Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Blue monday. Dlaczego ten koncept nie ma sensu?

Opowieści o tzw. blue monday czerpią z pseudonauki. Opowieści o tzw. blue monday czerpią z pseudonauki. Unsplash
16 stycznia 2023 – w ten dzień wypada w tym roku tzw. blue monday, trzeci poniedziałek stycznia, zwany także „najbardziej depresyjnym dniem roku”. Termin zrobił zawrotną karierę w mediach, ale pojawia się też w publikacjach naukowych. Czy słusznie?

W metodologii nauk kwestię oddzielenia nauki od pseudonauki określa się problemem demarkacji. Wedle chyba najprostszego z kryteriów naukę wyznacza metoda naukowa – kryterium naukowości leży nie w dziedzinie czy przedmiocie stanowiącym temat rozważań, ale w sposobie ich prowadzenia. Tak więc można napisać pracę naukową na temat homeopatii (i wiele takich prac powstało, zazwyczaj wykluczających jej skuteczność większą od placebo) oraz pseudonaukowy tekst na temat mechaniki kwantowej (ostatnio słyszy się na przykład, że zasada nieoznaczoności Heisenberga to klucz do poznania świadomości). Nauka formułuje hipotezy, które dają się przetestować: potwierdzić lub obalić (czyli sfalsyfikować – to właśnie falsyfikowalność była najważniejszym kryterium naukowości dla znanego filozofa nauki Karla Poppera).

Czy wzór na blue monday ma jakikolwiek sens?

Żeby można było w ogóle myśleć o testowaniu hipotez, muszą być one odpowiednio sformułowane. Hipoteza „trzeci poniedziałek stycznia jest najbardziej depresyjnym dniem roku” z pozoru wydaje się testowalna. W Internecie można znaleźć nawet wzór uzasadniający, dlaczego właśnie ta data wiąże się z najgorszym funkcjonowaniem psychicznym. Wzór, którego autorstwo przypisywano psychologowi Cliffowi Arnallowi z Cardiff University (uniwersytet jednoznacznie się odciął od tezy Arnalla), obejmuje pogodę, długi po świętach Bożego Narodzenia, niedotrzymanie noworocznych postanowień i poziom motywacji. Czynniki te zapewne mają wpływ na nastrój. Jak jednak wyrazić liczbowo pogodę, żeby podstawić ją do wzoru?

Reklama