Zaszczuta w trakcie poronienia?! Służbom włączył się tryb „nadgorliwość”
Od czasu wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przerywania ciąży słowo „aborcja” włącza u służb tryb „nadgorliwość”, a wyłącza rozum, empatię czy nawet zwykłą ludzką przyzwoitość. Tak było w przypadku, gdy policja pacyfikowała pokojowe demonstracje Strajku Kobiet przy użyciu pałek teleskopowych i gazu pieprzowego. Tak się stało w przypadku pani Joanny, nagłośnionym przez „Fakty” TVN. Tych obrazów nie da się odzobaczyć, budzą dreszcze zgrozy – przerażona, płacząca kobieta na oddziale szpitalnym, zaszczuta przez grupę mundurowych.
Złamana tajemnica lekarska
Przypomnijmy – pani Joanna zażyła tabletkę poronną i gdy poczuła się źle, skontaktowała się ze swoją psychiatrą. Lekarka zatelefonowała pod numer alarmowy 112, twierdząc, że jej pacjentka dokonała aborcji i chce odebrać sobie życie. To właśnie deklarowanie myśli samobójczych (pani Joanna stanowczo temu zaprzecza) miało stanowić podstawę interwencji policji. Informacja o aborcji była złamaniem tajemnicy lekarskiej, ale to właśnie ona sprawiła, że policjantom włączył się tryb „nadgorliwość”. Uznali, że ich asysta na czas przejazdu do szpitala jest niezbędna. Wparowali też na oddział i zaczęli kobietę wypytywać, skąd miała tabletki, kto pomagał jej w ich kupnie. Wielokrotnie zapewniała, że nikt jej nie pomagał, wszystko zrobiła sama.
Według polskiego prawa kobieta, która przerywa ciążę, nie podlega karze.