Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Serial „Good Omens” w ogniu (zabawnej) krytyki i oskarżeń o satanizm

„Good Omens” „Good Omens” mat. pr.
Produkcja Amazonu, za którą stoi słynny pisarz Neil Gaiman, doczekała się petycji o anulowanie serialu, podpisanej przez ponad 20 tys. osób. Sęk w tym, że źle zaadresowanej. A to tylko jedna z gaf.

Córka zmarłego w 2015 r. Terry’ego Pratchetta Rhianna Pratchett sprawę z petycją o anulowanie serialu „Good Omens” podsumowała stwierdzeniem, że duch taty w jej głowie jest bardzo rozbawiony. Z kolei Neil Gaiman stwierdził, że takich rzeczy nie da się zmyślić. Wszystko to reakcja na akcję US Foundation for a Christian Civilization, czyli chrześcijańskiej organizacji działającej w USA, którą serial Amazonu tak oburzył, zniesmaczył i zgorszył, że postanowiła napisać w tej sprawie do... Netflixa.

Spóźniona krytyka „Good Omens”

Zgadza się – ponad 20 tys. osób tak gorąco protestowało przeciw „Good Omens”, że nie zorientowano się, że „pikietuje” pod niewłaściwym adresem. Co zresztą dosyć jednoznacznie dowodzi, że całe to rzekome zgorszenie jest wymysłem niewiele mającym wspólnego z rzeczywistością – bo jak można oburzać się na coś, czego się nie widziało? Przecież gdyby sygnatariusze petycji serial obejrzeli, toby chyba zauważyli, że przed każdym odcinkiem wyświetla się logo Amazonu.

Na tym krytyka oburzonych się nie kończy. Trzeba bowiem zaznaczyć, że „Good Omens” to ekranizacja wydanej w 1990 r. powieści „Dobry omen”. Czyli oburzenie na treść tej historii jest spóźnione o ledwie (prawie) trzy dekady! A przecież nie mówimy o książce, która przez rynek przeszła niezauważona, ale o wspólnym dziele autorów ze ścisłej czołówki listy najpopularniejszych pisarzy naszych czasów – dla Gaimana był to debiut, Terry Pratchett go wsparł.

Wychodzi więc na to, że chrześcijanie z US Foundation for a Christian Civilization nie tylko nie czytali książki (w przeciwnym razie oburzaliby się już wcześniej), ale i nie oglądali serialu „Good Omens” (w przeciwnym razie wiedzieliby, gdzie domagać się wycofania z dystrybucji). A mimo to produkcja Amazonu ich zgorszyła.

Czytaj także: Netflix podnosi ceny w USA. Co dalej z rynkiem VOD?

Satanizm i wyśmiewanie Boga na ekranie

Czym zgorszyła? Tu również jest problem – oburzeni powtarzają frazesy o „promowaniu satanizmu” i „wyśmiewaniu wiedzy Boga”. Denerwuje ich nawet to, że głosu Bogu udziela Frances McDormand, czyli kobieta. Prościej mówiąc: wzięli bardzo serio absurdalną komedię o końcu świata, której główni bohaterowie to zaprzyjaźnieni ze sobą demon i anioł. Crowley i Azirafal poznali się jeszcze w Rajskim Ogrodzie i przez milenia zbliżyli się do siebie, przy okazji zakochując się także w Ziemi. Więc gdy zostaje ogłoszona Apokalipsa, którą na świat sprowadzić ma Antychryst, ta niecodzienna para decyduje się sprzeciwić przełożonym i spróbować ocalić planetę. Wszystko podane jest lekko, z mnóstwem gagów i ogromnym luzem, tak przecież charakterystycznym m.in. dla „Świata Dysku” Terry’ego Pratchetta.

Sprawdź także: Netflix vs. HBO GO vs. Showmax vs. Amazon. Porównanie

Nie widziałem, ale jestem przeciw. Serialowe protesty

To już kolejny protest w sprawie „promowania satanizmu”. Niedawno pod podobnym ostrzałem znalazł się serial „Chilling Adventures of Sabrina” Netflixa, którego bohaterką jest nastoletnia wiedźma.

Tego typu akcje każą się zastanowić nad dwoma rzeczami. Pierwszą jest sens uznawania za rzetelne jakiekolwiek sieciowe protesty, skoro kilkadziesiąt tysięcy podpisów zebrać łatwo od osób, które nie mają nawet pojęcia, przeciw czemu tak zażarcie protestują.

Drugą jest konieczność dyskusji o wolności fikcji – bo nagle okazuje się, że każde przedstawienie Zła w opowieści, o ile nie jest to przedstawienie jednoznacznie ohydne, równa się poparciu dla tegoż Zła. Jak mają się w tym odnaleźć sami twórcy? Co z opowieściami z perspektywy „tych złych”, którzy widzą w sobie bohaterów? Czy każda fikcja musi uczyć? Wreszcie – czy przy produkcjach kierowanych do dorosłych nie możemy uznać, że są na tyle dojrzali i samodzielnie myślący, że aby sprowadzić ich na złą drogę, trzeba czegoś więcej niż charyzmatycznego uśmiechu Davida Tennanta w roli demona?

Czytaj także: Serialowe czarownice obalą patriarchat

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną