Ponad rok trwał proces, który sąsiedzi w bloku w Konstancinie wytoczyli pianiście Jarosławowi Janikowskiemu, absolwentowi Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina. Ten w wynajmowanym przez siebie z żoną mieszkaniu w maju 2017 r. ćwiczył po dwie–trzy godziny dziennie repertuar złożony głównie z utworów Bacha, Chopina i Beethovena, przygotowując się do występów na tournée po Japonii.
Gra na fortepianie niczym burdy pijackie
Sąsiadka zza ściany wzywała regularnie policję do interwencji. Nie tylko zresztą z powodu gry na fortepianie, lecz wyimaginowanych hałasów. Nawet po kilka razy dziennie. Czasem też w nocy, choć pianista wówczas nie grał – wtedy to jemu zakłócano nocny spoczynek. Policjanci ani razu nie stwierdzili naruszenia spokoju i przyjmowali za normalne tłumaczenia pianisty w kwestii ćwiczenia na instrumencie. Nigdy nie otrzymał pouczenia ani mandatu. Co więcej, gdy nękany zwrócił się na policję, domagając się zaprzestania bezzasadnych interwencji, uzyskał informację, że nawet wiedząc, że osoba skarżąca leczy się psychiatrycznie, policja nie może odmówić reagowania na jej skargi.
Niestety, zastępca komendanta konstancińskiej policji niebacznie poinformował skarżącą, że może złożyć pisemne zeznanie obciążające. Tak się stało, a w zeznaniu znalazło się stwierdzenie, że Jarosław Janikowski winien zostać ukarany za to, że „hałasem, głośną muzyką oraz głośnym graniem na instrumencie młoteczkowo-strunowym zakłócał spokój oraz spoczynek nocny mieszkańcom bloku, tj. za wykroczenie z art. 51 par. 1 kodeksu wykroczeń”. Z tego paragrafu skazuje się np. za pijackie burdy, zaś twierdzenie o zakłócaniu spoczynku nocnego było po prostu nieprawdziwe.
Czytaj także: Cisza. Towar luksusowy
Sędzia musi nie znosić Chopina
Sprawa trafiła do sądu. Po roku, gdy zeznawali też inni sąsiedzi, którym gra na fortepianie bynajmniej nie przeszkadzała, sędzia Sądu Rejonowego w Piasecznie Agnieszka Szpilska przychyliła się jednak do opinii, że gra na fortepianie jest wykroczeniem, i ukarała pianistę grzywną w wysokości 2 tys. zł. Uzasadniając wyrok, stwierdziła, że kara ma charakter „wychowawczy i zapobiegawczy”, a działania pianisty uznała za „szkodliwe społecznie”.
W uzasadnieniu wyroku znalazły się jeszcze bardziej zdumiewające stwierdzenia – że celem kary ma być „powstrzymanie go przed naruszaniem prawa w przyszłości, zwłaszcza podejmowaniem podobnych zachowań”, tym bardziej że obwiniony „nie wyraził żadnej skruchy” (!). Tak więc sąd zakazał mu uprawiania swego zawodu i jeszcze go dodatkowo za to ukarał. Pani sędzia musi naprawdę nie znosić Chopina.
Czytaj także: Mniej znane właściwości muzyki
Procentuje brak edukacji artystycznej
Wyrok zapadł 11 lutego; Janikowski odwołał się od niego, ale 17 września sąd okręgowy utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji. To, że zarówno sąd pierwszej, jak i drugiej instancji uznał za szkodliwą społecznie grę na fortepianie, wydaje się po prostu niewiarygodne. Ale takie są skutki upadku edukacji artystycznej w szkołach. Do dorosłości dotarły roczniki, które już były jej całkowicie pozbawione. Orzeczenie sądu jest wyrazem ignorancji zarówno w dziedzinie sztuki, jak i prawa.
Pianista nie mieszka już w Konstancinie. A sąsiadka skarży się na hałasy kolejnych mieszkańców.
Czytaj także: Co nie gra w polskiej edukacji artystycznej