Posłowie Prawa i Sprawiedliwości skonfliktowali rzeszę emerytów i rencistów z osobami z niepełnosprawnościami. Sfinansowanie dodatkowej, obiecanej w kampanii wyborczej 13. emerytury ma się bowiem dokonać kosztem tych ostatnich.
Kreatywna księgowość PiS-u
Pozornie głosowano w Sejmie nad zmianą nazwy – powołany zaledwie na początku roku Solidarnościowy Fundusz Wsparcia Osób Niepełnosprawnych przechrzczono na Fundusz Solidarnościowy. Po co? Żeby z niego właśnie sfinansować dodatkowe świadczenie dla seniorów, na które w budżecie państwa nie ma pieniędzy.
Na 13. emeryturę potrzeba, bagatela, około 10 mld zł. Gdyby ten wydatek wpisano do projektu ustawy budżetowej na 2020 r., premier Mateusz Morawiecki nie mógłby się chwalić, że po raz pierwszy od 30 lat wydatki państwa nie będą większe niż jego wpływy. Partia rządząca uciekła się więc do kreatywnej księgowości, dzięki której chce sprawiać wrażenie, że nalewa z pustego. Do Funduszu Solidarnościowego zostanie bowiem przelane 9 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej. To będzie taki swoisty finansowy bajpas - cała operacja odbędzie się poza budżetem, formalnie bez powiększania wydatków państwa. Ale tylko formalnie, bo te 9 mld zniknie.
Czytaj też: Co czeka obecnych i przyszłych emerytów? Przewodnik po zmianach 2019/2020
Najważniejsza jest wygrana Dudy
Pieniądze w Funduszu Rezerwy Demograficznej (do niedawna było tam 41 mld zł) przeznaczone miały być na awaryjne dosypanie do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (z niego wypłaca się emerytury i renty), gdy dziura w ZUS stanie się tak wielka, że z budżetu trudno będzie ją zasypać. Z każdym rokiem gromadzone w nim przez nas pieniądze stają się coraz bardziej potrzebne. PiS jednak nie martwi się dziurą w ZUS, tylko nadchodzącymi wyborami prezydenckimi, które Andrzej Duda musi wygrać. Za każdą cenę.
Niepełnosprawni dostaną jeszcze rykoszetem. Na wypłatę obiecanej przez PiS 13. emerytury potrzeba około 10 mld zł, a z Funduszu Rezerwy Demograficznej zostanie przelanych „tylko” 9 mld zł. Brakujące pieniądze, które miały być przeznaczone m.in. na zatrudnienie asystentów dla osób z niepełnosprawnościami czy sfinansowanie tzw. urlopów wytchnieniowych dla ich opiekunów, najprawdopodobniej też trzeba będzie dorzucić seniorom.
Niepełnosprawni zostaną na lodzie, a premier nadal będzie się chwalił zrównoważonym budżetem.
Czytaj też: Premier wykiwał kobiety. Będzie na nich oszczędzać