Początkowo z ironią przyjmowano jego tezy, że globalizacja to nie tylko rozszerzanie się rynków ponad granicami państw narodowych i bloków ideologicznych, ale także łamanie granic klasowych, a nawet struktur rodzinnych. Jednak rzeczywistość dramatycznie potwierdziła jego hipotezy. Kilka tygodni po publikacji jego „Społeczeństwa ryzyka” w 1986 roku doszło do wybuchu w Czarnobylu, a w wkrótce też rozpadł się ZSRR.
Dziesięć lat później Ulrich Beck był już klasykiem. W „Chaosie miłości” (1995) wykazywał, jak dalece „refleksyjny indywidualizm” wpływa na tradycyjny model związków uczuciowych i społeczeństwa. Nasze życie staje się bardziej przemyślane. Relacje są ważniejsze niż sformalizowane małżeństwo. Miłość, podobnie jak praca zawodowa, staje się „anarchiczna”, jako umowa czasowa. I tak też tradycjonalistyczne tęsknoty nie mają wiele wspólnego z przeszłością – bo są tworem świata, który chciałby odrzucić.
Odpowiednikiem „chaosu miłości” w sferze prywatnej staje się narastający chaos w sferze publicznej – dowodził Beck rok później w „Wymyślaniu polityczności” (1996). Wyborca nie wiąże się już z tradycyjnym biotopem „swojej” partii, lecz wchodzi w relacje od przypadku do przypadku. Tu „refleksyjna indywidualizacja” osłabia polityczne centrum, zwiększając znaczenie oddolnych grup nieformalnych.
Przez dwadzieścia lat Ulrich Beck był jednym z najważniejszych myślicieli politycznych. Wraz z Anthonym Giddensem opracował program reformy socjaldemokracji. Ich idee były podstawą wspólnego manifestu Tony Blaira i Gerharda Schrödera z 2001 roku. W ostatnich latach Beck z troską analizował narastanie populistycznego indywidualizmu w Europie. Unia – pisał – wymaga przezwyciężenia „metodologicznego nacjonalizmu” w naukach społecznych. Tymczasem kryzys euro pokazuje, ze UE jest niedomyślana, a rola Niemiec w niej wymaga korekty.
W głośnym w ostatnich latach eseju „Niemiecka Europa” piętnował Angelę Merkel – faktycznego „prezydenta Europy” – za jej strategię ratowania Europy w ciasnych normach niemieckiego myślenia o stabilizacji eurowaluty poprzez programy oszczędnościowe. Ukute przez Becka pojęcie „merkiawelizmu” weszło już do europejskiego obiegu. Ceną tej filozofii jest jednak stagnacja w słabszych krajach strefy euro i pogłębiające się pęknięcie Europy. Aby mu zapobiec, Beck wraz z Jürgenem Habermasem proponował nową umowę społeczną na rzecz Europy. Polityka gospodarcza powinna wzmacniać inwestycje i ochronę socjalną słabych krajów przez silne. Oraz wspieranie przez państwa członkowskie i ich gospodarkę dobrowolnego „roku europejskiego”, rocznych praktyk w różnych krajach UE dla ludzi młodych, aby wrastali w kosmopolityczną atmosferę obywateli świata.
Ile z tego było utopią, a ile rozsądnym nakazem, widzimy po narastających falach nacjonalistycznego populizmu i religijnego fundamentalizmu w krajach członkowskich.
W Polsce Ulrich Beck był i pozostanie postacią znaną i cenioną. Urodzony w 1944 roku Ustce jest także w jakiś sposób „nasz”. Wydaje się, że na miejscu byłoby stworzenie – może w otwartym na świat Słupsku – Europejskiego Klubu Dyskusyjnego imienia miejscowego krajana Ulricha Becka.