Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Kai Godek przymknięto drzwi w Sejmie, ale ich nie zatrzaśnięto

Gdy Kaja Godek w Sejmie obnosiła się z nietęgą miną, przed nim stali obywatele z transparentami. Gdy Kaja Godek w Sejmie obnosiła się z nietęgą miną, przed nim stali obywatele z transparentami. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Projekt, który miał po raz kolejny przybliżyć nas do całkowitego zakazu aborcji – zakazując jej także w przypadku nieodwracalnych uszkodzeń płodu – trafi do specjalnie utworzonej podkomisji.

Zdjęcie Kai Godek z nietęgą miną zbiera w internecie setki lajków. Nareszcie, piszą, Kai przymknięto drzwi. Nie żeby zaraz z trzaskiem. Projekt, który miał po raz kolejny przybliżyć nas do całkowitego zakazu aborcji – zakazując jej także w przypadku nieodwracalnych uszkodzeń płodu – trafi do specjalnie utworzonej podkomisji. Szanse, że utknie tam na lata, są duże.

Czytaj także: Episkopat przypomina posłom o ochronie „dzieci przed urodzeniem”

Projektu zakazującego aborcji komisja nie odrzuciła

Nad projektem debatowano w komisji polityki społecznej i rodziny. Tylko 11 osób spośród 34 zagłosowało za jego odrzuceniem – i to obrazuje skalę problemu, jaki ciągle mamy. Skalę lęku przed stygmatyzacją we własnej parafii, bo przecież chyba nie skalę powszechnego znieczulenia (zmuszanie kobiety do donoszenia uszkodzonej ciąży według prawodawstwa europejskiego jest równoznaczne z torturą).

Kaja Godek, w widocznych emocjach, którymi teraz karmi się internet, raz jeszcze dobyła argumentów tych, co zawsze: o głosach milionów obywateli „ratujących życie”, przemocy wobec nienarodzonych itd. Nie poskutkowało. 20 osób było za powołaniem komisji nadzwyczajnej – przy 14 przeciwnych.

Czytaj także: Słownik fałszywego języka, czyli pseudonaukowe terminy w ustach „obrońców życia”

Kaja Godek w Sejmie, obywatele przed Sejmem

Zawsze to jakieś zwycięstwo – choć gorzkie. Trzeba bowiem pamiętać, że kolejne próby narzucenia społeczeństwu fanatyzmów to nie zrywy pojedynczych ludzi, którzy w swoim mniemaniu usłyszeli głos Boga, ale żmudna robota kilku organizacji. Ponadnarodowych, korzystających z ogromnych pieniędzy. Mających zaplecze i środki, aby próbować jeszcze przez dziesięciolecia – i do skutku. I mających wiedzę o technikach sprzedaży i manipulacji, począwszy od tej, jak zmienia się świadomość społeczna, gdy narzuci się własny język.

Jeśli za pieniędzmi idzie gdzieniegdzie głębokie przekonanie, że zmienia się świat na lepsze – tym gorzej dla nas, pozostałych. Gdy Kaja Godek w Sejmie obnosiła się z nietęgą miną, przed nim stali przez nikogo niefinansowani obywatele z transparentami. Jeszcze nie raz przyjdzie im z nimi stanąć; w internecie, obok wyrazów ulgi, że Kai Godek tym razem się nie udało, już przewijają się filmy wyprodukowane przez jej środowisko. „Polacy uważają, że dzieci takie jak moja córka powinny zostać poddane obowiązkowej aborcji” – mówi pewna matka córki z zespołem Downa, zachwalając jednym tchem całkowity zakaz aborcji. Gdy nie ma się ani takich pieniędzy jak oponenci, ani takiej łatwości w szafowaniu manipulacjami, tym więcej trzeba czujności.

Czytaj także: „Obrońcy życia” pokazują w całym kraju martwe płody

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną