Pod koniec 2017 r. jeden na sześciu Amerykanów posiadał inteligentny głośnik – podłączone do internetu urządzenie, z którym można rozmawiać i załatwiać sprawy, wydając mówione polecenia. Dostępne dopiero od trzech lat, stają się one popularne w zawrotnym tempie, głównie ze względu na naturalny sposób porozumiewania się z nimi. W Polsce nadal są niedostępne, przede wszystkim z powodu braku odpowiednich rozwiązań dla języka polskiego.
Rynek inteligentnych głośników jest kontrolowany przez tych samych wielkich graczy, którzy dominują w internecie: Amazon, Google, Apple i Microsoft. Głośniki Amazona działają już w Polsce, ale rozumieją tylko język angielski. Google obiecuje, że jeszcze w tym roku udostępni urządzenia mówiące po polsku. Jeśli tak się stanie, to inteligentne głośniki zapewne szybko zawitają w wielu polskich domach. Eksperci porównują je do poprzedniej błyskawicznie rozprzestrzeniającej się technologii – komórek. Czego możemy się spodziewać?
Czytaj także: Czy internet zabije cywilizację
Inteligentni asystenci uczą się szybko
Inteligentny głośnik na pierwszy rzut oka nie jest niczym rewolucyjnym. Początkowo dostępne usługi były bardzo ograniczone – głośnik potrafił sprawdzić pogodę lub rozkład jazdy, a w najlepszym wypadku puścić nam muzykę. Jednak stanowiący serce każdego głośnika „inteligentni asystenci” – tak nazywa się usługi oparte na zastosowaniu sztucznej inteligencji – rozumieją ludzką mowę i uczą się szybko. A internetowi giganci łączą głośniki z innymi elementami swoich cyfrowych imperiów: wyszukiwarkami, sklepami internetowymi czy serwisami z muzyką lub filmami. Jest tylko kwestią czasu, by taki głośnik był interfejsem do dowolnej usługi w sieci. Dla wielu osób będzie to często interfejs najwygodniejszy – podobnie jak komórka okazała się dużo przydatniejsza dla korzystania z mediów społecznościowych niż komputer.
Technologie wspierające życie domowe
Co ciekawe, inteligentny głośnik będzie w wielu wypadkach technologią wykorzystywaną zbiorowo, przez całe gospodarstwo domowe lub biuro. To różni głośniki od indywidualizujących technologii, takich jak laptop czy smartfon. Pod tym względem bliżej im do tradycyjnych telefonów stacjonarnych. Potrzeba nam takich technologii wspierających życie domowe.
Jednak niepozorny głośnik może być w domu technologią inwazyjną, zagrażającą prywatności. Problem w tym, że aby móc zareagować, głośnik musi cały czas nasłuchiwać. Teoretycznie przetwarzane są jedynie polecenia poprzedzone odpowiednim hasłem – ale trudno powiedzieć, czy tak jest w praktyce. W mediach regularnie pojawiają się doniesienia o głośnikach podsłuchujących swoich użytkowników i nagrywających ich bez autoryzacji. Producenci głośników deklarują przestrzeganie zasad ochrony prywatności, a przypadki jej naruszeń tłumaczą błędami typowymi dla młodych technologii. Jednocześnie patentują rozwiązania sugerujące, że mogą chcieć w przyszłości monitorować użytkowników na szeroką skalę – jeden z patentów dotyczy określania nastroju człowieka na podstawie jego wypowiedzi. Start-up Sonde Health chce z pomocą inteligentnych głośników wykrywać zaburzenia i choroby psychiczne.
Czytaj także: Jak zapewnić sobie bezpieczeństwo w świecie cyfrowym
Społeczny i emocjonalny wymiar inteligentnych głośników
W Stanach Zjednoczonych szybko zareagowała organizacja konsumencka Consumers Union, która od niedawna ocenia produkty także pod kątem ochrony prywatności i bezpieczeństwa cyfrowego użytkowników. Internet rzeczy – którego inteligentne głośniki są jednym z filarów – wymaga jak najszybszego wyznaczenia standardów, które będą chronić użytkowników. Widać już, że firmy internetowe nie zrobią tego same. Zaawansowane prace nad znakiem jakości i zaufania dla Internetu Rzeczy prowadzą dwie organizacje pozarządowe: ThingsCon i Mozilla.
Inteligentne głośniki mają bowiem wymiar społeczny i emocjonalny. Według Amazona połowa rozmów prowadzonych z głośnikiem nie ma na celu wydania komendy – jest swobodną rozmową, którą moglibyśmy przeprowadzić ze znajomym. Od tego, jak taki głośnik będzie z nami rozmawiał, może zależeć to, jak będziemy się czuć. Czasopismo „Aeon” opublikowało niedawno esej o rosyjskim chatbocie Alisa stworzonym przez wyszukiwarkę Yandex. Alisa na stwierdzenie „jest mi smutno” odpowiada: „nikt nie obiecywał, że życie będzie przyjemne”. Amerykański chatbot stworzony przez Google w tej samej sytuacji stwierdza: „żałuję, że nie mam rąk, by ciebie przytulić”. Autorki eseju pokazują, że inteligentni asystenci nie będą tylko realizować naszych próśb – niczym dobrzy przyjaciele mogą mieć wpływ na całe nasze życie.
Kiedy asystenci głosowi w Polsce?
Tymczasem w Polsce pozostajemy osłonięci przed napływem inteligentnych głośników i asystentów przez żelazną barierę językową. Ta sytuacja musi się zmienić. W ramach rozpoczętych niedawno przez Ministerstwo Cyfryzacji prac nad polską strategią rozwoju sztucznej inteligencji Koalicja na rzecz Polskiej Innowacji uznała stworzenie syntezatora polskiej mowy za jeden z kluczowych celów strategicznych. Syntezator taki powinien być technologią otwartą, umożliwiającą wszystkim tworzenie rozwiązań opartych na komunikacji głosowej.
To jednak nie wystarczy – powinniśmy wykorzystać opóźnienie, by zadbać o odpowiednią regulację inteligentnych asystentów oraz na debatę nad aspektem etycznym ich działania. Gdyby stworzyć polskiego chatbota, to jakie wartości, jakie emocje i postawy powinien popierać?
Czytaj także: Inteligentny dom zarządzany smartfonem. Czyli jak?