Bracia Muzułmańscy i członkowie partii BAAS różnili się pod względem społecznym i religijnym. Obydwa ugrupowania walczyły ze sobą politycznie i zbrojnie na długo przed tym, jak baasiści przejęli władzę w Syrii w 1963 r. Nawet przyszły dyktator Hafez Asad, ojciec dzisiejszego prezydenta, ucierpiał w wyniku ulicznych potyczek zwaśnionych organizacji, gdy w 1948 r. został raniony nożem w plecy przez członka Bractwa.
Zwolennicy partii BAAS byli zwolennikami arabskiej wersji socjalizmu, jak ją wówczas nazywano. BAAS było to ugrupowanie świeckie, które – u zarania – reprezentowało najuboższe warstwy społeczeństwa, opowiadało się za upaństwowieniem ważnych dziedzin gospodarki; składało się w większości z religijnej sekty alawitów, stanowiącej liczebną mniejszość w państwie syryjskim. Kierownictwo BAAS nawiązało bliską współpracę ze Związkiem Sowieckim, stając się (po podpisaniu traktatu izraelsko-egipskiego w Camp David w 1978 r.) najważniejszym sojusznikiem Moskwy na Bliskim Wschodzie.
Do Bractwa Muzułmańskiego należeli z kolei konserwatywni i religijni sunnici, uznający alawitów za odstępców. Ich zdaniem sekularyzacyjne działania baasistów były destrukcyjne wobec tradycyjnego sunnickiego społeczeństwa. W skład tego ruchu wchodzili handlarze, drobni przedsiębiorcy, uczeni skupieni wokół meczetów – przeciwnicy ingerencji państwa w gospodarkę. Do czasu zamachu stanu zorganizowanego przez partię BAAS Bractwo swobodnie działało jako legalna opozycja, zdobyło 10 mandatów w wyborach parlamentarnych w 1961 r.
Przejęcie władzy przez BAAS spowodowało delegalizację Bractwa i represje wobec jego członków. W połowie lat 60. organizacja ta stała się praktycznie jedyną znaczącą, lecz nielegalnie działającą reprezentacją sunnickiej większości. Aby pozbawić ją wpływów w społeczeństwie, Damaszek represjonował jej zwolenników i zakazał nauczania religii poza meczetami. W latach 1964–65 doszło do masowych demonstracji i strajków antyrządowych, w tym w Hamie, brutalnie tłumionych przez wojska podległe reżimowi. Część członków Bractwa aresztowano, inni przymusowo wybrali emigrację.
W 1971 r. władzę w kraju przejął sekretarz generalny partii BAAS alawita Hafez Asad, który dwa lata później wprowadził zapis do konstytucji, z którego wynikało, że prezydent Syrii nie musi być muzułmaninem. Spowodowało to wybuch protestów w wielu miastach, lecz w tym czasie nie zagrażały one poważnie kierownictwu BAAS, gdyż sytuacja gospodarcza była stabilna. Asad ugruntowywał dyktatorskie rządy, wprowadzając członków własnej rodziny na najważniejsze stanowiska państwowe. Do kolejnego napięcia doszło w 1976 r., gdy prezydent wysłał wojska syryjskie do Libanu, które początkowo miały wesprzeć chrześcijańskich maronitów, a zostały tam aż do 2005 r., czynnie ingerując w libańską politykę wewnętrzną.
Pogarszająca się sytuacja gospodarcza, wszechobecna korupcja i uprzywilejowanie alawickiej mniejszości spowodowało, że pod koniec lat 70. członkowie Bractwa coraz częściej z bronią w ręku atakowali przedstawicieli BAAS. Kierownictwo organizacji ukrywało się w starożytnych miastach na północy Syrii – Aleppo i Hamie, gdzie zwarta zabudowa uniemożliwiała wjazd ciężkiego sprzętu wojskowego. Nastały czasy codziennego terroru, wymierzonego w rządzącą elitę alawicką.
Sympatycy Bractwa organizowali masowe demonstracje, podpalali rządowe budynki i zastraszali Syryjczyków nieprzestrzegających religijnych nakazów. Zwłaszcza nocą muzułmańscy fundamentaliści praktycznie przejmowali władzę na ulicach wielu syryjskich miast, a ich specjalne grupy uderzeniowe mordowały skrytobójczo lokalnych baasistowskich notabli. Na północy kraju miała wówczas miejsce autentyczna miejska rebelia przeciwko rządom klanu Asadów. W latach 1979–81, w samym tylko Aleppo, w wyniku terrorystycznych akcji Bractwa zginęło ponad 300 osób. To właśnie w tym mieście doszło do masakry kilkudziesięciu kadetów z tamtejszej szkoły artylerii, za którą odpowiedzialnością reżim w Damaszku obarczył Bractwo Muzułmańskie.
Rządzący BAAS odpowiadał terrorem na terror, krwawo pacyfikując zrewoltowane miasta. Do jednej z takich akcji doszło 9 marca 1980 r. w Dżisr asz-Szughur, mieście położonym między Aleppo i Latakią. Gdy protestujący zaatakowali rządowe budynki i wojskowe baraki, oddziały wierne Damaszkowi przy użyciu helikopterów zabiły około 200 osób. Pojmały też wielu jeńców, którzy następnie zostali straceni w wyniku wyroków wydanych przez wojskowe sądy polowe. Rebelia szybko rozprzestrzeniała się na cały kraj. Zbrojne ataki Bractwa zaczęły dosięgać nawet partyjnych decydentów z Damaszku. 26 czerwca 1980 r. sam prezydent Asad ledwo uszedł z życiem, gdy muzułmańscy fundamentaliści rzucili w niego dwa granaty i otworzyli ogień z karabinów maszynowych. W odwecie, dzień później, oddziały wojskowe bezpośrednio podległe Rifaatowi Asadowi, bratu Hafeza, dokonały egzekucji ponad tysiąca islamskich więźniów osadzonych w pustynnym więzieniu Tadmor w Palmyrze.
Niecałe dwa tygodnie później syryjski parlament przegłosował Prawo nr 49: za członkostwo w Bractwie groził wyrok śmierci. Nasilenie rządowych akcji odwetowych sprawiło, że pole konfrontacji przeniosło się do Damaszku. W 1981 r. w wyniku wybuchów bomb pułapek zginęło w stolicy wielu członków rządzącej partii BAAS, a sam fakt, że fundamentaliści islamscy bezkarnie operowali w stolicy, wywoływał niepokój wśród rządzącej elity. Gdy egipski prezydent Anwar Sadat został zamordowany przez muzułmańskich fundamentalistów w październiku 1981 r., w Damaszku pojawiły się ulotki przepowiadające ten sam los Hafezowi Asadowi.
Hama – miasto, którego korzenie sięgały starożytności i zostało nawet wymienione w Biblii – stanowiła jedną z najważniejszych siedzib Bractwa Muzułmańskiego i zarazem centrum antybaasistowskiej aktywności tej organizacji. Na początku lat 80. miasto liczyło ok. 200 tys. mieszkańców, z czego większość stanowili sunnici, przywiązani do tradycyjnych islamskich obyczajów. W okresie rebelii przeciwko rządom Asadów wielokrotnie dochodziło tu do masowych protestów, które często kończyły się regularnymi walkami. W ich wyniku najbardziej cierpieli cywile. W lutym 1982 r. wybuch antyrządowych zamieszek w Hamie skończył się dla większości mieszkańców nadzwyczaj tragicznie.
W nocy z 2 na 3 lutego 1982 r. syryjski oddział wojskowy, operujący w obrębie starego miasta, wpadł w zasadzkę zastawioną przez muzułmańskich fundamentalistów. Ukryci na dachach domów snajperzy zabili kilkunastu żołnierzy. Rozpoczęło się masowe miejskie powstanie, minarety rozbłysnęły światłem, a z głośników mieszkańcy usłyszeli wezwanie do dżihadu przeciwko partii BAAS. Islamscy fundamentaliści tylko czekali na ten sygnał. Setki bojowników ruszyły ze swoich kryjówek, mordując członków partii, lokalnych urzędników, żołnierzy i rabując ich domy. Zajmowali policyjne stanowiska i budynki, pozyskując amunicję i broń. Do rana 3 lutego 1982 r. kilkudziesięciu baasistowskich aktywistów zostało zabitych, a Hama została ogłoszona miastem wyzwolonym. Jak napisał biograf Hafeza Asada – Patrick Seale – bitwa o Hamę była konfliktem wielopłaszczyznowym, starciem między konserwatywnym islamem a świecką partią BAAS, między sunnitami i alawitami, między pojedynczym miastem a represyjną machiną państwową. Obydwie strony – partia i Bractwo Muzułmańskie – zdawały sobie sprawę, że jest to decydujący pojedynek w ramach ich długoletniej walki o przyszłość Syrii.
Oblężenie Hamy trwało ponad trzy tygodnie. W pierwszym okresie siły rządowe starały się odzyskać kontrolę nad miastem, a następnie systematycznie wyłapywały rebeliantów, niszcząc przy okazji dużą część miasta.
Prezydent wysłał do walki około 12 tys. ludzi: zawodowych żołnierzy, uzbrojonych aktywistów partyjnych, policjantów, członków oddziałów paramilitarnych, w tym elitarne oddziały Saraya ad Difa, bezpośrednio podległe Rifaatowi Asadowi. Były to wojska zaprawione w walce z miejską partyzantką, słynące z wyjątkowego okrucieństwa. Siły rządowe dysponowały helikopterami, artylerią i czołgami. Powstańcy nie posiadali takiego arsenału, ale skutecznie razili żołnierzy z wyrzutni granatów, a także dzięki snajperom ukrywającym się na dachach i wśród ruin zniszczonych budynków. Część z walczących fundamentalistów islamskich była dobrze obeznana z militarnym rzemiosłem i partyzancką walką. Prawie połowa ujętych przez oddziały baasistów bojowników przeszła specjalne przeszkolenie w obozach wojskowych w innych krajach arabskich, zwłaszcza w Jordanii.
Oblężenie Hamy nie było zwykłą pacyfikacją – krwawe walki na ulicach miasta przypominały regularną wojnę domową. Żołnierze wierni klanowi Asadów musieli strzelać do własnych rodaków i to tragiczne przeświadczenie spowodowało, że część z nich zdezerterowała, inni zaś przyłączyli się do rebeliantów. Wedle zebranych po latach relacji syryjscy oficerowie wprost otrzymali rozkaz, aby nie zważając na potencjalne ofiary cywilne, jak najszybciej zdusić powstanie.
Cele powstańców nie były do końca jasne. Różne organizacje fundamentalistyczne, walczące z dyktaturą partii BAAS, nie miały spójnego programu. Bractwo Muzułmańskie współpracowało wówczas z islamską organizacją al-Talia al-Muqatila, a wielu religijnych radykałów należało jednocześnie do obydwu ugrupowań. Domagali się powołania republiki islamskiej, lecz nikt nie wiedział, jak ten projekt będzie wyglądał w praktyce. Bractwo zyskało poparcie wielu ludzi skrzywdzonych przez rządy Asadów – muzułmańskich konserwatystów pozostających na wygnaniu czy dawnych właścicieli ziemskich. Było to jednak za mało, aby wzniecić ogólnokrajowe powstanie i żadne z miast syryjskich nie poparło rebeliantów z Hamy.
Krok po kroku oddziały baasistowskie odzyskiwały kontrolę nad miastem. Najtrudniej było im walczyć w obrębie starego miasta: wąska i ścisła zabudowa uniemożliwiała poruszanie się opancerzonymi wozami. Dlatego zasypywali tę część Hamy gradem pocisków artyleryjskich, zabijając przy tym setki cywilów chroniących się w swoich domach. Następnie wjeżdżali tam czołgami, które równały z ziemią całe dzielnice. Ludzie, którzy nie zdążyli uciec z linii szybko zmieniającego się frontu, ginęli od zabłąkanych kul.
Pozbawieni wody, żywności, lekarstw i opieki medycznej próbowali wydostać się z piekła, jednak często byli zatrzymywani na obrzeżach, torturowani i mordowani. Ranni chowali się w ocalonych budynkach, żony ukrywały ciała zabitych mężów i synów. Żołnierze reżimu BAAS szabrowali opuszczone mieszkania i gwałcili bezbronne kobiety. Wtedy też dochodziło do masowych egzekucji, a zabijani byli głównie mężczyźni. Ciała były oblewane ropą i na miejscu palone.
Liczby zabitych znacząco się różnią: jedne źródła mówią o 3 tys., drugie o 40 tys. ofiar i zaginionych. Rebelianci mieli zastrzelić około tysiąca żołnierzy oddziałów rządowych. Zginęło też podobno trzech sowieckich doradców wojskowych, wspomagających siły reżimowe. Wiele ciał nie zostało w ogóle wydobytych spod gruzów, a rodziny, które szukały zaginionych bliskich, nie dostały pozwolenia na powrót do miasta. W Hamie nie było żadnych zagranicznych dziennikarzy ani dyplomatów, a blokada informacyjna spowodowała, że światowe media informowały o tych wydarzeniach dopiero parę dni po wybuchu powstania.
Celem rządzącej partii BAAS była nie tylko pacyfikacja niepokornego miasta, lecz trwała zmiana jego tradycyjnego muzułmańskiego charakteru. Jeden z francuskich dziennikarzy, któremu jako jedynemu udało się dotrzeć w lutym 1982 r. do Hamy, napisał, że po zakończeniu najcięższych walk władze od razu zaczęły tworzyć nowy ład architektoniczny. Wyburzono starą zabudowę, zaprojektowano szerokie ulice. Nie poskąpiono pieniędzy na nowoczesny szpital, centrum kulturalne czy wielki basen o wymiarach olimpijskich. Na polecenie Asada odbudowano również kościół i dwa meczety zniszczone podczas walk. Za rewolucyjną można również uznać zmianę statusu domów akademickich na koedukacyjne. Wszystkie te działania miały przywrócić normalne życie, lecz nie były w stanie zatrzeć pamięci o zbrodni.
Reżim w Damaszku uważał, że w wywołaniu powstania w Hamie wzięły udział obce państwa, Jordania, Irak i Stany Zjednoczone. Rebelianci byli prawdopodobnie wyposażeni w amerykańską broń, a część znalezionego w gruzach miasta uzbrojenia rzeczywiście pochodziła z Iraku. O związkach z tymi krajami mieli również mówić schwytani powstańcy, których poddano brutalnym przesłuchaniom. Po upadku powstania Bractwo Muzułmańskie zostało praktycznie rozbite i podzieliło się na dwie frakcje. Część z członków organizacji uciekła do Iraku, Jordanii, Stanów Zjednoczonych i RFN.
Gdy w 2011 r. arabska wiosna dotarła do Syrii, miastem, w którym odbyły się wielkie manifestacje antyreżimowe, znowu była Hama. Ponownie władze w Damaszku użyły siły wobec protestujących. Czy masakra 1982 r. w Hamie zostanie kiedykolwiek rozliczona? Jej organizator Rifaat Asad próbował przejąć władzę od swojego brata w 1984 r., dokonując nieudanego puczu i został wygnany z kraju. Obecnie mieszka w Europie, ma domy we Francji, Hiszpanii i Londynie. Prezydent Hafez Asad zmarł w 2000 r., a schedę po nim przejął syn Baszar, który kontynuuje dyktatorskie rządy ojca.
Autor jest doktorantem na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW, pracownikiem Biura Edukacji Publicznej IPN.