Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Co nas czeka po wyborach? Wnioski z debaty „Polityki” i Polityki Insight

Od lewej: Łukasz Lipiński, Mikołaj Cześnik, Tomasz Karoń, Anna Materska-Sosnowska, Beata Roguska, Wojciech Szacki Od lewej: Łukasz Lipiński, Mikołaj Cześnik, Tomasz Karoń, Anna Materska-Sosnowska, Beata Roguska, Wojciech Szacki Tadeusz Późniak / Polityka
Uważa się, że wyniki wyborów 13 października zmienią polską scenę polityczną na lata. Która partia zmobilizuje więcej wyborców, co zmienią młodzi i kobiety, jak czytać sondaże i czy w ogóle warto? Odpowiadali uznani politolodzy i badacze.
Co nas czeka po wyborach? Debata  „Polityki” i Polityki InsightTadeusz Późniak/Polityka Co nas czeka po wyborach? Debata „Polityki” i Polityki Insight

W debacie zorganizowanej 4 października przez tygodnik „Polityka” i Politykę Insight wzięli udział Anna Materska-Sosnowska (politolog, Instytut Nauk Politycznych UW), Beata Roguska (kierownik zespołu badań społeczno-politycznych w CBOS), Mikołaj Cześnik (socjolog i politolog) i Tomasz Karoń (badacz rynku, analityk trendów społecznych i rynkowych, strateg polityczny). Spotkanie poprowadzili Łukasz Lipiński (zastępca redaktora naczelnego „Polityki”) i Wojciech Szacki (szef działu politycznego w Polityce Insight).

Uważa się, że 13 października Polacy wezmą udział w najważniejszych wyborach od 4 czerwca 1989 r. Zdaniem naszych panelistów nie ma w tym stwierdzeniu przesady. – To są fundamentalne wybory – podkreślała dr Anna Materska-Sosnowska. – Zdecydujemy w nich o tym, jaka będzie rola państwa, jaka podmiotowość obywatela, jaka rola Kościoła, mediów i organizacji pozarządowych. Będziemy decydować też o tym, czy chcemy mieć szkołę zarządzaną przez samorząd czy przez ministra – wyliczała badaczka.

Czytaj także: Skrupuły się skończyły, nie tylko u polityków

Kto zmobilizuje więcej wyborców?

Inaczej niż w przypadku wyborów do Parlamentu Europejskiego nie stają teraz przed sobą tylko dwa konkurencyjne bloki: PiS i PO, ale kilku rywali. Zdaniem Beaty Roguskiej z CBOS sondaże już wyraźnie wskazują zwycięzcę. Stawką tych wyborów jest więc to, czy PiS będzie rządził samodzielnie, czy też będzie musiał się tą władzą podzielić. Koalicja Obywatelska walczy z kolei o zachowanie statusu lidera opozycji.

A zatem wynik wyborów jest przesądzony? Nie do końca. Niektóre badania wskazują, że wielu Polaków podejmuje decyzję, na kogo oddać głos, dopiero w lokalu wyborczym. Mikołaj Cześnik, który bada przepływy elektoratów, twierdzi, że niezdecydowani określą się w ostatniej chwili. – Setki tysięcy jednostkowych decyzji zdecyduje o tym, czy PiS będzie miał 40, czy 45 proc. głosów – zaznacza. Zwrócił jednocześnie uwagę, że sztab partii Jarosława Kaczyńskiego dobrze zna wyborcę i umie z tej wiedzy skorzystać – mobilizować swój elektorat i demobilizować elektorat opozycji.

Kluczowe mogą się jednak okazać głosy wahających się i nowych wyborców. Dlatego decydująca będzie frekwencja. Gdzie partie szukają rezerw? Komu podbierają głosy? Elektoraty przepływają przede wszystkim między Koalicją Obywatelską i Lewicą. PiS o tym wie, dlatego – jak zauważyła Materska-Sosnowska – nie zwalcza konkurentów KO i nie angażuje się przesadnie w spory światopoglądowe. Ewentualny wzrost poparcia dla Lewicy jest mu na rękę.

Do tego PiS jeszcze nie wykorzystał do końca rezerw, wciąż ma potencjał, żeby przekonać do siebie nieprzekonanych. To opinia Tomasza Karonia. – Na partię Jarosława Kaczyńskiego teraz mogą zagłosować ci, którzy dostali 500 plus na pierwsze dziecko – przekonywał analityk.

Beata Roguska, powołując się na badania, dodała, że Polacy doceniają determinację PiS, który chce rządzić dalej i działać „dla zwykłych ludzi”. Na mobilizację elektoratów wpływa poza tym wiara lub niewiara w zwycięstwo, czyli poczucie sprawstwa. Wyborcy, którzy nastawiają się na przegraną opozycji i zabetonowanie sceny politycznej na lata, ostatecznie mogą sobie głosowanie odpuścić.

Czytaj także: Zagadka frekwencyjna

Polska lewica się odradza

Wszyscy paneliści zgodzili się, że ciekawym i ważnym zjawiskiem w tej kampanii było wykucie się złożonej z kilku pokoleń zjednoczonej Lewicy, co było nie do pomyślenia jeszcze pół roku temu. Partia Razem wciąż podkreślała, że woli działać osobno, SLD wykluczało współpracę z innymi ugrupowaniami z lewej strony, a Wiosna dopiero debiutowała. Mimo to udało się zjednoczyć przed wyborami parlamentarnymi. – Brak lewicy w parlamencie to nie jest w Europie normalna sytuacja – podkreślał Karoń.

Każda partia z osobna mogłaby mieć kłopot z powrotem do Sejmu. SLD nie ma poparcia wśród młodych, Razem traciła przez radykalizm, Wiosna opierała się tylko na liderze. Wspólnie partie uzupełniają się i zyskują, także wizerunkowo. Zdaniem Karonia na tle kolegów dobrze wypada Adrian Zandberg, ale i Włodzimierz Czarzasty (pół żartem, pół serio nazwany przez analityka „coachem Lewicy”). – Wyborcy lewicy są zmobilizowani, bo znaleźli w tej formacji nową jakość – podkreślił Karoń. Co ciekawe, wyborcy o poglądach lewicowych, ale odrzucający ofertę SLD, Wiosny i Razem, szukają lewicowców na listach KO.

Lewicy sprzyja teraz i to, że jej wyborcy pochodzą z dużych miast i są w tym roku znacznie bardziej zmobilizowani niż przed laty. – Nigdy jeszcze od 1997 r. mieszkańcy wielkich miast nie byli tak zmobilizowani do pójścia na wybory parlamentarne, jak są teraz. Dlatego Lewica znajdzie się w Sejmie – mówiła Beata Roguska. Dodała, że wyróżnikiem lewicowego elektoratu jest liberalizm światopoglądowy, a Koalicji Obywatelskiej – bardzo silna proeuropejskość. W badaniach CBOS zyskuje jeszcze tylko PSL, a Konfederacja ląduje pod progiem.

Czytaj także: Nie wiesz, na kogo głosować? Sprawdź, do której partii ci najbliżej

Jak żyć z sondażami

Ale są sondaże, które dają z kolei Konfederacji 7 proc. poparcia. Skąd te rozbieżności? Beata Roguska, reprezentująca ośrodek badania opinii CBOS, zaznacza, że to kwestia metodologii, doboru nie dość reprezentatywnych grup itd. Istotne jest wreszcie i to, kiedy taki sondaż się przeprowadza. W Polsce powstaje coraz więcej pracowni badających preferencje polityczne Polaków – to też nowość ostatnich lat. Wyniki badań nie zawsze się w nich pokrywają, a czasem wręcz drastycznie się różnią. Dochodzą też przypadki manipulacji.

Tomasz Karoń miał do sondaży szereg zastrzeżeń: badają poparcie czy tylko wpływ konkretnych, gorących afer na nastroje? Czy można ufać ich wynikom, skoro są tak rozbieżne? Czy w związku z tym w ogóle coś mówią o polskiej rzeczywistości? Jak je czytać? Zdaniem Beaty Roguskiej istotniejsze od samych liczb są trendy i to je należy wyłapywać, analizując wyniki sondaży.

Czy będzie zmiana pokoleniowa?

Obecny na widowni Marcel Kalinowski, kandydat PiS na posła z okręgu podwarszawskiego, pytał panelistów o możliwość i głębokość zmiany pokoleniowej po wyborach. Materska-Sosnowska nie miała dla niego dobrych wiadomości: – Jeśli wygra PiS, to młodzi nie mają szans i nie będzie żadnej zmiany pokoleniowej w polityce. A jeśli zechce wprowadzić w Polsce model węgierski – ostrzegała – potrwa to i dłużej. Zdaniem badaczki prezes Kaczyński traktuje młodych instrumentalnie, ale samodzielnie żadnej władzy w jego partii nie mają.

Z drugiej strony – zaznaczyła Materska-Sosnowska – młodzi posłowie wejdą do Sejmu razem z Lewicą. Politycy z dłuższym stażem będą musieli nawiązać z nimi kontakt i ustąpić miejsca. Ale i zrozumieć młodych wyborców. Mikołaj Cześnik dodał, że zdaniem wielu Polaków w 2015 r. symbolicznie zakończyła się transformacja, a zaczął etap konsumowania korzyści, które z niej wynikły. Dlatego tylu nowych wyborców poszło za PiS – przekonał ich obietnicą „dobrobytu”, który dalej chce budować. Tym samym przejął, paradoksalnie, postulaty lewicy.

Czytaj także: Obrazki z końca kampanii. Do kogo mówi Kaczyński?

Kobiety jeszcze zmienią scenę polityczną

W kampanii, która powoli dobiega końca, nie zaistniały szczególnie tematy ważne dla kobiet. Lecz zdaniem naszych panelistów to może być kluczowy elektorat, decydujący o przyszłości kraju. Dowodem były „czarne marsze” z 2016 r. przeciw zaostrzeniu przepisów aborcyjnych – z wyższą frekwencją niż w przypadku protestów w obronie wymiaru sądownictwa.

Kobiety są mniej skłonne przyjąć autorytarną wizję świata. Polacy dojrzewają do tego, aby to kobiety stanęły na czele państwa. Kobiecość ma w sobie bardzo dużo potencjału, jeśli chodzi o bycie znakiem protestu w stosunku do rządów PiS – uważa Tomasz Karoń. Poza tym kobiety statystycznie częściej niż mężczyźni biorą udział w wyborach, dwukrotnie częściej migrują z małych ośrodków do dużych miast, są też lepiej wykształcone.

Według Mikołaja Cześnika obserwujemy właśnie ciekawe napięcie, zwłaszcza w pokoleniu młodych w wieku 18–24 lata. – Młode kobiety są zupełnie inne niż młodzi mężczyźni. I dosłownie nie mają z kim budować relacji, bo nie stanowią dla nich odpowiednich partnerów korwinowcy, kukizowcy czy narodowcy.

Zdaniem politologa w Polsce zachodzą głębokie zmiany kulturowe, które dowodzą, że samo 500 plus nie zadziała na wzrost dzietności. Dlatego właśnie kobiety mogą dokonać przewrotu na polskiej scenie politycznej. Słusznie, skoro – jak przypomniała Materska-Sosnowska – według badań 40-letni mężczyźni w Polsce najbardziej się boją LGBT.

Zapraszamy na kolejną debatę w siedzibie naszej redakcji w Warszawie – 10 października o godz. 11. Szczegóły wkrótce!

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama