Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Wiceminister rozwoju stracił tekę, bo powiedział prawdę o imigrantach

Strach przed imigrantami to tanie paliwo polityczne i rząd przed nadchodzącymi wyborami z niego nie zrezygnuje. Strach przed imigrantami to tanie paliwo polityczne i rząd przed nadchodzącymi wyborami z niego nie zrezygnuje. Marcin Onufryjuk / Agencja Gazeta
Paweł Chorąży swoją wypowiedzią obnażył dwulicowość rządu. Imigranci są potrzebni naszej gospodarce, ale PiS przed wyborami tego nie przyzna.

Jeśli nie zaczniemy przyjmować większej liczby imigrantów, to gospodarka polska spowolni – stwierdził Paweł Chorąży, jeszcze jako wiceminister rozwoju. Powiedział prawdę i został za to ukarany dymisją. Prawda kłóci się bowiem z polityką imigracyjną rządu. Zaś polityka jest ważniejsza od prawdy. Zwłaszcza teraz, gdy czeka nas wyborczy maraton.

Brak rąk do pracy – główna bariera rozwoju

Chorąży nie wymyślił koła, powiedział to, co widzą wszyscy – gospodarce dramatycznie zaczyna brakować ludzi do pracy. Nie dość, że roczniki wchodzących dopiero na rynek pracy są mniej liczne niż osób kończących aktywność zawodową, to jeszcze przywrócenie wcześniejszego wieku emerytalnego ten problem dodatkowo zaostrzyło. Przedsiębiorcy nie są w stanie zatrudnić tylu osób, ilu poszukują. To obecnie najpoważniejsza bariera rozwoju. O co więc chodzi?

Czytaj także: Imigranci już tu są

„Polska dla Polaków” na ustach, pozwolenia na pracę po cichu

Chodzi o to, że obecna ekipa wykreowała strach przed imigrantami, którzy mogą zarazić nas pasożytami i jawi się teraz jako główny obrońca przed ich napływem. To tanie paliwo polityczne i rząd przed nadchodzącymi wyborami z niego nie zrezygnuje. Więc, chociaż cichcem wydaje się w Polsce pozwolenia na pracę wielu Hindusom, Nepalczykom i obywatelom z najdalszych krańców świata, to oficjalnie rząd uparcie deklaruje, że jesteśmy przeciw. Polska ma być dla Polaków, choćbyśmy mieli przez to żyć gorzej. Jeśli już musimy kogoś do Polski wpuścić, to ostatecznie niech to będą Ukraińcy i repatrianci z Kazachstanu. Ale oni dziur na pustoszejącym rynku pracy nie załatają, musimy otworzyć się bardziej. To przykra prawda i rząd nie ma zamiaru jej przed wyborami ujawniać.

Czytaj także: Czy mamy w Polsce obozy pracy dla migrantów z Ukrainy

Rynek pracownika lubimy bardziej

Chodzi też o to, żeby nie drażnić związków zawodowych, zwłaszcza zaprzyjaźnionej Solidarności. Obecna sytuacja, gdy to praca szuka człowieka, podoba się wielu osobom. Pracodawcy muszą się z nimi liczyć, szanować, a w nieodległej przeszłości przecież było różnie. Brak ludzi powoduje też, że wiele firm, jeszcze niedawno oferujących pracownikom zaledwie śmieciówki, teraz kusi etatami. To normalne, że rynek pracownika podoba nam się bardziej niż rynek pracodawcy. Płace szybko rosną i wielu sądzi, że szlaban przed imigrantami tempo wzrostu płac jeszcze bardziej przyspieszy. Zaś napływ z zagranicy dużej liczby chętnych, gotowych u nas pracować za mniejsze pieniądze, może je spowolnić.

Czytaj także: Polacy zatrudniają obywateli Korei Północnej, pośrednio wspierając reżim

Do pewnego stopnia jest to prawda. Gdzie jest granica? Otóż tą granicą będzie sytuacja, gdy przedsiębiorcy zaczną z zatrudniania zbyt drogich pracowników, którzy na własne prace nie zarobią, po prostu rezygnować. Uznają, że lepiej rozwijać się wolniej albo wcale, niż ryzykować utratą rentowności. Gospodarka zacznie hamować, co szybko odczujemy także we własnych portfelach. Trzeba będzie zapomnieć o podwyżkach i rynku pracownika. I to zapewne miał na myśli zdymisjonowany wiceminister.

Chorąży obnażył dwulicowość rządu i PiS

Politycy wykreowali obraz dobrego rządu, który chciałby ludziom nieba przychylić i każdego roku podnosi płacę minimalną, oraz złych, pazernych kapitalistów, którzy pracownikom płacą za mało, więc do płacenia lepiej należy ich zmuszać. Przedsiębiorców, którzy wolą zatrudniać tanich Nepalczyków czy Filipińczyków, byleby tylko nam, Polakom, nie płacić więcej. Ale dobry rząd jest temu przeciwny i – przynajmniej oficjalnie – do napływu większej liczby imigrantów nie dopuści. Więc należy tak głosować, żeby rządził jak najdłużej. Chorąży tę dwulicowość obnażył i dlatego wręczono mu dymisję. Prawda nas nie wyzwoli, polityka jest ważniejsza.

Czytaj także: Czy Niemcy zamkną drzwi przed imigrantami?

Reklama

Czytaj także

null
Wydania specjalne

Odmawiamy zwierzętom duszy – niesłusznie!

W Biblii nie ma w ogóle kotów. To jedna z jej największych wad – przekonywał profesor Zbigniew Mikołejko.

Joanna Podgórska
15.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną