Recenzja serialu: „Aniela”, scen. Paweł Demirski
Paweł Demirski, który jako dramatopisarz tworzył z reżyserką Moniką Strzępką najpotężniejszy duet we współczesnym polskim teatrze, od kilku lat stawia na seriale.
Paweł Demirski, który jako dramatopisarz tworzył z reżyserką Moniką Strzępką najpotężniejszy duet we współczesnym polskim teatrze, od kilku lat stawia na seriale.
Seria powieści kryminalnych Jussiego Adlera-Olsena doczekała się w jego rodzinnej Danii kilku przyzwoitych ekranizacji, można więc się zastanawiać, czy potrzeba było kolejnej. Tym bardziej że sfilmowana została także książka „Kobieta w klatce”, będąca podstawą pierwszego sezonu „Dept. Q”.
Guy Ritchie serwuje znane danie, ale wykonane z niezłych jakościowo składników i ze znawstwem sztuki kulinarnej.
Widz musi się wykazać cierpliwością oraz tolerancją na pustą przemoc i brak logiki.
Całość jest ładną błyskotką, z dobrym aktorstwem i pięknymi kadrami, ogląda się przyjemnie i równie przyjemnie zapomina. Ale o to właśnie chodziło.
Wreszcie ekranizacja „Asteriksa”, która składa hołd Goscinny’emu i Uderzo, a nie próbuje rywalizować z ich dziełem.
Nowy serial Apple TV+ jest oparty na serii nagradzanych (m.in. prestiżowe laury Hugo i Nebula) książek SF Marthy Wells.
W tej komediowej opowieści, rozpisanej na tytułowe cztery pory roku i cztery urlopy spędzane wspólnie przez trzy zaprzyjaźnione od lat pary po pięćdziesiątce, niektórzy zobaczyli kontynuację trendu satyr na bogatą klasę średnią.
Pierwszy sezon „Andora” był jedną z najlepszych produkcji sygnowanych marką „Gwiezdne wojny” od czasu oryginalnej trylogii. Twórcy na szczęście nie zmarnowali tego potencjału.
Komedia ma gorzki smak, choć scen absurdalnie zabawnych nie brakuje.
Komediodramat? Tragikomedia? Trwający cztery godziny miniserial „Kwestia seksu i śmierci” (w oryginale „Dying for Sex”) jest oparty na podkaście Nikki Boyer, aktorki, piosenkarki i gospodyni programów rozrywkowych, w którym pomaga swojej najlepszej przyjaciółce Molly Kochan opowiedzieć jej historię.
Najlepiej wypadają historie kameralne, skupiające się na emocjach postaci.
Pierwszy sezon „The Last of Us” (2023 r.) okazał się sukcesem na miarę gry cenionej za fabułę i kreację postapokaliptycznego świata, przede wszystkim zaś za psychologię bohaterów, ich skomplikowane relacje i dylematy moralne, przed jakimi stają – oni, a wraz z nimi gracze.
Zamiast solidnej rozrywki dostajemy serial zmarnowanych szans.
Przybywa produkcji obśmiewających (i monetyzujących) kondycję amerykańskiego show-biznesu, zjadającego własny ogon w poszukiwaniu pewnego zysku w niepewnych czasach.
Ciekawa rzecz, udanie łącząca ambicje z rozrywką.
Już po seansie kilku epizodów można pokusić się o parafrazę memicznego hasła: w świecie coraz słabszych adaptacji komiksowych bądź „Daredevilem”.
Przejmująca, solidnie nakręcona i pierwszorzędnie zagrana historia.
Nie ma tu wielkich nazwisk, jak w ekranizacji Viscontiego z 1963 r., ale jest klimat.
Trudno w to uwierzyć, ale sprawa eksplozji bomby na pokładzie samolotu linii Pan Am z Londynu do Nowego Jorku, która 21 grudnia 1988 r. zabiła 259 pasażerów (a kolejne 11 osób zginęło w szkockim miasteczku Lockerbie, na które spadły szczątki maszyny), wciąż nie jest wyjaśniona.