Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

„The Last of Us” oryginalnością nie grzeszy. Ale wizualnie: majstersztyk

Kadr z serialu „The Last of Us” Kadr z serialu „The Last of Us” mat. pr.
Gra urzekała fabułą, rozbudowaną psychologią bohaterów i ich skomplikowanymi relacjami. A jednak to właśnie fabuła wydaje się najsłabszym elementem serialowego „The Last of Us”.

Porównaniom z pierwowzorem nie będzie końca. Co w pełni zrozumiałe, chodzi w końcu o ekranową adaptację „The Last of Us”, jednej z najpopularniejszych i najlepiej ocenianych gier wideo w historii gatunku. Stojący za sterami serialu twórca gry Neil Druckmann i Craig Mazin, scenarzysta m.in. hitowego „Czarnobyla”, pytani o podobieństwa i różnice, wskazują na większy stopień realizmu w konstrukcji postaci i mniejszą dawkę przemocy w serialowej wersji historii o podróży przez postapokaliptyczną Amerykę przemytnika po przejściach i 14-latki z sekretem. Dodatkowo niektóre wątki zostały rozbudowane i zmienił się czas akcji – w grze wędrówka bohaterów miała miejsce ok. 2030 r., w produkcji HBO odbywa się współcześnie, co może budzić skojarzenia z pandemią covid-19 i tym samym dodać całości dramatyzmu.

„The Last of Us” oryginalnością nie grzeszy

Wszystko to nie zmienia faktu, że to wciąż wierna adaptacja gry Playstation. I – jak zgodnie piszą znawcy – najlepsze przeniesienie gry w przestrzeń medium telewizyjno-filmowego w historii. Inna sprawa, że chodzi o grę, która urzekała fabułą, rozbudowaną psychologią bohaterów i ich skomplikowanymi relacjami, więc zadanie adaptacji nie było tak trudne jak przy grach opartych na innych założeniach.

A jednak to właśnie fabuła wydaje się najsłabszym elementem serialowego „The Last of Us”. Z jednej strony od premiery gry minęła dekada, produkcje postapokaliptyczne i survivalowe zdążyły się od tego czasu rozmnożyć jak zombiaki vel klikacze, nad wiek rozgarnięte i wygadane nastolatki są bohaterkami co drugiego serialu, w równie lawinowym tempie przybywa też opowieści międzypokoleniowych, z rodzicielstwem, szczególnie w męskim wydaniu, w centrum, a także tych spod znaku LGBT+.

Półżartem można dodać, że nawet motyw grzybów jest dziś „w trendach”, mocno, choć różnorodnie eksploatowany nie tylko przez media w okolicach grzybobrania, ale przede wszystkim przez kulturę (seriale, teatr). Krótko mówiąc, „The Last of Us” oryginalnością nie grzeszy.

Czytaj też: „The Last of Us Part II”. Obraz świata po upadku

Wizualnie i aktorsko: majstersztyk

Z drugiej strony w serialu pokutuje growy schemat „przygód”, czyli w każdym odcinku bohaterowie napotykają jakąś przeszkodę na swojej drodze, muszą ją pokonać, by ruszyć dalej. Irytuje przy tym przewidywalność rozwiązań – łatwo np. zgadnąć, kto się będzie musiał poświęcić, by dwójka głównych bohaterów mogła kontynuować podróż, podobnie jest ze zwrotami akcji. Mało oryginalny i ponad miarę rozwleczony jest flashback z przeszłości Ellie. Rzadko też poboczni bohaterowie otrzymują rozbudowane historie czy osobowości. Z jednym wyjątkiem – w mistrzowskim i wyciskającym łzy wykonaniu Nicka Offermana i Murraya Barletta.

Trudno jednak na „The Last of Us” narzekać, bo wizualnie to majstersztyk – zdjęcia powstawały w kanadyjskiej Albercie, odcinki miały rekordowe budżety, co widać, a przede wszystkim broni się aktorsko. Pedro Pascal w roli zbliżającego się do 50., zmęczonego walką o przetrwanie i trawionego przez traumę z przeszłości Joela sprawdza się co najmniej tak samo dobrze jak w swoich poprzednich, charyzmatycznych wcieleniach Oberyna Martella w „Grze o tron” czy agenta antynarkotykowego Javiera Peñi w „Narcos”. Wspaniała jako 14-letnia Ellie, zmuszona przedwcześnie dorosnąć, pokrywająca cynizmem i brawurą potrzebę przynależności i uczuć, jest Bella Ramsey. 19-letnia dziś aktorka serca widzów zdobyła kilka lat temu porywającym epizodem nad wiek stanowczej Lady Lyanny Mormont w „Grze o tron”. Rozwijająca się relacja tej dwójki, mimo że dość przewidywalna, przekonuje i wzrusza.

The Last of Us, twórcy serialu: Neil Druckmann i Craig Mazin, 9 odc., HBO Max, od 16 stycznia

Podkast: Gra roku już tu jest? Sprawdzamy (i gramy)

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną