O godz. 15 rząd ma przedstawić projekt zmiany przepisów, które sprawią, że uczniowie trzecich i czwartych klas szkół ponadgimnazjalnych mogliby przystąpić do matur mimo strajku nauczycieli. Tam, gdzie protest trwa, mogą nie zebrać się rady klasyfikacyjne, niezbędne, by postawić uczniom oceny końcowe. Bez ocen końcowych – w świetle obecnych przepisów – matury zdawać nie można. A czas na ich wystawienie mija jutro.
Pierwsze ostre podziały wśród strajkujących nauczycieli
Tzw. Ogólnopolski Międzyszkolny Komitet Strajkowy, który stworzyli nauczyciele niezrzeszeni w związkach zawodowych, rekomendował wczoraj protestującym przeprowadzenie rad, częściowe zawieszenie strajku na ich czas, by zaraz potem do niego wrócić. Ten apel wzbudził jednak kontrowersje. W ankiecie na fanpage′u grupy „Ja, nauczyciel” miażdżąca większość odpowiedziała, że nie zgadza się z rekomendacją OMKS. Decyzje o nieklasyfikowaniu uczniów podjęła większość szkół ponadgimnazjalnych m.in. w Łodzi i we Wrocławiu. Na OMKS spadła natomiast fala ostrej krytyki. Tak ostre podziały pojawiły się po raz pierwszy wśród strajkujących nauczycieli – i nie rokują dobrze najbliższej przyszłości protestu.
Krok rządu – jak wynika z nieoficjalnych informacji – czyli kolejna wysoce dyskusyjna zmiana prawa, może jednak z powrotem zjednoczyć środowisko.
Edwin Bendyk: Strajk wkroczył w decydującą fazę
Jak prowadzić strajk i nie blokować matur
Społeczne akcje wsparcia protestu wciąż trwają. Po wczorajszych manifestacjach organizowanych przez ZNP w kilkunastu miastach dziś przed MEN przyszedł kolejny, tym razem zwołany oddolnie marsz nauczycieli i ich sojuszników. W pomarańczową koszulkę z wykrzyknikiem przyodziano wczoraj łódzki pomnik Kościuszki. Jeden z głównych argumentów podnoszonych przez OMKS na rzecz przeprowadzenia klasyfikacji tak, by nie blokować matur, dotyczy odbioru społecznego – i zachowania społecznego poparcia dla nauczycieli i ich strajku.
Dariusz Chętkowski: Dyrektorzy przejmują strajk