Najpierw futra, potem PESEL dla zwierzaka. Aktywiści czekają na polityków, ale też robią swoje
„Nowe rozdanie, czas na działanie” – nawołują aktywiści z Vivy! i Otwartych Klatek, organizacji zrzeszonych w koalicji Antyfutro. 24 listopada organizują pod Sejmem wydarzenie z okazji corocznego Dnia Bez Futra. I przypominają, że partie demokratycznej opozycji, które za chwilę utworzą nowy rząd – Koalicja Obywatelska, Nowa Lewica i Polska 2050 – obiecały wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt na futra.
Poparcie deklarowały zarówno partie, jak i poszczególni politycy, m.in. Donald Tusk i Szymon Hołownia. Donald Tusk na spotkaniu wyborczym w Rokietnicy nazwał hodowlę zwierząt na futro „nieludzkim przemysłem”. Zapowiedział, że jeśli wygrają wybory, zakaz zostanie wprowadzony szybko, w ciągu pierwszych 100 dni pracy nowego rządu, przy uwzględnieniu odpowiedniego okresu przejściowego. Szymon Hołownia, dziś marszałek Sejmu, na wiecu w Toruniu powiedział, że uważa hodowlę zwierząt na futro „za coś, co należałoby natychmiast zamknąć, zakończyć”, ale „na takich warunkach, żeby ci, którzy taką działalność prowadzą, nie zbankrutowali”, czyli przy uwzględnieniu odpowiedniego vacatio legis lub mechanizmów kompensacyjnych. Nawet poseł Marek Sawicki z PSL opowiedział się za wprowadzeniem zakazu, z 5–7 letnim okresem przejściowym.
Najpierw futra
Przypomnijmy: Polska jest największym producentem futer w Europie i drugim na świecie. We wrześniu w kraju działało 389 ferm mięsożernych zwierząt futerkowych, na których hoduje się ok. 4 mln zwierząt – głównie norek, ale też lisów czy jenotów. Tymczasem 66,1 proc. Polaków sprzeciwia się hodowli zwierząt na futra. W Europie już 20 krajów zakazało hodowli zwierząt na futra. W grudniu Komisja Europejska udzieli oficjalnej odpowiedzi na Europejską Inicjatywę Obywatelską „Europa Wolna Od Futer”, którą podpisało rekordowe 1,5 mln osób, w tym ponad 90 tys. Polek i Polaków.
– Nie ma na co czekać – mówi prezes Vivy! Cezary Wyszyński. – Od samego początku kadencji upominamy się o rozpoczęcie prac nad projektem nowelizacji ustawy zakazującej hodowli zwierząt na futra. Wyszyński wyjaśnia, że kompleksowo opracowany projekt nowelizacji złożyła w poprzedniej kadencji Małgorzata Tracz, przewodnicząca partii Zieloni, i byłby on dobrym punktem wyjścia w obecnym Sejmie.
Karolina Kuszlewicz, adwokatka specjalizująca się w ochronie praw zwierząt, przyrody i środowiska naturalnego, jest zwolenniczką działania dwutorowego: – W przypadku ustawy o ochronie zwierząt powinniśmy procedować małe nowelizacje tematyczne, a równolegle prowadzić prace nad kompleksową nowelizacją tej ustawy. Im szerszy projekt, tym więcej obejmuje regulacji i tym więcej grup lobbingowych go zwalcza. To był jeden z powodów, dla których przepadła „piątka dla zwierząt”.
PESEL dla zwierzaka
Do podobnego wniosku doszli prawnicy ze stowarzyszenia Prawnicy na Rzecz Zwierząt. Przygotowują projekt ustawy dotyczący obowiązkowego znakowania zwierząt domowych i utworzenia państwowego rejestru, centralnej, ogólnopolskiej bazy danych. – To może być albo osobna ustawa albo mała nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt – mówi dr Agnieszka Gruszczyńska z SWPS, prawniczka, specjalistka z zakresu prawa zwierząt, sekretarz stowarzyszenia.
Prawnicy na Rzecz Zwierząt wspierają kampanię społeczną „PiESEL – nadaj zwierzęciu tożsamość”, promującą wprowadzenie obowiązku trwałego znakowania oraz rejestracji psów i kotów w ogólnopolskiej elektronicznej bazie danych.
– Znakowanie to nie jest może spektakularny problem w zakresie całego modelu ochrony zwierząt – mówi Karolina Kuszlewicz. – Ale w zakresie opieki nad zwierzętami domowymi to jest rewolucja, która powinna się już była wydarzyć dawno temu. To wstyd, że w Polsce ciągle nie ma obowiązku znakowania.
Obowiązkowe czipowanie i ogólnopolski, centralny rejestr zwierząt domowych to podstawowe oręże w walce z bezdomnością psów i kotów oraz z ich oprawcami, sprawcami przestępstw znęcania się nad zwierzętami. A z jednym i drugim mamy w Polsce problem.
Ostrożny optymizm
Aktywiści działający na rzecz zwierząt mają nadzieję, że zmiana władzy dla zwierząt będzie dobrą zmianą.
Małgorzata Szadkowska, prezeska Compassion Polska, przypomina, że w tekście umowy koalicyjnej, którą podpisali w zeszłym tygodniu liderzy PO, PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy, jest tylko jedno zdanie na temat zwierząt. „Strony koalicji będą działać na rzecz poprawy dobrostanu zwierząt”. Deklaracja bardzo ogólna, ale jednak jest. I po raz pierwszy temat traktowania zwierząt był jednym z tematów kampanijnej debaty.
Cezary Wyszyński, prezes Vivy!, obawia się, że nawet najlepsza wola ugrupowań, które wkrótce stworzą nowy rząd, może nie wystarczyć. Każda ustawa wymaga wszak podpisu prezydenta, na którego będą naciskać lobby hodowców, żeby nie podpisywał nowelizacji.
– Boję się, że w tej najbliższej kadencji, w obliczu tego, co zostawia nam PiS, przeoranego systemu sprawiedliwości, zablokowanych środków z KPO, tysiąca innych problemów, spotkamy się z narracją nowej większości parlamentarnej, że najpierw praworządność, a potem ochrona zwierząt – mówi Karolina Kuszlewicz.
Pozostaje robić swoje. Tak jak Fundacja Psia Krew, założona w 2018 r. przez Adama Van Bendlera, komika, aktora i miłośnika zwierząt, która właśnie uruchomiła aplikację Animal Helper, działającą jak pogotowie. Takie 112 dla zwierząt, dostępne w wersji internetowej oraz na platformach Android i iOS, gdzie można zgłosić wypadki i przemoc wobec zwierząt, a dyspozytor kieruje na miejsce tych, którzy mogą pomóc. Aplikacja działa już w województwie pomorskim. Następne będzie Mazowsze, a docelowo ma objąć cały kraj. Jest bezpłatna dla wszystkich użytkowników i została zaprojektowana tak, aby jej interfejs był intuicyjny i dostępny dla osób w każdym wieku. W ciągu pierwszych kilku dni było kilkaset zgłoszeń dotyczących potrąconych saren, znęcania się nad psami czy pseudohodowli.