marywilskiej – w obiekcie, na którego terenie znajdowało się blisko 1,4 tys. sklepów i punktów usługowych – odpowiedzialne są służby rosyjskie. Osoba, która koordynowała podpalenie, przebywa na co dzień w Federacji Rosyjskiej, a organizację całego przedsięwzięcia przypisać należy rosyjskim służbom specjalnym. Dowody przedstawione przez stronę polską wskazują, że wydarzenia z Warszawy były jedynie częścią szerszego planu dywersyjnego – sprawcy działali także na Litwie, próbując przeprowadzić tam ataki na infrastrukturę krytyczną i obiekty cywilne. „Władze Państwa Polskiego są zdeterminowane, aby pociągnąć do odpowiedzialności sprawców haniebnych aktów dywersji oraz osoby nimi kierujące” – czytamy w oświadczeniu ministrów.

Rosja zapowiada odwet

W konsekwencji polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych podjęło decyzję o zamknięciu konsulatu generalnego Federacji Rosyjskiej przy ul. Biskupiej w Krakowie. Szef resortu Radosław Sikorski skomentował wcześniejsze ogłoszenie Siemoniaka i Bodnara oraz decyzję o zamknięciu placówki wprost: „nie są to zachowania, które możemy tolerować”. Niedługo później rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa przekazała agencji informacyjnej RIA Novosti, że Moskwa podejmie kroki odwetowe w związku z ruchem Sikorskiego.

Jak udało nam się potwierdzić w źródłach rządowych, decyzja o zamknięciu krakowskiego konsulatu była przygotowywana od jakiegoś czasu. Nie była też trudna do przewidzenia. 7 maja, w trakcie wydarzenia Fundacji Pułaskiego 2025 Public Dialogue, Sikorski – wypowiadając się w panelu z minister spraw zagranicznych Finlandii Eliną Valtonen – powiedział ze sceny, że już jeden konsulat Rosjanom zamknął, a jeśli będzie taka potrzeba, zamknie kolejny. Dał w ten sposób do zrozumienia, że tak jego resort, jak i cały rząd mają świadomość rosyjskiej dywersji w Polsce i monitorują jej intensyfikację. Jak słyszymy z kręgów rządowych, Rosjanie prowadzą w naszym kraju działania związane z sabotażem „na ogromną skalę”.

Ze strony Rosji należy spodziewać się ruchu odwetowego o podobnym charakterze – zapewne zamknięcia polskiej placówki dyplomatycznej o zbliżonej randze. Byłby to ruch typowy dla takich zatargów, ale – jak mówią źródła bliskie rządowi – Polska nie zamierza się wycofywać z obranego już twardego kursu wobec Rosji. Mało tego, Warszawa chciałaby zbudować ogólnoeuropejską koalicję na rzecz ograniczenia działań rosyjskich dyplomatów, których na terenie Wspólnoty – jak przypomina Sikorski – jest ponad 2 tys. Spora część „wykonuje zadania niezgodne ze swoim statusem”.

Czytaj także: Radosław Sikorski dla „Polityki”: Świat nie idzie w dobrą stronę. Ale Putin tej wojny nie wygrywa

Rosyjscy „dyplomaci” w Europie

Sikorski zdaje się wkładać kij w mrowisko, nie po raz pierwszy zresztą. Sprawa obecności na terenie UE rosyjskich dyplomatów, a także ich prawa do swobodnego poruszania się po strefie Schengen dzięki paszportom dyplomatycznym budzi ogromne kontrowersje od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Nie wszystkie kraje członkowskie widzą bowiem w tym problem. Szczególnie kontrowersyjne jest stanowisko Austrii, kraju formalnie neutralnego, w dodatku posiadającego bardzo mocną pozycję w kręgach dyplomatycznych. Wiedeń jest siedzibą ponad 40 różnych organizacji multilateralnych, na czele z tymi najbardziej prestiżowymi – OPEC, OBWE, Międzynarodową Organizacją Energii Atomowej (IAEA) czy licznymi agendami z ekosystemu Narodów Zjednoczonych. Na Austrię od dawna spadają gromy, bo na dużą skalę umożliwia Rosjanom wjazd na teren Unii i strefy Schengen. Usprawiedliwieniem ma być właśnie konieczność ich uczestnictwa w obradach organizacji wielostronnych.

Wielokrotnie, już po agresji Rosji na Ukrainę, w Austrii bywał chociażby Michaił Szwydkoj, urzędnik Kremla bezpośrednio związany z samym Putinem, a zajmujący się dyplomacją kulturalną. Co ciekawe, to również człowiek odpowiedzialny za coraz bliższe relacje Moskwy i Pekinu, w ostatnim czasie regularnie podróżujący do Państwa Środka. Według dostępnych publicznie informacji prasowych i wywiadowczych Szwydkoj jest najwyższym szczeblem urzędnikiem Kremla, który od lutego 2022 r. podróżował po strefie Schengen.

Austriacy mają na sumieniu znacznie więcej, dlatego że pomimo rosyjskiej agresji nigdy nie przestali prowadzić w Rosji działań biznesowych. Jeszcze jesienią ubiegłego roku 56 proc. tamtejszych firm, które w dniu rozpoczęcia pełnoskalowej wojny miały w Federacji Rosyjskiej zarejestrowane spółki córki, nadal je utrzymywało. Austriacy byli też dość oporni w kwestii dalszej eskalacji unijnej polityki wobec Rosji, przedłużania sankcji, nie mówiąc o pomocy militarnej. Problem w tym, że takich krajów, na różnym poziomie gotowych pomagać Rosjanom w realizacji ich własnych interesów, jest we Wspólnocie coraz więcej. Premier Słowacji Robert Fico był 9 maja na rosyjskiej paradzie wojskowej z okazji putinowskiego Dnia Zwycięstwa. Niedługo prezydentem Rumunii może zostać George Simion, 38-letni skrajnie prawicowy radykał, sympatyk Donalda Trumpa i polityk jawnie antyunijny. Nie mówiąc już o Węgrzech Viktora Orbána, gdzie szef MSZ i jeden z najbardziej zaufanych współpracowników premiera Péter Szijjártó regularnie po spotkaniach szefów dyplomacji krajów unijnych lata z Brukseli do Petersburga, by informować Rosjan o wewnątrzunijnych ustaleniach – co opisywaliśmy już w cyklu „Świat na Zakręcie”.

„Nie ma miękkiej gry”

Nic nie wskazuje więc na to, żeby Unia miała się szczelnie zjednoczyć przeciwko Rosjanom – zwłaszcza teraz, kiedy Trump rozbija jej jedność od środka, a Putin mu w tym pomaga. Polska pozostaje w awangardzie dyplomatycznej ofensywy wobec Moskwy i gotowa jest iść dalej, podejmować kolejne kroki.

„Nie ma miękkiej gry” – skomentowała poniedziałkowe wydarzenia osoba bliska kręgom rządowym. Sikorski i Tusk są więc gotowi dalej zwalczać rosyjską aktywność w Polsce i w całej Unii. Pozostaje mieć nadzieję, że ten konsensus utrzyma się w naszym kraju jak najdłużej.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

13 najlepszych polskich książek roku według „Polityki”. Fikcja pozwala widzieć ostrzej

Autorskie podsumowanie 2025 r. w polskiej literaturze.

Justyna Sobolewska
16.12.2025
Reklama