Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Wiesław, odejdź

Władysław Gomułka z optymizmem witał nadchodzący rok. Siedzący dalej premier Cyrankiewicz ma bardziej sceptyczną minę. Władysław Gomułka z optymizmem witał nadchodzący rok. Siedzący dalej premier Cyrankiewicz ma bardziej sceptyczną minę. Henryk Rosiak / Forum
Oficjalnie Władysław Gomułka zapadł na zdrowiu. Naprawdę przestał być w grudniu 1970 r. I sekretarzem KC PZPR w wyniku zakulisowych działań grupy współpracowników. Oto, jak do tego doszło.
Płonie gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku, grudzień 1970 r.East News Płonie gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku, grudzień 1970 r.

Ranek tego dnia w żaden sposób nie zapowiadał dramatycznych zdarzeń. Dygnitarze nieśpiesznie zajmowali miejsca na sali, w kuluarach ciągnęły się towarzyskie pogawędki. Sygnałem do rozpoczęcia obrad VI Plenum Komitetu Centralnego PZPR stało się przybycie Władysława Gomułki i członków Biura Politycznego. I sekretarza KC dawno już nie widziano tak rozluźnionego i uśmiechniętego. Właśnie święcił największy triumf swojej polityki zagranicznej: kilka dni wcześniej kanclerz Willy Brandt i premier Józef Cyrankiewicz podpisali układ pokojowy między Polską i Niemcami zachodnimi, stanowiący ostateczne uznanie granicy na Odrze i Nysie („Przyklęk pokoju”, POLITYKA 49). Temu osiągnięciu polskiej dyplomacji miała być poświęcona część rozpoczynających się obrad. Był 14 grudnia 1970 r.

Około południa, gdy Bolesław Jaszczuk odczytywał referat zatytułowany „Rosnący potencjał ekonomiczny zapewni wzrost poziomu życia mas pracujących”, zebrani zauważyli zamieszanie w prezydium. Do członków Biura Politycznego podchodzili oficerowie BOR, szeptali i podawali jakieś notatki. Gomułka i Cyrankiewicz kilkakrotnie wychodzili na zaplecze. Zenon Kliszko półgłosem, ale z wyraźnym niepokojem naradzał się ze Stanisławem Kociołkiem, który w chwilę później pośpiesznie opuścił obrady. Po sali zaczęła krążyć wieść, że gdańscy stoczniowcy wyszli na ulicę w proteście przeciw ogłoszonej podwyżce cen. Gomułka wyraźnie stracił humor i sprawozdanie z przebiegu negocjacji polsko-niemieckich odczytał bezbarwnym głosem. Na pewno nie przypuszczał jednak, że jest to ostatnie przemówienie, jakie wygłasza w gmachu KC.

Prasa, radio i telewizja początkowo nie przekazywały żadnych informacji o krwawych walkach na ulicach, później ograniczyły się do niejasnych komunikatów, że „elementy awanturnicze i chuligańskie, nie mające nic wspólnego z klasą robotniczą, zdemolowały i podpaliły kilka budynków i obrabowały kilkadziesiąt sklepów”.

Polityka 51.2010 (2787) z dnia 18.12.2010; Historia; s. 54
Reklama