Ukłucie grzechu
Polska jako jedyna w Unii nie udostępnia szczepionki HPV
Monika Bartos, zmęczona bieganiem po aptekach i doprowadzona do ostateczności, napisała na Twitterze: „Czy jest ktoś, kto orientuje się w branży medyczno-farmaceutycznej i wie, dlaczego nigdzie nie można kupić szczepionki przeciwko HPV?”. „I bardzo dobrze, że jej nie ma. Ciesz się” – odpowiedziała anonimowa twitterowiczka, a inna dołączyła link do artykułu przestrzegającego przed tym szczepieniem. Bo choć ma chronić przed groźnym rakiem szyjki macicy, wywołuje rzekomo mnóstwo działań niepożądanych.
– Ja się takimi głosami nie przejmuję, gdyż wierzę lekarzom – odpowiada na krytykę pani Monika, która uczy języka angielskiego w jednym z krakowskich liceów. – Swoje dzieci szczepię na wszystko, na co powinnam. Tak dbam o ich zdrowie na przyszłość. Córka skończyła 12 lat i z pediatrą doszłyśmy do wniosku, że warto ją uodpornić właśnie przeciwko HPV.
Dr Grażyna Mazur, która jest warszawską ginekolożką, zazdrości lekarce z Krakowa takich matek i pacjentek: – Gdy widzę, jak wiele młodych kobiet przychodzi z infekcjami HPV i początkiem raka, to od razu myślę, ile dzięki szczepieniu mogłoby być zdrowych.
Kiedy dr Mazur 40 lat temu kończyła studia, nie wiązano tego nowotworu z zakażeniami wywołanymi przez wirusy brodawczaka ludzkiego (stąd skrót HPV – human papillomavirus). Odkrywca tej hipotezy, niemiecki uczony prof. Harald zur Hausen, przez ponad dekadę przekonywał, że przed rakiem szyjki macicy może chronić kobiety odpowiednia szczepionka, za którą w 2008 r. otrzymał Nagrodę Nobla. – Olbrzymie osiągnięcie – nie ma wątpliwości dr Mazur. A jednak w Polsce od początku podważane i mocno krytykowane. I to jest główny powód, dlaczego dzisiaj mieszkańcy Krakowa, a nawet tych miast, które zdecydowały się finansować szczepienia przeciwko HPV u młodzieży, nie mogą ich dostać.