Oczywiście w podtekście chodzi głównie o opodatkowanie cyfrowych gigantów działających pod zbiorowym szyldem GAFA (Google, Amazon, Facebook, Apple), którzy dominują w globalnej cyfrowej gospodarce, unikając jednocześnie za wszelką cenę płacenia podatków w krajach, gdzie świadczą swoje usługi.
Na pierwszy ogień – podatek od reklam w sieci
Minister Czerwińska zapowiada, że początkowo obciążenie będzie miało charakter podatku od cyfrowych reklam. Z podobnymi intencjami nosi się wiele państw europejskich, Francuzi pracują właśnie nad ustawą wprowadzającą 3 proc. podatku obrotowego dla firm osiągających dochody ponad 750 mln euro na całym świecie i przekraczających 25 mln euro we Francji. Opodatkowanie sektora cyfrowego zapowiadają Austriacy i Czesi. Włosi już taki podatek wprowadzili 1 stycznia br. (3 proc. przychodów dla firm osiągających minimum 750 mln euro na świecie i co najmniej 5,5 mln euro we Włoszech) – prawo nabierze mocy po przyjęciu rozporządzeń wykonawczych.
Czytaj także: Hej, Google, będziesz grzeczniejszy?
Podatek od usług cyfrowych nie wszystkim na rękę
Pomysł opodatkowania cyfrowej gospodarki i sięgnięcia do kieszeni globalnych potentatów, w większości firm amerykańskich, byłby o wiele skuteczniejszy, gdyby miał charakter podatku obowiązującego na terenie całej Unii Europejskiej. Niestety, jednomyślność łamią Irlandia, Holandia i kraje skandynawskie inaczej kalkulujące swoje strategie fiskalne. Tak się jednak składa, że właśnie te kraje mogą pochwalić się wysokim poziomem rozwoju cyfrowej gospodarki i nie zależy im na dodatkowym obciążaniu podatkowym ulokowanych w ich jurysdykcji firm.