Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

„Polska wzywa do donosicielstwa”. Niemieckie media zdziwione listem polskiej dyplomacji

Polska ambasada w Niemczech opublikowała list na krótko przed piątkową wizytą polskiego premiera w Berlinie. Polska ambasada w Niemczech opublikowała list na krótko przed piątkową wizytą polskiego premiera w Berlinie. Richard Mortel / Flickr CC by 2.0
List, który ambasada Polski rozsyła do polskich imigrantów w Niemczech, odbił się szerokim echem w Niemczech.

Dzień przed wizytą Mateusza Morawieckiego w Berlinie niemieckie media bardziej niż polskim premierem interesują się listem, który rodzime przedstawicielstwa dyplomatyczne rozesłały do polskich imigrantów w Niemczech.

„Polska wzywa polskich imigrantów do donosicielstwa”, „Polska chce kontrolować, co się o niej mówi” czy wręcz „Polacy za granicą mają szpiegować swoich rodaków” – takie tytuły dominowały w niemieckich mediach. Komunikat pojawił się na paskach kanałów informacyjnych i w głównych wydaniach wiadomości. News znalazł się wśród pięciu najczęściej czytanych tekstów na stronie internetowej programu Tagesschau telewizji publicznej, tuż po materiałach o strzelaninie w USA i o prezydencie Trumpie w aspekcie rozpoczynającej się w Monachium Międzynarodowej Konferencji Bezpieczeństwa.

„Nową, kontrowersyjną ustawą Polska zamierza chronić swoje dobre imię na świecie. Marszałek Senatu Stefan Karczewski chce pójść jeszcze jeden krok dalej” – komentuje publiczny kanał ZDF.

List ambasady do imigrantów

Zdobywające sławę w Niemczech wezwanie to „List Marszałka Senatu w sprawie obrony dobrego imienia Polski i Polaków”, skierowany do Polaków za granicą, nie tylko w Niemczech. Ukazał się już na początku lutego, ale akurat polska ambasada w Niemczech opublikowała go dopiero w ostatni wtorek (13 lutego) i w kontekście kryzysu dyplomatycznego, spowodowanego uchwaleniem nowelizacji ustawy o IPN, która i w Niemczech odbiła się szerokim echem – tak szerokim, że kanclerz Merkel i minister Steinmeier poczuli się zobowiązani do oficjalnego potwierdzenia niemieckiej odpowiedzialności za Holocaust. Co w powszechnej opinii Niemców było oczywiste. Zresztą żaden niemiecki rząd od tej odpowiedzialności się nie odcinał.

Potraktowano to w Niemczech jako kolejne potwierdzenie faktu i gest solidarności wobec Polski, starając się zrozumieć jej oburzenie. Starając się, a niekoniecznie rozumiejąc, bo liczne niemieckie oddolne inicjatywy, jak np. plan postawienia pomnika polskich ofiar cywilnych w centrum Berlina, pokazują wyraźnie, że większość Niemców świetnie wie, kto ponosi winę za II wojną światową.

Z jednej strony wizyta premiera (i szukanie „polskich tematów” w związku z tą okazją), z drugiej światowe echa ustawy o IPN, z jeszcze innej – wrażliwość Niemców na temat prawnej i zbiorowej „ochrony dobrego imienia narodu” czy „państwa” (kojarzonej tu jednoznacznie z tendencjami nacjonalistycznymi)... Było do przewidzenia, że list nie przejdzie bez echa.

„Nie należy tego wezwania przeceniać, bo wystosował je marszałek Senatu, a nie rząd czy Sejm” – mówi Norbert Röttgen, przewodniczący komisji ds. zagranicznych Bundestagu, w wywiadzie dla dziennika „Berliner Zeitung”, który ukaże się 16 lutego. „Z drugiej strony jest to element politycznej taktyki, która stoi za uchwaleniem ostatniej ustawy. Polega ona na tym, by wzmocnić w Polsce poczucie, że jest za granicą traktowana z zasady niesprawiedliwie”.

Niemieccy dziennikarze dostali potwierdzenie, że list jest rozsyłany mailowo przez konsulat generalny w Monachium. W czwartek do Polaków mieszkających w północnych Niemczech list rozsyła konsulat w Hamburgu. Wezwanie polskiego Senatu zostało zamieszczone na stronie polskiej ambasady w Berlinie – ale tylko na jej polskiej wersji językowej (zwykle publikuje się na dwóch).

Polski ambasador Andrzej Przyłębski, pytany o szczegóły listu do Polonii, odpowiedział, że „chodzi tu o zwyczajne zadania przedstawicielstwa dyplomatycznego czy konsularnego”. Nie potrafił natomiast – na razie – uściślić, co miałoby się stać ze zgromadzonymi w ten sposób informacjami.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Nie tylko Collegium Humanum. Afera trwa. Producentów dyplomów MBA było więcej

Od kilkunastu tygodni śląski wydział Prokuratury Krajowej prowadzi wielowątkowe śledztwo, a o skali handlu dyplomami mówi jeden z najnowszych zarzutów, jakie usłyszał zatrzymany ponad miesiąc temu rektor Collegium Humanum Paweł Cz.

Anna Dąbrowska
11.05.2024
Reklama