Szopka Stanowskiego: Kamraci w Kanale Zero. Oddawanie im mikrofonu to zbrodnia naiwności
Farsa powtarza się jako jeszcze większa farsa – nie minął nawet rok od niesławnego wywiadu, który z Januszem Walusiem przeprowadził Krzysztof Stanowski, a na łamy Kanału Zero trafili przedstawiciele ekstremistycznej partii Rodacy Kamraci, patoinfluencerzy Wojciech Olszański i Marcin Osadowski.
Sylwetkę Wojciecha „Jaszczura” Olszańskiego i jego liczne problemy z prawem wynikające z prowadzonej działalności politycznej i medialnej opisała w 2022 r. „Polityka”. Od tego czasu był wielokrotnie karany za mowę nienawiści i groźby. Skazano go m.in. na prace społeczne za nawoływanie do nienawiści wobec Żydów i Ukraińców oraz na karę więzienia za nawoływanie do zabójstwa Billa Gatesa, którą odbył w latach 2022–23. W 2025 r. usłyszał setki zarzutów obejmujących lata 2015–25, został tymczasowo aresztowany i objęty dużym, zbiorczym aktem oskarżenia.
Zbrodnia naiwności
Data premiery: 28 grudnia 2025. Ponad 830 tys. wyświetleń (stan na 30 grudnia). „Zapraszamy na wywiad z liderami ruchu Rodacy Kamraci – Wojciechem Olszańskim i Marcinem Osadowskim. Zapytaliśmy o ich stosunek do Rosji, Ukrainy, ruchu LGBT oraz Żydów, konfrontując ich tezy z pomocą naszych dziennikarzy oraz polityków”.
W korporacyjnym świecie krąży gorzki żart o „spotkaniu, które mogłoby być mailem”; niepotrzebnym spędzie pracowników, które można zastąpić zwykłą wymianą korespondencji. Podobnie nie ma potrzeby zapraszać do studia „Jaszczura i Ludwiczka”, żeby dowiedzieć się, jakie mają poglądy w wymienionych kwestiach, bo materiału na reportaż dla ciekawego dziennikarza nie brakuje.
W przeciwieństwie do nieco mniej skrajnej prawicy umundurowani patostreamerzy nie kryją się ze swoją ideologią, nie owijają jej w bawełnę strawnych dla mainstreamu słówek i mentalnych fikołków. Ich nienawiść jest obsceniczna, nie trzeba podsuwać mikrofonu i dawać szerokiej platformy, żeby ją poznać. Nawet jeśli materiał zostanie uzupełniony dogrywkami „sprawdzającymi fakty”, to nie zostali z nimi skonfrontowani bohaterowie rozmowy. Po części dlatego, że prowadzący rozmowę był nieprzygotowany i nieporadny, ale nie oszukujmy się: nie można się przygotować do rozmowy z osobami, które zamieszkują rzeczywistość wirtualną i nie są w ogóle zainteresowane tym, jak ma się ona do rzeczywistości materialnej – faktów i prawdy. Oddawanie im mikrofonu to zbrodnia naiwności.
Czytaj też: Prawda traci zasięgi. Po głośnej rozmowie Rymanowskiego, czyli fakty nie są już niezbędne
Stanowski ma dobry humor
Komentariat przyjął materiał ze zgrozą, ale i dobrym humorem. Audycja nie podobała się nikomu – lewą stronę irytuje sam pomysł wpuszczania treści faszystowskich na głównonurtową platformę (to sprawa dla sądu, nie telewizyjnego kółka dyskusyjnego), prawica obrusza się zaś hipokryzją Kanału Zero – obiecywał nową jakość, krytykował stare media, a tu proszę: cenzuruje, manipuluje, przerywa i dokręca.
Te negatywne komentarze widzów Kanału Zero ucieszyły jego przeciwników, ale dobry humor nie opuszcza Krzysztofa Stanowskiego, który uważa materiał za jeden z najważniejszych ostatnio w polskich mediach („do czego oczywiście nasi przeciwnicy się nie przyznają, bo albo niczego nie rozumieją, albo zdążyli już się tak naprodukować przed premierą, że teraz nie będą przyznawać, że wyszli na durniów”), bo zamiast przemilczać prorosyjskie środowiska, zdecydowano się zmierzyć z nimi wprost i „rozbroić” wypowiedziami ekspertów.
Przyznaje wprawdzie, że fanów Kamratów to nie przekona, ale może przekona chociaż jedną osobę, więc będzie warto. „A scenariusza przeciwnego – takiego, w którym ktoś przesłucha całości, łącznie z naszymi wtrąceniami – i uzna, że Kamraci jednak mają rację, po prostu nie biorę pod uwagę, bo wówczas musielibyśmy rozpatrywać to, w którą stronę wieje wiatr w głowie osób niespełna rozumu” – stwierdza rezolutnie, dzięki czemu nie musi mierzyć się z realnymi szkodami, których narobił. Ktoś uwierzy Kamratom? Nie szkodzi, to dureń. Ktoś krytykuje? Też dureń.
Czytaj też: Stan prawoskrętny. Kanał Zero powoli staje się zapleczem medialnym prawicy i biznesem politycznym
Kanał Zero i logika towarowa
Oczywiście prawdziwymi naiwniakami są wszyscy, którzy myślą, że w medialnych ekscesach Kanału Zero chodzi o prawdę, dziennikarstwo czy inne wartości. Ba, być może sam Krzysztof Stanowski naprawdę w to wierzy, ale na koniec to cyrk w stylu Jerry’ego Springera, w którym można zareklamować batony („Zanurz się we francuską miłość w wersji fit”), kartę bankową i „oficjalny merch Kanału Zero. Kolekcja limitowana”.
Temat jest kontrowersyjny, więc żre, odsłony rosną, każdy komentarz (jest ich już ponad 30 tys.) przekłada się na przychód. Banalność zła w czasach cyfrowego kapitalizmu. To, co Cory Doctorow nazywa „zgównowaceniem”, można odebrać jako ewolucyjne przetrwanie najlepiej dostosowanych do tego ekosystemu. To podobny mechanizm co w przypadku clickbaitów, gdzie informacja przestała być celem samym w sobie, a stała się produktem. Musi się sprzedać – wygenerować kliknięcie, odsłonę, czas spędzony na stronie, więc tytuł działa jak opakowanie w supermarkecie: ma przyciągnąć wzrok, obiecać emocję lub sensację niezależnie od realnej wartości treści.
W logice towarowej liczy się popyt, nie jakość przekazu. Czy dziwi więc, że Kanał Zero próbuje budować pomost między głównym nurtem, kulturalnym społeczeństwem i dziennikarstwem a ordynarnym patostreamingiem? Na razie jeszcze zachowując dekorum, ale szopka z dokręceniem „fack-checkingu” jest jak plaster na guzie, który sami sobie specjalnie nabiliśmy ciężkim młotkiem.