Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Zagraniczne żyrandole świecą jaśniej

Tusk nie chce kariery w UE. Kto zamiast?

Premier Donald Tusk twardo oświadczył, że sam nie będzie się ubiegał o stanowiska zagraniczne, bo dla niego Mount Everestem marzeń i spełnienia jest przewodzenie Polsce. I tak powinno być. Jednocześnie wskazał, że są inni zdolni Polacy na posady zagranicą.

Wymienił konkretnie pięć nazwisk: Radek Sikorski, Jan Rostowski, Jan Krzysztof Bielecki, Aleksander Kwaśniewski, Jerzy Buzek. Oraz kilka stanowisk: sekretarz generalny NATO, ONZ, szef Komisji Europejskiej, szef Rady Europejskiej i „minister” spraw zagranicznych UE.

Mam dwie uwagi. Nie bardzo wierzę, by gremia światowe naprawdę proponowały Tuskowi posady zagraniczne. To raczej plotka. Owszem, przewodniczący ważnej w Parlamencie Europejskim frakcji w odpowiedzi na pytanie, powiedział o Tusku miło, ale co właściwie miał powiedzieć? Przecież to ludzie grzeczni i polityczni.

Rzeczywiście otwiera się niedługo sezon wyborów i nominacji. Kto myśli o takich posadach – czas, żeby zaczął bywać za granicą, wygłaszać wykłady i przemówienia, a także zakulisowo zabiegać o poparcie. Z polskich osobistości jedynie Sikorskiemu można zaliczyć kilka ważnych przemówień, w których nakreślił jakąś dalekosiężną perspektywę europejską. Świetnym też dla niego piarem była pozycja na liście magazynu „Forbes”. Amerykańsko-polska żona oraz swobodny angielski również stanowią atuty. Ale chwileczkę…

W 2010 r., po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, premier Tusk wycofywał się z wyścigu o prezydenturę, tłumacząc, że przecież nie jest to stanowisko najwyższe i najważniejsze, a tylko prestiż, zaszczyt, żyrandol, piękny pałac, a z realnej władzy to jedynie prawo wetowania ustaw. Podobny argument można dziś powtórzyć w odniesieniu do tych posad zagranicznych. To, że w Polsce przywiązujemy do nich taką wagę – jest w dużej mierze odzwierciedleniem kompleksu prowincji.

Oczywiście nie mamy wglądu w zamknięte obrady wysokich gremiów, ale tok ich rozumowania zdradza dotychczasowa historia. Przyjrzyjmy się nazwiskom po kolei (nie wymieniam wszystkich, bo to tylko krótki komentarz). W ONZ w całej historii sekretarzami generalnymi byli raczej politycy z krajów Trzeciego Świata o znaczeniu – sami oceńcie - Birma, Peru, Egipt, Ghana, którzy bardzo niewiele mogli pomóc nawet własnym krajom. Obecny sekretarz – Ban Ki-moon – z Korei Południowej - nie odgrywa żadnej roli nawet w konflikcie międzykoreańskim, cóż dopiero w innych ważnych sprawach. W NATO sekretarzami generalnymi zostają szefowie partii z mniejszych krajów. Sympatyczny Szkot George Robertson ceniony był za zdolności koncyliacyjne. Ale jaki wpływ ma sekretarz generalny na najważniejszą dziś decyzję Sojuszu – o wycofaniu się poszczególnych krajów z Afganistanu?

Po epoce budowania potęgi Unii Europejskiej i pomnikowych postaciach - Waltera Hallsteina (1958-1967) oraz Jacquesa Delorsa (1985-1995) – przewodniczącym Komisji zostaje Portugalczyk Jose Barroso, który rzecz jasna nie może postawić się nikomu z szefów rządów większych krajów. Jaka jest jego rola w rozwikłaniu sporów z Grecją? Dlaczego mówi się o pani kanclerz Merkel z takim przydechem? Czy to przypadek, że szefowie rządów na osobę „ministra” spraw zagranicznych Unii wybrali panią baronessę Ashton. Czy chcieli mieć w niej przewodnika, a może partnera?

Nasz premier ma rację, kiedy podnosi, że nasz region, tzw. nowa Europa, powinien mieć reprezentanta na światowym świeczniku. Nie przesadzamy tylko z jego blaskiem.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną