Rynek

Bez leków dzieci umrą. Minister o braku antybiotyków „nie wiedział”

Minister zdrowia Adam Niedzielski Minister zdrowia Adam Niedzielski mat.pr. / Twitter
Dzieciom zakażonym bakterią paciorkowca zajrzała w oczy śmierć. Od tygodni brakuje dla nich antybiotyków zawierających penicylinę i amoksycyklinę. Minister zdrowia Adam Niedzielski jest zdziwiony, o brakach leków dowiedział się z mediów.

Antybiotyki z zawartością tych substancji niezbędne są w leczeniu wielu chorób, m.in. anginy paciorkowcowej, zapalenia płuc i opłucnej, a także węzłów chłonnych, sepsy paciorkowcowej czy szkarlatyny. Ospen jest nie do dostania, a nie ma zamienników, jest zarejestrowany w Polsce jako jedyny. Rodzice jeżdżą po aptekach całego kraju w poszukiwaniu także Amotaxu czy Duomoxu. Gwałtownie rośnie liczba wejść do portali typu Gdziepolek.pl, na których można dowiedzieć się, które apteki jeszcze go mają. Specyfiki zawierające amoksycyklinę przepisywane są bardzo często, m.in. przy ostrym zapaleniu zatok, ucha środkowego, płuc, oskrzeli czy dróg moczowych. To nie są choroby, na które w XXI w. się umiera. Jeśli są leki.

Czytaj także: Leki za darmo i na niby. Obietnica PiS to terapia wyborcza

Na to w XXI w. się nie umiera

Dzieci zakażone bakterią paciorkowca często leczone są w szpitalu, który wypisując je do domu, ordynuje dalszą kurację np. Ospenem, Amotaksem czy Duomoxem, których nie ma w aptekach. Nie ma ich także w hurtowniach. Bez medykamentów wyleczyć się nie da, więc wracają do szpitali, jeśli zdążą. „GW” doniosła, że w Krakowie kilkoro dzieci z powodu braku antybiotyków już zmarło.

Dzieciom potrzebne są specyfiki zawierające penicylinę lub amoksycyklinę w formie zawiesin. W tej formie leków brak. Marian Witkowski, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Warszawie, alarmował w tej sprawie na portalu AbcZdrowie.pl już w styczniu. Na początku roku zaczęły znikać z aptek także antybiotyki z tymi substancjami w formie tabletek, dla dorosłych. Problem staje się zagrożeniem nie tylko dla zdrowia, ale i życia coraz większej liczby pacjentów.

Czytaj też: Antybiotykooporność. Zabija więcej ludzi niż malaria i AIDS

Kryzys trwa od kilku lat

Na tym samym portalu AbcZdrowie.pl Marcin Repelewicz, prezes Dolnośląskiej Rady Aptekarskiej, stwierdził, że brak antybiotyków to największy kryzys od lat. Dotyka nie tylko Polaków, ale też mieszkańców pozostałych krajów Europy, najboleśniej Wielkiej Brytanii. Zrozpaczeni pacjenci szukają specyfików w innych miastach, a np. mieszkający w regionach przygranicznych Czesi czy Niemcy zaglądają także do naszych aptek. W poszukiwaniu deficytowych leków wielka wędrówka ludów odbywa się od czasów pandemii. Do ich produkcji niezbędne są bowiem substancje czynne, niemal w całości produkowane w Chinach i Indiach. Z ich dostawami od kilku lat są poważne kłopoty.

Minister nie pamięta, co obiecywał

Jeśli więc teraz Adam Niedzielski, minister zdrowia, stwierdza, że nic o braku antybiotyków dla dzieci nie wiedział, to przypomnijmy. Po fali zimowych i wiosennych infekcji, kiedy brak antybiotyków stał się alarmujący, a z danych Naczelnej Izby Aptekarskiej wynikało, że z powodu braku w aptekach i hurtowniach w jednym tylko tygodniu zaordynowanych przez lekarza medykamentów nie mogło wykupić aż 12,5 mln pacjentów, to właśnie on, minister zdrowia, zapewnił, że braki antybiotyków zostaną wkrótce uzupełnione dzięki Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, która dostarczy hurtowniom antybiotyki ze swoich zapasów. Premier już się na to zgodził. Na Twitterze Niedzielski dorzucił: „Dzięki współpracy z TZF Polfa SA antybiotyków w Polsce nie zabraknie”.

A teraz twierdzi, że nic o braku antybiotyków dla dzieci nie wiedział? Minister Niedzielski zamierza startować na posła, z Wielkopolski, może wielka polityka stała się dla niego bardziej atrakcyjna niż mali pacjenci.

Czytaj także: Receptomaty, czyli boty od brudnej roboty

Rząd nic nie zrobił

Do wyborów parlamentarnych jest jeszcze kilka miesięcy, więc może jednak minister zdrowia powinien coś w sprawie leków zrobić ? Nadal przecież pobiera pensję za pełnioną funkcję. Np. zorientować się, dlaczego mimo jego zapewnienia, że dzięki kontrolowanej przez państwo Polfie w Tarchominie antybiotyków w Polsce nie zabraknie, jednak brakuje ich coraz bardziej. Mimo że Polfa podobno zrobiła dość duże zapasy substancji czynnych.

Coraz boleśniej odczuwamy brak nie tylko antybiotyków. Na majowej, sporządzanej przez Ministerstwo Zdrowia liście leków zagrożonych brakiem dostępności są obecnie aż 182 specyfiki, w tym leki ratujące życie, także obecne na niej od lat. To nie tylko antybiotyki, ale także leki przeciwzakrzepowe, dla diabetyków, antydepresyjne i wiele innych. Od kilku lat słyszymy, że leków w Polsce brakuje, bo są za tanie. Nielegalnie wywozi się je z kraju, żeby po wyższych cenach sprzedać gdzie indziej. Co rząd zrobił, żeby ten proceder zahamować? Ograniczył się do sporządzenia listy.

Europa musi zacząć uniezależniać się od substancji czynnych produkowanych wyłącznie w Azji. Do produkcji przynajmniej niektórych można w Polsce wrócić, ciągle wytwarza je np. Polpharma. Żaden jednak producent nie wznowi drogiej, kłopotliwej dla środowiska produkcji, nie tylko z powodu kosztów inwestycji. Głównym powodem jest różnica w kosztach wznowionej ewentualnie produkcji. Te azjatyckie są bowiem tańsze.

Producenci w Polsce, bez względu na to, czy są prywatni, czy kontrolowani przez państwo, muszą mieć gwarancję, że różnicę w kosztach produkcji wyrówna im państwo. Bez tej gwarancji nie ruszą. Rząd w tej sprawie przez kilka lat nie zrobił nic. Z braku leków umierają pacjenci.

Leków nie ma, więc mogą być za darmo

Chorzy Polacy są dla polityków nieważni. Ważni są zdrowi, głosujący. Więc w rozpoczętej już kampanii wyborczej Prawo i Sprawiedliwość obiecuje coraz więcej. M.in. darmowe leki dla osób 65–75 lat (starsi już ten przywilej mają), a także dla dzieci do 18 lat.

W sytuacji, gdy leków brakuje, mimo że trzeba za nie zapłacić lub dopłacić, gdy są częściowo refundowane, jest to obietnica wyjątkowo cyniczna, bo nierealna. Jeśli państwo nie zrobiło do tej pory nic, żeby leków, nawet ratujących życie, było w aptekach więcej, to co się będzie działo, jeśli tylko zwiększy na nie popyt? Braki leków staną się jeszcze bardziej dotkliwe. Ale o tym przekonamy się już po wyborach.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną