Nieoczekiwanie szybko rozmywa się „największa afera korupcyjna w historii Czech”. W połowie czerwca prokuratura oskarżyła kierownictwo partii rządzącej i związanych z nią biznesmenów o stworzenie układu przestępczego. Śledczy weszli m.in. do siedziby rządu, aresztowano szereg wysokich urzędników, w efekcie upadł rząd Petra Nečasa.
Minęło kilka tygodni i skandal wytraca impet. Prokuratura musiała zwolnić wszystkich zatrzymanych, w tym trzech byłych parlamentarzystów. Sąd najwyższy uznał, że nie można postawić im żadnych zarzutów, bo – podobnie jak Nečasa – chroni ich immunitet. Z aresztu wyszła też główna bohaterka afery Jana Nagyova, była szefowa kancelarii premiera. Pod bramą więzienia w Ostrawie witał ją były przełożony i zarazem partner – Nečas długo zaprzeczał pozasłużbowym związkom z Nagyovą, jednak teraz jak lew broni swojej wybranki przed oskarżeniami m.in. o przekroczenie uprawień. Nagyova miała zlecić wywiadowi wojskowemu śledzenie żony premiera i jest to jeden z niewielu zarzutów, który się w całej aferze utrzymał.
Petr Nečas zwierzył się magazynowi „Tyden”, że ze względu na naturę relacji z Janą Nagyovą już wiosną zamierzał zapowiedzieć rezygnację z urzędu, lecz plany pokrzyżowały mu kłopoty w partii. Tymczasem o jego zamiarach świetnie wiedzieli podsłuchujący go prokuratorzy. Według Nečasa, przystąpili do akcji już w czerwcu, bo obawiali się, że nie zdążą wykorzystać melodramatycznych dwuznaczności otaczających romans premiera.