Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Triumfalna trasa The Rolling Stones w Europie

Mick Jagger, Ronnie Wood i Keith Richards z The Rolling Stones na scenie podczas Stones Sixty Europe 2022 Tour w Johan Cruijff Arena 7 lipca 2022 r., Amsterdam Mick Jagger, Ronnie Wood i Keith Richards z The Rolling Stones na scenie podczas Stones Sixty Europe 2022 Tour w Johan Cruijff Arena 7 lipca 2022 r., Amsterdam Utrecht Robin / ABACA / Forum
Od Madrytu po Berlin. Czternaście koncertów, setki tysięcy sprzedanych biletów, milionowe zyski. Tak wyglądała triumfalna trasa The Rolling Stones w Europie z okazji 60 lat działalności zespołu.

W muzycznym świecie nie ma, i raczej już nie będzie, fenomenu na skalę Stonesów. Chłopcy z okolic Londynu, którzy na początku swojej kariery musieli mieszkać we wspólnym mieszkaniu i kraść struny do gitar, bo nie starczało im pieniędzy z honorarium za nagrane płyty, bardzo szybko przeobrazili się w bijące wszelkie rekordy, także długowieczności, przedsiębiorstwo. Kiedy w 1969 r. pojechali w trasę po USA z własnym systemem dźwiękowym i personelem do jego obsługi, zapełniając po brzegi wszystkie hale koncertowe, w tym słynne nowojorskie Madison Square Garden, byli już potęgą. Mieli też już wtedy ogromne doświadczenie, bo przecież swój tysięczny występ zaliczyli... w 1967 r. To od początku był zespół, który muzykę chciał grać na żywo.

Papież bez posłuchu

Przez 60 lat kariery Stonesom udało się dotrzeć wszędzie tam, gdzie zechcieli. Grali w Europie, USA, Oceanii, Azji i Ameryce Południowej. W ostatnich dwóch dekadach pokonywali kolejne bariery. W 2006 r. zagrali w Chinach, po latach utarczki z tamtejszym rządem, który przedstawiał listę niemal stu powodów, dla których muzyka zespołu może być zagrożeniem dla obywateli, włączając w to wzrost... zanieczyszczenia powietrza. Tego samego roku na brazylijskiej Copacabanie oglądało ich na żywo ok. 1,5 mln ludzi. W 2016 r., po licznych zabiegach dyplomatycznych, zawitali na Kubę, gdzie przez dekady ich muzyka była zakazana. Pierwotny termin darmowego koncertu było trzeba przesunąć o pięć dni, bo w tym samym czasie swoją historyczną wizytę nieoczekiwanie zaplanował prezydent USA Barack Obama. Nowy termin, 25 marca, próbował jeszcze nieskutecznie torpedować apelami papież Franciszek, bo wypadał Wielki Piątek. Jednak religijny kubański lud wybrał błogosławieństwo rock′n′rolla.

Czytaj też: Stonesi znowu razem, choć osobno

„It’s only rock’n’roll”, ale też milionowe zyski

Ostatni raz na trasie po całym świecie, obejmującej niemal 150 koncertów, Stonesi byli w latach 2005–07. Przynosząc ok. 560 mln dol. przychodu, „Bigger Bang Tour” do dziś pozostaje jedną z trzech najbardziej zyskownych tras wszech czasów. Choć kolejne trasy Stonesów mają znacznie mniejszy rozmach, od 2012 r. każdy, kto chciał zobaczyć ich na żywo, miał ku temu przynajmniej raz okazję – w różnych miejscach na świecie dali ponad 160 koncertów. Ich rock’n’rollowy cyrk pozostawał wybitnie intratny. W latach 2012–21 koncerty przyniosły ponad 1 mld dol. przychodu.

Tegoroczna trasa „Sixty” po Europie, która jak nazwa wskazuje, była uczczeniem 60 lat działalności zespołu, była pod wieloma względami triumfem. Również finansowym. Według wyliczeń tygodnika „Billboard” przyniosła 120 mln dol. zysku, czyli jedynie 10 mln mniej niż europejska część trasy „Licks Tour” w 2003 r. Wtedy jednak Stonesi zagrali 46 koncertów – średni przychód z każdego z nich wyniósł zatem 2,8 mln dol. W 2022 r. było to zawrotne 8,6 mln dol.! Tym samym „Sixty” okazała się najbardziej intratną europejską trasą w całej historii zespołu. Łącznie tegoroczne występy Stonesów obejrzało ponad 700 tys. ludzi.

Dla Charliego

Także pod innymi względami była to trasa niezwykła. Po raz pierwszy Stonesi grali w Europie bez Charliego Wattsa, który w wieku 80 lat zmarł pod koniec sierpnia 2021 r. Co prawda już wcześniej – pod koniec ubiegłego roku, w trudnym, zdominowanym przez wariant delta jesiennym okresie pandemii – zagrali bez niego 14 koncertów w USA. Nie jest jednak tajemnicą, że chłopcy tęsknią za Charliem, nie tylko za jego talentem, ale i unikatową w świecie rock’n’rolla osobowością. Tego lata każdy koncert rozpoczynał się od wyświetlanego na ekranach krótkiego filmu będącego swoistym hołdem dla perkusisty. Mick Jagger dedykował mu ze sceny każdy z występów. Odejście najbliższego kolegi wyniosło Micka, Keitha Richardsa i Ronniego Wooda do wyższego wymiaru scenicznej emocjonalności. Najlepszym tego przykładem niech będą padający sobie w ramiona Mick i Keith podczas koncertu w londyńskim Hyde Parku – widok od dekad niebywały. Charlie, którego ostatnią wolą było, by Stonesi kontynuowali swoje dzieło (namaścił też na swojego następcę Steve’a Jordana, muzyka sesyjnego towarzyszącego gwiazdom takim jak B.B. King, Bob Dylan, Neil Young, Eric Clapton czy Alicia Keys w nagraniach studyjnych i trasach koncertowych, członka m.in. zespołu John Mayer Trio), z pewnością byłby wzruszony. Zwłaszcza że na koncertach zauważalne było, jak bardzo zespół kocha grać na żywo i czerpie z tego ogromną przyjemność.

Bartek Chaciński: Charlie Watts. Był za dobry na rocka

Stonesi dla Ukrainy

Maszyna Stonesów ruszyła w tegoroczną trasę jak dobrze naoliwiony mechanizm. Inauguracyjny występ w Madrycie, w przeciwieństwie do pierwszych koncertów na trasach ostatnich lat, zagrany był tak, jak gdyby od tego zależała cała reputacja zespołu. Grana pierwszy raz na żywo piosenka „Out of Time”, nagrana w 1966 r., wzbudziła tak żywiołową reakcję 50-tysięcznej widowni śpiewającej refren „baby, baby, baby, you’re out of time”, że pozostała w setliście do ostatniego koncertu trasy. W przeciwieństwie do bohaterki piosenki Stonesi przez 60 lat nie przeterminowali się ani o jotę. Szczególnie emocjonalny był podczas tej trasy utwór „Gimme Shelter”, nagrany w 1969 r. w odpowiedzi na wojnę w Wietnamie. Towarzyszyły mu wyświetlane na ekranie obrazy Ukrainy zniszczonej przez wojnę. Niestety, jego znaczenie również nie uległo przedawnieniu. W szczególności poruszona tym wydawała się publiczność w Amsterdamie – stadion obiegło tsunami oklasków i wzbudzający ciarki ryk. Być może dlatego, że w holenderskiej pamięci wciąż silnie tkwią obrazy miast bombardowanych przez nazistów i głód podczas II wojny światowej. To zresztą niejedyny proukraiński akcent na trasie Stonesów, którzy na pomoc humanitarną przeznaczyli astronomiczną sumę już na początku wojny. W Wiedniu, podczas „You can’t always get what you want”, śpiewali z nimi chłopcy i dziewczynki z kijowskiego chóru, ubrani w koszulki z niebiesko-żółtym jęzorem, nieodłącznym symbolem Stonesów.

„If you start me up”, nawet covid mnie nie powstrzyma

Nie obyło się też bez covidowych perturbacji. Zaszczepiony przed trasą dodatkowym boosterem Mick Jagger zakaził się koronawirusem – pozytywny wynik testu zmusił zespół do odwołania czerwcowego koncertu w Amsterdamie. I to na krótko przed jego rozpoczęciem, gdy pod sceną zgromadzili się już najwierniejsi fani. Osiem dni później Jagger tańczył i śpiewał jak młody bóg na San Siro w Mediolanie, do końca trasy pozostając w doskonałej, mogącej zawstydzić nastolatka formie. A warto dodać, że Mick w tym roku skończył 79 lat. Z kolei gitarzysta Ronnie Wood, najmłodszy ze Stonesów, który w ostatnich latach dwukrotnie pokonał nowotwór, obchodził podczas koncertu w Madrycie 75. urodziny. Keith Richards, który po 55 latach rzucił palenie, wygląda jak definicja rock’n’rolla, a jego gitarowe riffy, grane w unikalnym otwartym strojeniu, pozostają motorem napędowym Stonesowej machiny. Stare diabły mają się dobrze.

Kompletna demolka

Amsterdamski koncert udało się przełożyć na 7 lipca – dzień, w którym wstępnie planowano występ w Polsce. Nie doszedł on do skutku prawdopodobnie przez niepewność związaną z rozwojem wojny w Ukrainie. Z powodu infekcji Micka Stonesi odwołali też koncert w szwajcarskim Bernie, dla którego nie udało się znaleźć alternatywnego terminu. Dlatego w trakcie trasy dołożono jeszcze jeden występ – w berlińskim Waldbühne. To zbudowany w latach 30. amfiteatr szczycący się świetną akustyką i mieszczący ok. 20 tys. osób. Gdy w 1965 r. Stonesi wystąpili tam po raz pierwszy, widownia wpadła w ekstatyczny szał, który po 20 minutach przerodził się w wielogodzinne zamieszki rozlewające się na cały Berlin. Zdemolowano niemal cały amfiteatr, zniszczono 17 wagonów S-Bahn (w tym cztery do takiego stopnia, że już nigdy nie były wykorzystywane), rannych było 26 funkcjonariuszy policji, sześciu w ciężkim stanie trafiło do szpitala.

To wcale nie był odosobniony incydent. Rok wcześniej w Hadze zespół zagrał najkrótszy – 10-minutowy – koncert w karierze. Holenderscy fani doszczętnie zniszczyli wnętrze Kurhaus – wybito wszystkie okna, połamano krzesła, a scenę zrównano z ziemią. Główny dowodzący policji nie zdecydował się wysłać do stłumienia zamieszek 25-osobowego oddziału w obawie, jak sam później przyznał, że żaden z jego ludzi nie wróciłby z akcji żywy. Ot, kolejny dzień w trasie. Nic dziwnego, że Tome Wolfe, amerykański dziennikarz, napisał niegdyś: „Beatlesi chcą potrzymać cię za rękę. Stonesi chcą spalić twoje miasto”.

Czytaj także: Co każdy fan Stonesów (i nie tylko) powinien wiedzieć?

The Rolling Stones, ostatnia trasa?

Niektórzy mówią, że to była ich ostatnia trasa. To samo można było usłyszeć w 1969 r., a może i wcześniej. Keith Richards wspominał niegdyś lekarzy, którzy prognozowali mu krótkie życie, a potem to on bywał na ich pogrzebach. Nie ma wątpliwości, że Stonesi mają apetyt, by grać dalej. Na stole pojawiają się oferty z różnych stron świata na 2023 r. Czy wystąpią w Australii, Japonii, Ameryce Południowej, a może ponownie w Europie? Czas pokaże. Jedno nie ulega wątpliwości: pakt Stonesów z diabłem nie stracił na ważności.

Czytaj także: Mick Jagger po operacji. Rock’n’roll żyje i ma się dobrze

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną