Klasyki Polityki

Nie potrzeba Bundeswehry

Stanęło nieomal wszystko. Stanęło nieomal wszystko. Andrzej Rybczyński/ADM / •
Pierwszy od lat atak prawdziwej zimy przypomniał stare czasy. Cofnijmy się zatem pamięcią do niegdysiejszych śniegów w PRL.
Pamięć o mrozach i śniegach lat sześćdziesiątych przysypała zima stulecia.Zbigniew Kosycarz/ADM/• Pamięć o mrozach i śniegach lat sześćdziesiątych przysypała zima stulecia.
Nawalił nie tylko sprzęt, nawaliło przede wszystkim socjalistyczne państwo.Cezary Langda/ADM/CAF Nawalił nie tylko sprzęt, nawaliło przede wszystkim socjalistyczne państwo.

Artykuł ukazał się w tygodniku POLITYKA w styczniu 2002 r.

Było zimno. I to niekoniecznie z powodu syberyjskich mrozów, znacznie częściej z braku węgla. Leopold Tyrmand w styczniu 1954 r. zapisał w „Dzienniku”: „W Warszawie siwy mróz, 25 poniżej zera. Brak opału, piekielnie zimno w mieszkaniach i biurach, ludzie siedzą przy biurkach w płaszczach. Stolica węglowego mocarstwa. Palacze i kotłownicy w ciepłowniach skarżą się, że tak cholernie bezwartościowym miałem, jaki przychodzi ze Śląska, można dzieciom wąsy smarować na jasełkę, ale nie zasilać centralne ogrzewanie”. Nie wszyscy marzli jednakowo. „Mróz bezlitosny i ludzie wędrują po Warszawie pocieszni i okutani, nawet najforemniejsza kobita jak tobół – pisał dalej arbiter elegantiarum Peerelu. – Martyrologia oczekiwania na środki komunikacji: podejrzewam, że zbrojne wystąpienie przeciw reżimowi, o ile kiedykolwiek nastąpi, zacznie się na tramwajowych przystankach w taką pogodę. Bezmiar nienawiści w oczach manifestujących bezrobotnych na widok aut milionerów jest pobłażliwym wyrzutem wobec tego, co czai się we wzroku warszawiaków odprowadzającym przemykające się limuzyny komunistycznych dygnitarzy”. Minęła wiosna, lato, jesień i znów to samo.

Łapówki za węgiel

Komitet Wojewódzki PZPR w Lublinie w grudniu 1955 r. donosił: „Już od tygodnia przy składzie opału w Lublinie ludzie stoją w kolejkach za węglem. Całymi nocami słyszy się tam złorzeczenia pod adresem władzy ludowej i partii. Wśród kolejarzy węzła Lublin spotyka się głosy: Jeżeli sytuacja się nie poprawi, będziemy strajkować”. Węgiel należał do dóbr deficytowych. Komitet Powiatowy PZPR w Nowym Dworze Mazowieckim w październiku 1969 r. informował: „Trudną sytuację na rynku opałowym próbują wykorzystać elementy spekulacyjne. Wozacy jak i niektórzy pracownicy składów opałowych podjęli próby brania łapówek za przyspieszenie przydziału węgla, a szczególnie koksu”. Komitet podjął „odpowiednie kroki”. W teren wyruszyli partyjni aktywiści, by wyjaśniać społeczeństwu przyczyny „narosłych trudności”. „W celu zlikwidowania spekulacji powołano specjalne grupy kontrolne, złożone z przedstawicieli PIH i aktywu związkowego”. Święta w 1969 r. były wyjątkowo mroźne. 21 grudnia było w Warszawie minus 21,3 st. C. W następnych dniach niewiele mniej. W stolicy w mieszkaniach ogrzewanych przez centralną sieć ciepłowniczą temperatura spadła do 16–17 st. C. W budynkach z wielkiej płyty do 11–12 st. C. Ale to nie był najzimniejszy rok dekady lat sześćdziesiątych.

Zima najsrożej uderzyła w styczniu 1963 r. W warszawskich mieszkaniach (np. na Muranowie) temperatura spadła do 10 st. C. Rozgrzane do czerwoności piecyki elektryczne wywoływały zwarcia i pożary. Ze sklepów znikała ciepła bielizna, rajstopy i swetry. Elektrownie w całym kraju ledwo zipały (ubytki mocy spowodowane awariami w elektrowniach i brakiem węgla wynosiły w szczycie wieczornym 15 stycznia 812 MW). Komitet Warszawski zadecydował o wyłączaniu prądu dla ludności w godzinach szczytu. Nie ogrzewano kościołów, sklepów, domów kultury. Zamknięto najważniejszą halę handlową na Koszykach i wszystkie szkoły. Ograniczenia mocy dotknęły również wiele zakładów w stolicy. O połowę zmniejszono oświetlenie ulic. Mało brakowało, a Warszawa zostałaby odcięta od świata, w 32 miejscach pękły szyny kolejowe, liczne były awarie trakcji elektrycznej PKP. „Polecono stałe informowanie ludności Warszawy poprzez radio i TV o istniejącej sytuacji. Zobowiązano instancje partyjne do szczegółowego przeanalizowania sytuacji i skoncentrowania wysiłków w celu likwidacji zaistniałych trudności”. Nigdzie nie było lepiej.

W województwie krakowskim komunikacja PKS została zawieszona na prawie wszystkich liniach. Tylko 16 stycznia doszło tam do dwóch pęknięć parowozów, jednego wykolejenia, jednego rozerwania pociągu.

We wszystkich województwach żądano węgla. Składnice z opałem przeistoczyły się w oblegane twierdze. Na wiadomość o dowiezieniu węgla ludzie od godz. 3 rano stawali w kolejkach. Gdy odchodzili z kwitkiem, domagali się go w komitetach partyjnych. W Toruniu, Włocławku i Żninie doszło do niewyjaśnionych bliżej w partyjnych dokumentach „ekscesów”. Nasiliły się kradzieże węgla. W Ostrowie Wielkopolskim „dość liczne grupy zaatakowały wagony z węglem”, stojące na bocznicach kolejowych. W okolicach Kutna, w rejonach pozbawionych lasów, wycinano drzewa owocowe na opał. W Wielkopolsce odnotowano wycinanie drzew w parkach. W Zduńskiej Woli i Tarnowie robotnicy zagrozili strajkiem, jeśli nie otrzymają węgla deputatowego.

Nie mniej rozgoryczeni byli rolnicy, którzy od miesięcy nie otrzymali obiecanego w ramach kontraktacji węgla. Przestali więc odstawiać żywiec do punktów skupu. W Ozorkowie, w województwie łódzkim, na posterunku MO grupa ludzi zagroziła, że jeśli nie otrzymają węgla, „będą rozbierać płoty, kraść drzewo w lesie, gdyż nie mają czym zagrzać wody, ani ugotować jedzenia dla dzieci”. Na czas największych mrozów zamykano szkoły. W województwie wrocławskim zamknięto 80 liceów ogólnokształcących i techników oraz 5 muzeów, 130 kin i 19 domów kultury. W wielu regionach kraju ograniczano bądź nawet na kilka dni wstrzymywano produkcję. Przyczyną był nie tylko brak węgla i prądu, ale i zwyczajnie to, że ludzie nie mogli dojechać do pracy.

Wstań Stalinie

„Sytuacja ta – donosił KW w Katowicach – powoduje rozgoryczenie i zdenerwowanie pracowników i ich rodzin, co znajduje wyraz w licznych indywidualnych i zbiorowych interwencjach w instancjach partyjnych, związkowych i nadrzędnych jednostkach gospodarczych itp. Nierzadkie są wypadki, że matki przyprowadzają swe dzieci do wyżej wymienionych instytucji, by je tam ogrzać, bo w domu jest zimno. Bardzo napięta sytuacja wytworzyła się szczególnie wśród załóg hut: im. Dzierżyńskiego, Bieruta, Buczka, Zawiercie, Pokój, Jedność, gdzie niezaspokojenie potrzeb robotniczych może spowodować perturbacje w normalnym toku produkcji”. Również z Poznania donoszono: „Są wypadki, że niektóre matki przesiadują z małymi dziećmi w urzędach, by się ogrzać”.

Brak opału podniósł i tak wysoki poziom społecznego poczucia zagrożenia. Pojawiły się plotki o mającej nastąpić podwyżce cen masła i cukru oraz o wymianie pieniędzy. W Tarnowie nie było grochu i fasoli. W całym województwie krakowskim brakowało płatków owsianych, pieprzu, a także masła, mleka, śmietany i sera. Ponieważ wydłużyły się kolejki przed sklepami, na przykład w Katowicach wprowadzono limitowaną sprzedaż niektórych artykułów żywnościowych. W marcu podniesiono ceny węgla, gazu, centralnego ogrzewania oraz energii elektrycznej. Ludzie byli wściekli. Dużą popularnością cieszyło się powiedzonko: „Jeszcze jedna taka zima i socjalizmu ni ma”. W kopalniach miedzi Lena i Nowy Kościół w powiecie Złotoryja pojawiły się napisy: „Wstań Stalinie, bo robotnik z głodu ginie”.

Czytaj także: Jak się robi śnieg?

Po takim doświadczeniu już we wrześniu ludzie stanęli po węgiel. KW w Kielcach raportował: „Wielkość tegorocznego przydziału zasadniczo nie odbiega od wysokości przydziałów ubiegłorocznych. Tymczasem potrzeby znacznie się zwiększyły. Zwiększa się deficyt węgla. Ludność, mając na uwadze trudności ostatniej zimy, stara się obecnie jak najwcześniej zaopatrzyć w opał. Przed składami tworzą się długie kolejki”. Podobnie było w innych regionach kraju. 12 grudnia Mieczysław F. Rakowski zapisał w „Dziennikach”: „Przez kilka dni w Warszawie nie było wody. Dziesięciostopniowy mróz wystarczył, aby całe życie zostało zdezorganizowane. Pociągi zaczęły się spóźniać, tramwaje przestały wyjeżdżać na miasto, silniki w trolejbusach i samochodach zamarzają. Słowem – kompletny bałagan. Strach pomyśleć, co by się działo, gdyby wybuchła wojna. Prawdopodobnie od pierwszego dnia zapanowałby straszliwy chaos. Pisać, oczywiście, o tych sprawach nie można. Skończyły się czasy, kiedy prasa wyrażała w jakiś sposób opinię publiczną. Dowcip warszawski: nareszcie mieliśmy pełnotłuste mleko. Dlaczego? Bo nie było dostaw wody”. Krążył wówczas również inny dowcip: „Podstawowe i chronicznie powtarzające się klęski żywiołowe PRL: wiosna, lato, jesień i zima”.

Zima stulecia

Pamięć o mrozach i śniegach lat sześćdziesiątych przysypała zima stulecia. Zaatakowała w ostatni dzień grudnia 1978 r. Ci, którzy dłużej zabalowali w sylwestra, mieli kłopoty z powrotem do domu. Utknęli po drodze w zasypanych samochodach i pociągach. Wiele miejscowości i wsi zostało praktycznie odciętych od świata. Ba, nawet dzielnic, jak np. oddalony od Śródmieścia warszawski Ursynów. Ten symbol mieszkaniowego boomu epoki gierkowskiej okazał się zupełnie nieprzygotowany na atak zimy, a co dopiero zimy stulecia. W ponadstutysięcznej dzielnicy było kilka działających ulicznych telefonów, do których czekało się w kolejkach. W nieocieplonych domach z betonu temperatura spadła do 7 st. C. W innych dzielnicach nie było dużo cieplej. Wydział Organizacyjny KC 2 stycznia 1979 r. informował: „W elektrociepłowniach Żerań i Wola osiągnięto temperatury wody na wyjściu w granicach 110–115 st. C. Pozwala to jednak zaledwie na nieznaczną poprawę w ogrzewaniu osiedli i nadal temperatura w mieszkaniach wynosi około 10 st. C”.

Stanęło nieomal wszystko. „Do pracy przy odśnieżaniu ulic i tras komunikacyjnych skierowano sprzęt zmechanizowany z zakładów pracy, większość bowiem sprzętu pozostającego w dyspozycji służb miejskich jest unieruchomiona, np. w MPO na 280 pługów pracuje zaledwie 50. Sprzęt ten jest nieprzystosowany do pracy w obecnych warunkach pogodowych i ulega często awariom, a ponadto olej Z-20 używany przez te pojazdy krzepnie w temperaturze –12 st. C. [...] Na miasto wyruszyło dziś około 400 wozów tramwajowych, 500 autobusów, wystarcza to jednak na pokrycie potrzeb komunikacyjnych zaledwie w 50 proc. Znaczna liczba pojazdów uległa awarii, ich naprawa jest utrudniona z powodu niedostatku części zamiennych”. Akumulatory w samochodach masowo odmawiały posłuszeństwa. W i tak pustych wówczas sklepach zaczęło brakować podstawowych towarów spożywczych. Pękały rury. „Ze względu na niskie temperatury w pomieszczeniach szpitalnych trudna jest sytuacja w lecznictwie zamkniętym. Wymaga ona zwiększenia opieki nad chorymi. Np. w klinikach w AM do pracy tej zaangażowani zostali studenci. Konieczne stało się ograniczenie zabiegów operacyjnych do przypadków koniecznych. Niezbędna jest również ewakuacja pacjentów z kliniki ginekologiczno-położniczej AM do innych szpitali”. Niedobór energii będący w drugiej połowie lat siedemdziesiątych zjawiskiem stałym, podczas zimy stulecia oznaczał nieustanne wyłączanie prądu. Było to jedną z przyczyn olbrzymich strat w gospodarce. Zima odbiła się na wszystkim – w styczniu Pollena Lechia nie wyprodukowała mydeł toaletowych, zalegała z dostawą dwustu tysięcy tubek pasty do zębów. Pollena Uroda nie sprostała produkcji dezodorantów i kremów do rąk. W sklepach zabrakło pasty do butów, spodni, sukni i spódnic. W 1979 r., po raz pierwszy w powojennej historii Polski, dochód narodowy był niższy niż w roku poprzednim: wedle oficjalnych danych o 2,3 proc. Powtarzano wówczas fraszkę: „Nie potrzeba Bundeswehry, nam wystarczy minus cztery!”.

Nawalił nie tylko sprzęt, nawaliło przede wszystkim socjalistyczne państwo. Biuro Polityczne, które zebrało się 3 stycznia, żeby obradować nad „łagodzeniem skutków ostrego ataku zimy”, wśród wielu decyzji postanowiło „rozszerzyć produkcję kaloryferów”. Słabe okazało się również socjalistyczne społeczeństwo. Dała o sobie znać „próżnia socjologiczna”: zanik więzi na poziomie ponadrodzinnym, lokalnym, w praktyce przejawiający się w braku solidarności, nieodzownej zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych (fenomen opisany przez wybitnego socjologa Stefana Nowaka, notabene w 1979 r.).

„Pozimowe” nastroje społeczne były pod psem. Wedle informacji opracowanej przez III i IV Departament MSW nastroje niezadowolenia w marcu 1979 r. wystąpiły m.in. w zakładach: Kombinat Huta im. Lenina w Krakowie, Stocznia Gdańska im. Lenina, Zakłady Mechaniczne Ursus, Zakłady Radiowe im. Kasprzaka w Warszawie, Zakłady Metalowe Predom-Mesko w Skarżysku-Kam., Stomil w Olsztynie, Węzeł PKP Kraków i wielu innych.

Zima stulecia przyspieszyła nadejście „gorącego lata” 1980 r. Miała też jeszcze jedną konsekwencję – wyż demograficzny.

Czytaj także: Jak przetrwać atak mrozu

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama