Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Kradzieże cennych zbiorów z BUW. Zlecenie zamożnych rosyjskich bibliomanów?

Zakamarki Budynku BUW na Powiślu Zakamarki Budynku BUW na Powiślu Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl
Polska znowu straciła cenne zbiory. Nie zdziwię się, jeśli z kilkudziesięciu ksiąg zrobi się kilkaset. A jeśli skradzione w BUW russica trafiły w ręce rosyjskich bibliomanów, to straciliśmy je na zawsze – mówi prof. Arkadiusz Wagner.

AGNIESZKA KRZEMIŃSKA: W Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego od jakiegoś czasu trwała kradzież XIX-wiecznych książek rosyjskich. Z oświadczenia władz uniwersytetu wynika, że na razie wiadomo o wycięciu z opraw i wyniesieniu ok. 80 dzieł wartych zapewne pół miliona złotych. Dyrekcja biblioteki wiedziała od policji od niemal roku, że złodziej, który odwiedził też łotewską bibliotekę narodową, był w BUW 8 listopada 2022 r., a kilka wypożyczonych przez niego pozycji trafiło na aukcję. W woluminach oryginalne karty zastąpiły atrapy. To robi wrażenie.
PROF. ARKADIUSZ WAGNER: Od tygodnia czytam wszelkie doniesienia medialne i jestem przerażony skalą tego, co się wydarzyło. Ale niestety prawda jest taka, że jeśli bibliotekarze tracą najwyższy poziom czujności, to podobne sytuacje się zdarzają i będą zdarzać, bo wszędzie tam, gdzie są cenne zbiory, złodzieje będą chcieli je ukraść.

Specyfika warszawskich bibliotek, a zwłaszcza tej uniwersyteckiej, polega na tym, że w ich zbiorach jest wiele cennych russiców, co wynika oczywiście z polityki władz zaborczych, którym zależało, by dzieła literatury rosyjskiej były we wszystkich ważnych warszawskich książnicach. Jeśli ma się zatem w księgozbiorze pierwodruki Puszkina czy innych wielkich rosyjskich pisarzy i poetów doby romantyzmu, powinno się mieć świadomość, że w Rosji tego typu dzieła będą traktowane jak u nas pierwodruki Mickiewicza czy Słowackiego. Te niezwykle cenne i pożądane cymelia są gratką dla wszystkich – w tym najzamożniejszych – rosyjskich bibliofilów, których nie obchodzi, czy trafiły w ich ręce legalnie, czy nielegalnie. Przed laty analizowałem podobny przypadek z doskonale zachowanymi pierwodrukami Mickiewicza o ziemiańskich proweniencjach, wykradanymi przez mafię ukraińską w jednej z bibliotek Lwowa.

Reklama