W I w. n.e. rzymscy namiestnicy prowincji, orzekający w sprawach karnych, cieszyli się niemal nieograniczoną swobodą w zakresie tego, jakie dowody dopuścić, jakie pominąć i w jaki sposób materiał dowodowy pozyskiwać. Okoliczność ta pozwala częściowo zrozumieć, dlaczego podczas „procesu” Chrystusa prefekt Judei Poncjusz Piłat zlekceważył ważną poszlakę, mogącą uratować życie oskarżonego o zdradę stanu Jezusa z Nazaretu. Poza urzędniczą omnipotencją wpływ na postawę namiestnika miał jednak również sposób, w jaki podchodzono wówczas do opinii kobiet. Zachowanie Piłata zapoczątkowało długą dyskusję na temat roli snów w życiu człowieka, społecznych oczekiwań wobec przedstawicielek płci pięknej oraz tego, w jaki sposób mężowie powinni traktować swoje małżonki.
Proces
Rozprawa przeprowadzona w sprawie Jezusa, którą wierni tradycji do dziś nazywamy procesem, w istocie była czymś na kształt sumarycznego postępowania administracyjnego. Przed reprezentantem rzymskiej władzy postawiono człowieka oskarżonego o dopuszczenie się najcięższych przestępstw o charakterze politycznym. Zarzucono mu: ogłaszanie się królem, podburzanie ludności do buntu, nawoływanie do niepłacenia podatków.
Za każdy z wymienionych wyżej czynów Rzymianie bez większych ceregieli zadawali sprawcy okrutną śmierć. Miała ona stanowić złowieszcze memento dla tych, którzy w przyszłości ważyliby się ponownie rzucić wyzwanie imperialnemu majestatowi. W sprawach natury politycznej Kwiryci rzadko dopuszczali do siebie myśl, z której w epoce nowożytnej wykształciła się zasada domniemania niewinności. Z perspektywy rzymskiej racji stanu w razie wątpliwości lepiej było stracić podejrzanego, wykluczając tym samym potencjalne zagrożenie dla państwa z jego strony, niźli wypuścić go, ryzykując kłopoty.
Ponieważ obwiniony Jezus z Nazaretu nie był obywatelem rzymskim, namiestnik nie musiał dochowywać należytej staranności w prowadzeniu dochodzenia. Na podległych sobie ziemiach był udzielnym panem życia i śmierci miejscowej ludności. W tych warunkach jego swoboda co do tego, jakie dowody przyjąć, a jakie odrzucić, była bardzo szeroka. A jednak, zgodnie z przekazami ewangelicznymi w sprawie Jezusa, Piłat od samego początku zachowywał się niestandardowo. Rozmawiał z oskarżonym jak równy z równym. Zadawał mu uprzejme pytania oraz próbował wdawać się w dyskusje natury filozoficznej i światopoglądowej. Podjął również – dziw nad dziwy! – szereg prób ratowania życia Nazarejczyka.
Dowód
W opinii na temat niewinności oskarżonego utwierdziło Piłata jedynie przesłuchanie, jakiemu poddał Jezusa. W Ewangelii według św. Mateusza pojawia się wzmianka o pewnym dowodzie, który został zlekceważony, a któremu dla odmiany mnóstwo uwagi poświęcili średniowieczni teologowie. Ewangelista pisze mianowicie: „A gdy on odbywał przewód sądowy, żona jego przysłała mu ostrzeżenie: »Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu«”.
Co robiła w Jerozolimie małżonka namiestnika, której tradycja chrześcijańska nadała imię Klaudia Prokula, nie wiadomo. W czasach Piłata prawo rzymskie zabraniało gubernatorom zabierania żon na „placówki”. Doświadczenia poprzednich wieków pokazały bowiem, że za większością afer korupcyjnych oraz przypadków zdzierstw stały właśnie małżonki rzymskich urzędników, które będąc na miejscu, nieustannie motywowały mężów do zdecydowanych działań, mających na celu zabezpieczenie bytu rodziny na przyszłość.
Rzymianie byli społeczeństwem ponadprzeciętnie zabobonnym. Wszelkim niezrozumiałym, a przez to budzącym przerażenie zjawiskom (np. zaćmienia, niespodziewane wyładowania atmosferyczne, narodziny hybrydowatych stworzeń) nadawali znaczenie symboliczne. Postrzegali je jako formę wiadomości przesłanej przez bóstwa i dokładali wszelkich starań, by we właściwy sposób je zrozumieć, a następnie uczynić zadość woli przerażających ponadnaturalnych sił. Formą komunikacji z zaświatami były również sny. Skoro więc niekorzystna lub korzystna wróżba (lot ptaków, nieoczekiwane pojawienie się orła lub węża, rozjaśnienie się nieba, opady, błyskawice itd.) mogły decydować o wyprowadzeniu armii w pole lub wycofaniu się z bitwy, tym bardziej sen mógł zaważyć na losie jednostki oskarżonej w procesie karnym.
Tymczasem z relacji ewangelisty Mateusza wynika, że Piłat zignorował wiadomość od żony. Dla współczesnych jego zachowanie było w pełni zrozumiałe. Sen mógł mieć swoją wagę, o ile wyśnił go... mężczyzna. Społeczeństwo żydowskie dzieliło ten punkt widzenia. Józef z Nazaretu dwukrotnie otrzymał oniryczne dyspozycje od anioła (nakaz poślubienia Maryi oraz ostrzeżenie przed zemstą Heroda), które wykonał bez szemrania. Ze wskazówkami otrzymanymi we śnie nie dyskutowali również Mędrcy ze Wschodu.
Wiadomość od Boga
Snami kobiecymi nie przejmował się nikt. W Księdze Mądrości znalazła się opinia, że tylko głupcy wierzą snom. Dziwnym zbiegiem okoliczności właśnie paniom przypisywano w starożytności lekkomyślność, niestabilność psychiczną, brak kontroli nad instynktami i wiele innych stereotypowych przypadłości. Liczne ślady takiej postawy zachowały się w przepisach prawa rzymskiego. Urzędnik reprezentujący w Judei majestat imperium nie mógł oprzeć swojej decyzji na kobiecych majakach, nawet jeżeli wewnątrz towarzyszyło mu przekonanie o ich słuszności.
Piłat nie był w swojej postawie odosobniony. Kilka godzin przed śmiercią Juliusz Cezar otrzymał ostrzeżenie od swej małżonki, którą nocą męczyły upiorne wizje. Jednemu z przyjaciół, odradzającemu wizytę tego dnia w senacie, dyktator odburknął: „Chcesz, bym im powiedział, że Cezar się z nimi nie spotka, bo jego żona miała zły sen?!”. Na ziemiach palestyńskich wciąż żywy był natomiast tragiczny koniec wybitnego cezariańskiego generała Marka Antoniusza, którego niedawny upadek powszechnie wiązano z „niewolą”, w jaką dobrowolnie się oddał, nawiązując romans z Kleopatrą, a następnie spełniając różnorakie jej zachcianki.
Zatem w społeczeństwie opartym na hierarchii i patriarchalizmie niezbywalnym prawem kobiety było śnić koszmary, ale – w przeciwieństwie do wizji męskich – nie mogły one wywierać najmniejszego wpływu na sprawy publiczne.
Nic więc dziwnego, że autorów starożytnych i średniowiecznych nie zajmowała specjalnie kwestia, z jakiego powodu Piłat zlekceważył wiadomość od żony. To rozumieli doskonale. Interesowało ich raczej źródło nocnych wizji Prokuli. W pismach Ojców Kościoła małżonka Piłata ukazana została w świetle pozytywnym. Nie mieli wątpliwości, że sen, który ją nawiedził w przeddzień pojawienia się Chrystusa w pretorium, pochodził od Boga.
Orygenes dowodził, że ciężka noc stała się przyczyną jej nawrócenia. Jan Chryzostom – zdecydowanie odchodząc od ducha swoich czasów – wyjaśniał: „A czemu to Piłat nie miał takiego snu? Albo dlatego, że była bardziej godna, albo dlatego, że nie uwierzono by mu, gdyby to jemu się to śniło, albo wreszcie dlatego, że on by o tym nie powiedział. Dlatego Bóg sprawił, aby żona miała sen i by stał się on wszystkim wiadomy. A sen ten nie był zwyczajny, bo wiele cierpiała, by jej mąż więcej wzbraniał się przed zabójstwem również ze względu na przywiązanie do niej”.
W średniowieczu nie zabrakło autorów, którzy podzielili powyższy, życzliwy dla kobiety punkt widzenia. Opierając się na apokryfach, legendach oraz popularnych wówczas przedstawieniach pasyjnych, podkreślano jej oddanie dla męża, gotowość do poświęceń oraz pokorę, z jaką znosiła głód i poniewierkę w czasach, gdy Piłat popadł w cesarską niełaskę.
Diabelska intryga
W wiekach średnich pojawiła się wszakże również inna, mniej przychylna dla namiestnikowskiej małżonki interpretacja fragmentu Ewangelii według św. Mateusza. Przyjmując, że męka i śmierć Chrystusa musiały się dokonać, gdyż taki był Boży plan zbawienia, niektórzy teologowie doszli do wniosku, że wszyscy, którzy pragnęli temu przeszkodzić, działali z podpuszczenia sił nieczystych.
Dominikanin Wincenty Ferreriusz w kazaniu na Wielki Piątek przedstawił autorską wersję wydarzeń: „Tymczasem żona Piłata spała (...). Gdy ona spała, diabeł dostrzegł i poznał niewinność, i świętość Jezusa Chrystusa i cierpliwość, z jaką znosił całe to zło, i widział dobrze wielką radość, jaka ogarnęła świętych w otchłani i aniołów (...). Skoro diabeł zobaczył i usłyszał to wszystko z całych sił i na wszelkie sposoby starał się nie dopuścić do tego, by Jezus umarł. »W ten sam sposób – powiedział sobie diabeł – jak spowodowałem potępienie i śmierć przez kobietę, tak teraz przez kobietę chcę przeszkodzić zbawieniu rodzaju ludzkiego«. I przewrotny diabeł, aby przeszkodzić śmierci Chrystusa, poszedł do żony Piłata we śnie i powiedział jej: »O zdrajczyni! Jeśli ten człowiek, który jest święty i sprawiedliwy, umrze, ja cię zniszczę i zetrę twoje dzieci, dlatego zrób tak: podnieś się i powiedz twojemu mężowi, Piłatowi, żeby miał się na baczności i nie skazywał go na śmierć. A jeżeli go skaże, bądź pewna, że zniszczę cię i wszystko, co do ciebie należy. Wiedz bowiem, że jestem potężnym bogiem, który przyszedł cię przestrzec«”.
Jeszcze bardziej osobliwe stanowisko zajął franciszkanin Bernardyn ze Sieny: „W tej kobiecie zbiegły się niewinność Chrystusa i złośliwość diabła. Oto bowiem diabeł z czystej złośliwości wstawiał się za niewinnością. (...) Udał się więc do kobiety, o której wiedział, że będzie łatwo ją przekonać. Poznał bowiem, że Piłat jest do niej przywiązany miłością większą, niż powinien. Miłość bowiem natychmiast wysłuchuje tego, o co prosi osoba ukochana. Uznał więc diabeł, że szybciej podejdzie do męża związanego miłością do kobiety. Ukazał się tedy żonie Piłata i straszliwie ją przeraził, mówiąc: »Dlaczego przed twym mężem stoi ten, który jest niewinny i sprawiedliwy? Jego skazanie na śmierć nie pozostanie bez przerażającej zemsty na Piłacie, a w konsekwencji również na tobie. Dlatego radzę tobie i twojemu mężowi, aby całkowicie umorzył postępowanie, aby nie cierpiał przez straszne i niespodziewane nieszczęścia, a ty razem z nim«. Żona, przejęta strachem z powodu zasłyszanej nowiny, natychmiast, po kobiecemu wierząc radzie, wysłała do Piłata jakiegoś wezwanego i pouczonego o widzeniu sekretarza albo napisała list, w którym swe słowa zawarła zaledwie w jednym zdaniu: »Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym«”.
Epilog
To poniekąd oczywiste, że głos musiała zabrać kobieta, by dyskusji na temat ewangelicznego epizodu związanego ze snem żony Piłata zostały nadane właściwe proporcje. W najwytworniejszy sposób udało się to angielskiej poetce doby elżbietańskiej Emilii Lanier. W tomiku „Salve Deus Rex Judaeorum” z 1611 r. autorka opowiedziała historię męki Chrystusa widzianej oczyma kobiet, które były jej świadkami. Jednym z najcenniejszych świadectw jest naturalnie głos żony Piłata.
Lanier w dowcipny sposób postawiła śmiałą tezę, zgodnie z którą aktywność Prokuli podczas procesu Chrystusa zmyła z płci niewieściej odium, jakie spoczęło na niej kiedyś za sprawą postępku pramatki Ewy. Jak bowiem rodzaj ludzki znalazł się w opłakanym położeniu przez to, że Adam posłuchał swojej połowicy, tak został wydźwignięty z otchłani grzechu przez impertynencką postawę rzymskiego namiestnika, ignorującego głos własnej żony.
Angielska poetka, łamiąc prawne i obyczajowe tabu, ośmieliła się przy okazji stwierdzić, że świat byłby lepszy i wielu tragedii dałoby się uniknąć, gdyby mężowie okazywali większy szacunek żonom, wyrażający się między innymi przez wysłuchiwanie tego, co mają do powiedzenia. Dyskusji na ten temat nie podjęto jednak z powodów oczywistych.
***
Autor, dr hab., jest kierownikiem Katedry Prawa Rzymskiego KUL, pisuje felietony dla „Dziennika Gazety Prawnej”, a także teksty i eseje dla „Edukacji Prawniczej”, „Temidium”, kwartalnika Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” oraz „Mówią Wieki”. W ramach własnego wykładu „Prawo i obyczaje w Nowym Testamencie” przedstawia prawo i historię dawnego Izraela widziane przez pryzmat przekazów ewangelicznych.