Ludzie i style

Płytsze rzeki w Europie kolejnym skutkiem zmian klimatu

Dunaj Dunaj Heinz Bunse / Flickr CC by 2.0
Amerykańscy turyści skarżą się, że susza i niski poziom wód uniemożliwiają im spływy po Dunaju. To paradoks, że żegluga śródlądowa – najbardziej ekologiczny środek transportu – jako pierwsza czuje tak mocno zmiany klimatu.

Kilkunastodniowa wycieczka do Europy oparta na spływie jedną z wielkich rzek – najczęściej Dunajem, Łabą lub Menem – to popularny wśród Amerykanów sposób zwiedzania Starego Kontynentu. Coraz częściej w taki sposób podróżują też Chińczycy. Luksusowe statki rzeczne służą jako hotel i restauracja, w ciągu dnia najczęściej organizowane są wycieczki po miastach i okolicach, do których zawija statek.

Czytaj także: Bój o ostatnią dziką rzekę w Europie

Susze i coraz płytsze rzeki

Latem 2018 r. wielu turystów musiało przesiąść się do autobusu nie tylko na krótką wycieczkę, ale nawet na kilka dni. Poziom wody w rzekach był bowiem tak niski, że w wielu miejscach statki nie mogły przepłynąć. Organizatorzy wychodzili z siebie, zapewniając turystom zniżki, przesiadki na statki o wyższym komforcie na innym fragmencie rzeki, często też na bieżąco dostosowując trasę spływu. O problemie napisał niedawno „New York Times”.

Powód jest oczywisty – to trwające od kilku lat susze w Europie, spowodowane przez zmiany klimatu wywołane aktywnością człowieka. Jak podaje Europejskie Obserwatorium Suszy (EDO), wyspecjalizowana unijna jednostka, w pasie od Wielkopolski przez Niemcy po Francję panuje obecnie poważny niedobór wilgotności gleby. Latem poza Włochami, półwyspem Iberyjskim i południową Francją niemal cały kontynent był objęty suszą.

Problemów spowodowanych zmianami klimatu utrudniających żeglugę rzeczną będzie coraz więcej. Ale także inne segmenty transportu cierpią.

Czytaj także: Raz za sucho, raz za mokro

Drogi nie ma, bo nie zamarzła

W Europie transport śródlądowy odgrywa dużą rolę, szczególnie w Niemczech i krajach Beneluksu, gdzie barki mają kilkunastu lub nawet kilkudziesięcioprocentowy udział w strukturze transportu. (W Polsce ten segment wszystkim rządom udało się skutecznie niemal zabić; teraz trwają niemrawe próby jego odbudowy). Turystyka rzeczna to też ważny sektor gospodarki, bo tego typu wycieczki wiążą się z bardzo dużymi marżami. Dla niektórych miast, np. Budapesztu, to zresztą kluczowy rodzaj turystyki.

Spadki poziomu wody w europejskich rzekach zaburzają zarówno transport, jak i turystykę, choć tę drugą bardziej z uwagi na rozmiar statków. To paradoks, że żegluga śródlądowa – zdecydowanie najbardziej ekologiczny i ekonomiczny rodzaj transportu – jako pierwsza czuje tak mocno efekty zmian klimatu.

Czytaj także: Turystyka rozwija się fenomenalnie, ale zagraża światu

Ale mimo oczywistych problemów w Europie da się zastąpić barki i statki wycieczkowe odpowiednio pociągami i luksusowymi hotelami na lądzie. Większe problemy są gdzie indziej, zwłaszcza tam, gdzie po rzekach się nie pływa, tylko jeździ.

Przykładem może być Syberia, przecięta dziesiątkami gigantycznych rzek, na których najczęściej nie ma mostów wcale lub są co paręset kilometrów (nawet 300-tysięczny Jakuck nie ma żadnej przeprawy przez rzekę Lenę). Mieszkańcy polegają latem na promach (lub po prostu łódkach) i czekają na zimę, gdy rzeki zamarzają. To wtedy odbywa się większość handlu i podróży, bo po skutych lodem rzekach można jeździć jak po autostradzie. Zresztą tak samo jest z regularnymi drogami na Syberii, które latem rozmakają i zamieniają się w nieprzejezdne grzęzawisko, ale zimą, zamarznięte, są twarde i przejezdne.

Takich miejsc jest więcej – zamarznięte fiordy i jeziora są ważne dla transportu np. w północnej Skandynawii czy Kanadzie. Jednak przez zmiany klimatu akweny te obecnie zamarzają na coraz krócej lub nawet wcale.

Rządy coraz częściej będą stawały przed dylematem: czy przyznać, że ta walka jest już przegrana, i zacząć budować kosztowne mosty oraz pogłębiać rzeki dotknięte suszami? Czy może jeszcze liczyć na to, że planetę da się uratować, a rzeki znów zaczną zamarzać i wypełnią się wodą?

Czytaj także: Unia Europejska neutralna dla klimatu

Nie tylko żegluga, lotnictwo też wpływa na klimat

Jak na branżę, która odpowiada za około jedną czwartą emisji dwutlenku węgla w Europie, transport dotąd niezbyt odczuwał skutki zmian klimatycznych w porównaniu np. do rolników, rybaków czy nawet branży turystycznej. To się jednak zmienia i nie dotyczy tylko żeglugi śródlądowej.

Szczególne wyzwania stoją przed lotnictwem. Silniejsze niż dawniej turbulencje zwłaszcza nad Atlantykiem są nieprzyjemne dla pasażerów, w skrajnych przypadkach mogą być niebezpieczne, ale ich intensywność rośnie od paru lat i wszyscy nauczyli się nieco ignorować ten objaw zmiany klimatu. Większym wyzwaniem są huragany i tajfuny.

Groźne huragany i tajfuny

Tylko w 2018 r. wiatry i burze doprowadziły do przynajmniej chwilowego zamknięcia lotnisk w Atlancie, Charlotte, Hongkongu, Tajpej i Osace. Spośród dziesięciu najbardziej ruchliwych portów na świecie cztery są zagrożone huraganami. A ich efekty są często znacznie bardziej długotrwałe niż efekty zakłóceń lotów wywołanych samym wiatrem. Dobrym przykładem jest port w Osace, obsługujący dwa razy tyle pasażerów co warszawskie Lotnisko Chopina. We wrześniu został zamknięty na prawie dwa tygodnie po tym, jak tajfun Jebi niemal zatopił sztuczną wyspę, na której się znajduje.

Firmy kolejowe i drogowe jeszcze nie odczuwają tak bardzo efektów zmiany klimatu, ale to tylko kwestia niedługiego czasu, zanim gwałtowne ulewy, fale upałów czy huraganowe wiatry zaczną poważnie wpływać na działalność tych segmentów.

Zmiany klimatu a koszty transportu

Transport to specyficzna branża, bo ma pośredni wpływ na niemal wszystkie inne. Zabawkę z fabryki w Chinach, węgiel, stal czy turystów trzeba w końcu zawsze jakoś przewieźć. Zmiany klimatu będą nieuchronnie wpływały na spadek przewidywalności i bezpieczeństwa oraz wzrost kosztów transportu. A za to zapłacimy wszyscy w cenach produktów. Tego „podatku” można uniknąć, jedynie walcząc ze zmianami klimatu.

Czytaj także: Turyści zadeptują kolejne raje

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama