Od połowy listopada tytuł rekordzisty dzierży obraz Davida Hockneya „Portret artysty”, powstały w 1972 r. Twórca miał wówczas 35 lat i zapewne przez myśl mu nie przeszło, że jeszcze za jego życia znajdzie się kupiec gotów za jego dzieło zapłacić 90 mln dol. Tym bardziej że wkrótce po namalowaniu udało się obraz sprzedać za 18 tys. dol. Tak wysokich stóp zwrotu w żadnej innej branży się nie osiąga. I dla takich okazji rynek sztuki kipi od transakcji.
Absolutny historyczny rekord aukcyjnej sprzedaży padł przed rokiem. Właściciela zmienił jedyny pozostający w prywatnych rękach obraz Leonarda da Vinci „Salvator Mundi”, a przyjemność ta kosztowała nowego właściciela 450 mln dol. W 1958 r. obraz sprzedano za… 45 funtów, ponieważ uchodził za dzieło jednego z uczniów da Vinci – Paola Giovanni Boltraffio. Nie robiła też wrażenia cena uzyskana przy kolejnej zmianie właściciela – 8,5 tys. euro w 2005 r. Nowy właściciel wykazał się niezwykłą intuicją i wiedzą. Obraz poddał szczegółowej konserwacji, oczyszczeniu i badaniom naukowym. I w ten sposób w 2011 r. ujawnił się światu nowy Leonardo. Wraz z każdą transakcją błyskawicznie rosła cena obrazu: 75 mln, 127 mln i w końcu 450 mln dol. Co najciekawsze, świat historyków sztuki, naukowców i specjalistów do dziś jest podzielony, a autorytetów zapewniających, że to oryginalna praca da Vinci, jest mniej więcej tyle samo co podważających ten pogląd.
Domy aukcyjne zarabiają
Zakupowe szaleństwo zaczęło się 30 marca 1987 r. Wówczas to na aukcji w londyńskim Christie’s japoński magnat ubezpieczeniowy Yasuo Goto wylicytował „Słoneczniki” van Gogha do niebotycznej jak na owe czasy kwoty 39 921 750 dol. Do tej pory za rekordową uznawano transakcję sprzedaży w 1985 r.